Czy Tomasz Lis już przewiduje klęskę wyborczą opozycji? Wiele na to wskazuje. W najnowszym wydaniu „Newsweeka” próbuje przekonać opozycję, by zaczęła w końcu wierzyć w sukces wyborczy. Ostrzega przed defetyzmem i stwierdza: „Samą myśl o nieuchronności porażki należy odganiać, bo ma charakter zakaźny”.
Redaktor naczelny „Newsweeka” ogłosił, że według niego po stronie PiS najbardziej deficytowymi towarami są „pokora, skromność i umiar”, po stronie opozycyjnej najbardziej brakuje nadziei. Słowa o pokorze wypowiadane przez Tomasza Lisa brzmią niewiarygodnie i zabawnie. Ale jak widać próbuje używać rożnych sztuczek, by zaatakować PiS. Mając wciąż wątłą nadzieję na zwycięstwo opozycji przestrzega przed defetyzmem.
Nie dziwię się w sumie, skoro większość państwa publicystów już prawie trzy miesiące, w chórze z PiS-owskimi trollami, wieszczy klęskę. Defetyzm ma, niestety, tę cechę, że choć często wywodzi się z całkowicie fałszywych przesłanek, bywa skuteczny i zaraźliwy
—pisze Lis.
Podkreśla, że przez powszechne mówienie o porażce wyborczej jest ona już na zapas racjonalizowana.
Według jednych przegrana będzie dobra, bo cały ten nieuchronny krach nieudolnych PiS-owskich rządów samym PiS-owcom zwali się na łeb. Według innych, jak już się wszystko łącznie z układem politycznym zawali, to powstanie coś nowego i oczywiście lepszego
—stwierdził.
Lis w swoich przywidywaniach stara się być wyjątkowo ostrożny. Podkreśla, że nie powie tego, iż opozycja wygra wybory, tak samo jak nie powie, że je przegra. Zaznacza, że cały czas jest szansa na wyborcze zwycięstwo.
Pamiętam to trucie i zawodzenie 12 lat temu, bo przekonanie o tym, że PiS utrzyma władzę, było niemal tak samo powszechne jak dziś. Zresztą - tak jak i dziś - obawy miały swoje podstawy. (…) Być może dziś sytuacja jest jeszcze trudniejsza, ale nie histeryzujmy. Po wprowadzeniu z życie największego programu socjalnego w polskiej historii partia władzy wcale nie musi wygrać. A przecież partia Erdogana i partia Orbana reelekcję po czterech latach miały w kieszeni. PiS jej nie ma
—tak Lis pociesza opozycję.
Dodając otuchy przeciwnikom PiS stwierdza też, że wygrywanie to umiejętność. Dodaje, że należy wizualizować sobie triumf.
Ja na ochotnika zgłaszam się na cheerleadera. W górę serca i nie mazać mi się
—podkreśla.
Jaj widać Tomasz Lis zgrywa mędrca i wchodzi w rolę „coacha” , który obrażony jest na brak sukcesu swoich wychowanków. Tylko czy wychowankowie jeszcze chcą go słuchać…
ann/”Newsweek”.
-
Polecamy „wSklepiku.pl” książkę: „Lemingi 2.0. Schodzimy do podziemia” - Jerzy A. Krakowski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/459878-wylekniony-lis-zacheca-opozycje-do-wiary-w-sukces?wersja=mobilna