Po lewej stronie polskiej sceny politycznej zdaje się być coraz bardziej wesoło. Co ciekawe, politycy tej jakże barwnej kompanii na wszystkie swoje wpadki i porażki mają wytłumaczenie o winnego. Tak samo jest w przypadku nie ogłoszenia do tej pory list wyborczych, czy chociażby ich liderów. Zdaniem Roberta Biedronia, lidera Wiosny, wszystkiemu winni są… dziennikarze.
CZYTAJ TEŻ: Wesoło! Czarzasty upomina Schetynę: Grzesiu wyluzuj, weź tabletkę na spokój i po prostu nie atakuj nas
To chyba Platforma powiedziała, że 80 miejsc w Senacie jest dla nich. Pozostałe są dla PSL i Lewicy. Rozmawiamy na ten temat. Nic nie jest jeszcze dogadane na 100 proc., chociaż rozmowy są dobre. Myślę, że zainteresowanie medialne wokół list nie pomogło. Wszystko szło dobrze do momentu, w którym ludzie się nie dowiedzieli, że ze sobą rozmawiamy
— oświadczył w Onet Rano Robert Biedroń, dodając, że ostatecznie nie wie, ilu kandydatów do Senatu będzie miała Lewica, bo na razie rozmowy zostały zawieszone.
Nie zabrakło też wielkich słów o historycznym znaczeniu zbliżających się wyborów parlamentarnych oraz tego, że lewicowe ugrupowania idą razem.
To historyczny moment, Po raz pierwszy cała opozycja przedstawi wspólnych kandydatów do Senatu. To już jest pewne. Jeśli nie wykorzystamy tego momentu, to Kaczyński nie będzie miał już żadnych hamulców, żeby to, co robi w Ministerstwie Sprawiedliwości, to co robi z TK, mediami, stadninami koni, z tym wszystkim, co oglądaliśmy przez cztery lata, będziemy oglądali przez kolejne cztery lata, jeśli tej szansy z senatem nie wykorzystamy
— dramatyzował Biedroń.
Co ciekawe, Biedroń przekonywał, że Wiosna była i jest potrzebna. Zdaje się jednak, że przede wszystkim była mu potrzebna do tego, by on albo jego partner Krzysztof Śmiszek dostali się do Parlamentu Europejskiego. Biedroń stwierdził jednak, że bez Wiosny lewica „nie byłaby pełna”.
Była lewica w postaci Razem - bardzo lewicowa. My jesteśmy centro-lewicą. Są nasi starsi bracia w wierze, SLD - z własną tożsamością. To są trzy pokolenia, różne perspektywy. Ułożyliśmy te puzzle. Gdyby nie było Wiosny, część elektoratu nie miałaby reprezentacji. Budujemy nowy rozdział w historii polskiej polityki
— oświadczył europoseł.
Pytany o publikację tygodnika „Wprost”, że Wiosna po wyborach miałaby zostać wchłonięta przez SLD, Biedroń powiedział, że to nieprawda i nie ma na to żadnego dowodu.
Przekonywał, że 13 października Polska „znów może stać się krajem demokratycznym.
Ja widzę, jak to przeżywa moja matka. Ona była działaczką „Solidarności”. Dla niej to, co się dzieje, jest deja vu. Ona mówi, że to wszystko widziała, że w 2019 roku musi iść na wybory, żeby móc żyć w państwie demokratycznym. To są straszne rzeczy. 13 października zadecydujemy o przyszłości Polski, o twym, w jakim ustroju będziemy żyć - czy będziemy zmierzali w kierunku Białorusi, czy w kierunku Zachodu. Inspiracją dla tej władzy jest Putin i Łukaszenka
— histeryzował Biedroń.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Biedroń znęcał się nad matką? Sensacyjne doniesienia „SE”: Spotkali się w sądzie. Liderowi Wiosny groziło nawet 5 lat więzienia
Nie zabrakło też pytania o kwestię związków partnerskich. Biedroń stwierdził, że jeszcze trochę, a PiS sam będzie zabiegał o to, żeby je wprowadzić.
Jestem przekonany i idę o zakład, że tacy posłowie jak pani prof. Pawłowicz, minister Macierewicz, prezes Jarosław Kaczyński pewnego dnia podniosą rękę i zagłosują za związkami partnerskimi, ponieważ jest to zgodne z ich modelem pojmowania rodziny, tradycji, trwałości związku. Partie prawicowe na świecie coraz częściej popierają związki partnerskie, bo takie związki wspierają rodzinę. Lewica na Zachodzie już dawno odeszła od tych kwestii, mówi, że trzeba wspierać też innego rodzaju związki. Kaczyński jeszcze nie dotarł do tego etapu. Kaczyński będzie jeszcze głosował za związkami partnerskimi, a Pawłowicz będzie mówiła, że Biedroń i Śmieszek tworzą najpiękniejszy model rodziny, jaki można sobie wyobrazić. Wręczy nam flagę UE i powie, że to piękne, że unia tak promuje związki partnerskie
— stwierdził lider Wiosny, dodając, że Polacy są przekonani do związków partnerskich i zdecydowana większość je popiera.
Biedroń pytany był także o ustalenia Onetu ws. sędziów. Portal pisał w poniedziałek kontakt, jaki w mediach społecznościowych wiceszef MS Łukasz Piebiak zawarł z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. szefa Iustitii prof. Krystiana Markiewicza. Działania Emilii miały polegać na anonimowym rozsyłaniu, m.in. do mediów i sędziów, kompromitujących materiałów. Miało to się odbywać za wiedzą wiceministra.
To przerażające. Jeżeli to się potwierdzi, to w Ministerstwie Sprawiedliwości działała zorganizowana grupa przestępcza. Ujawnianie adresów sędziów, szczucie, podżeganie do hejtowania, jest przestępstwem. To poważna sprawa. Przypomina praktyki, które stosuje Putin w Rosji. To on słynie z farm trolli, hejterów. Są na to dowody. Nagle się okazuje, że coś takiego funkcjonowało przy MS w Polsce. W sercu UE
— mówił Biedroń, stwierdzając, że „w normalnym kraju Prokuratura Generalna i Ministerstwo Sprawiedliwości są oddzielnymi bytami”, do czego dążył poprzedni rząd.
wkt/Onet Rano
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/460052-niby-razem-ale-kazdy-gra-na-siebie-biedron-promuje-wiosne?wersja=mobilna