Październik coraz bliżej, a wraz z nim odpowiedź na pytanie o rządzących Polską przez następne cztery lata. Ludzie coraz lepiej orientują się, że dziś walka toczy się już nie o to, czy będzie nam się powodziło trochę lepiej, czy trochę gorzej, czy będziemy zbliżać się do poziomu życia na Zachodzie nieco szybciej, trochę wolniej lub wcale, ale o to, czy postawimy na Polskę, czy też na nienormalność. I to jest zasadnicza oś sporu stron dość dobrze poznanych. Jednej przez poprzednie dwie kadencje, drugiej w ciągu ostatnich czterech lat.
Obywatele widzą, pamiętają, porównują i oceniają. Nie słowa, zaklęcia, poziom histerii, często kłamstw, inwektyw, internetowych, telewizyjnych i prasowych napaści, ale rzecz zwykłą, wręcz banalnie prostą – stopień realizacji zadań, do których politycy zobowiązali się w czasie przedwyborczych spotkań, uszeregowanych później w zestaw poczynań najważniejszych, czyli w program działań w przypadku wyborczego zwycięstwa. Cała reszta jest ledwie barwnym widowiskiem, popisem elokwencji, ale też często jarmarkiem, na którym chamstwo i plwociny są dominującym towarem przeznaczonym dla ewentualnego nabywcy.
Totalni raz po raz wpadają w sidła, które właściwie zastawiają sami na siebie. Ubarwienie list wyborczych takimi postaciami, jak choćby Rosati Dariusz, Zwiefka Tadeusz, jakaś ponoć aktorka, czy też chcąca nią dopiero zostać, która posługuje się stale językiem tak plugawym, że cham o najwyższych kwalifikacjach, dzięki którym na taką ocenę zasłużył, mógłby u niej uczyć się wszystkiego od początku, jest pewnie zabiegiem koniecznym. PO liczy głównie na elektorat wart właśnie takiej reprezentacji. Jestem pewien, że się przeliczy. Nie szukajmy daleko, nie chce mi się dokładniej grzebać wśród kandydatów partii totalniaków. Pozostańmy przy pierwszej osobie wymienionej powyżej. Profesor, który hańbi od lat swą uczelnię własnym życiorysem. Będąc członkiem rady nadzorczej FOZZ, twierdzi, że o żadnej aferze nie słyszał. Ponoć prezes tej przestępczej organizacji niczego nie chciał mu pokazać. Brał potężną forsę, był profesorem ekonomii, ale nie miał pojęcia, w czym bierze udział. Zadałem już kiedyś to pytanie – oszust, czy tylko utytułowany bałwan? Oczywiście, jedno drugiego wcale nie wyklucza.
I dlatego mieszanie listami wyborczymi, żonglowanie nazwiskami upapranymi w rynsztoku dawnej komuny, wciskanie na siłę niektórych samorządowców, udawanie zbawców, misjonarzy, aniołków, choć spod skrzydełek wystają rogi i ogony, oczekiwanej jakości nie uczyni. I nawet błędy, naruszania zasad, o które stale nawołuje Jarosław Kaczyński zasadniczo niczego tu nie zmienią, choć bez tych wpadek PiS miałby zadanie o wiele łatwiejsze. Ludzie wciąż wolą PiS z jego widocznymi wadami, niż aktyw Schetyny i jego sojuszników z nieistniejącymi zaletami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/460657-ludzie-wola-wady-pis-niz-nieistniejace-zalety-totalnych?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%253A+wPolitycepl+%2528wPolityce.pl+-+Najnowsze%2529