Robert Mazurek napisał „List otwarty do Danuty Holeckiej”, adresatka odpowiedziała mu (zresztą nie tylko ona), on jej znowu. Publiczna epistolografia kwitnie i mojego udziału nie potrzebuje. Chciałbym tylko wyrazić zdziwienie jednym, ale istotnym wątkiem z drugiego listu Mazurka.
„Jakiegoż znowu salonu? Dajcie wy sobie z nim spokój, nie ma już żadnego salonu. Są żałosne niedobitki. Przyjaciele zostawcie swoje kompleksy, wygraliście. Zastanówcie się raczej, co z tym zwycięstwem zrobicie”.
Jak nie ma salonu, kiedy jest? Czy dlatego, że Mazurek trafił do niego, przestał go zauważać? Czy gigantyczne pieniądze, wpływy, międzynarodowe układy wyparowały po dojściu PiS do władzy? Nawróciły się? Wypowiedź Mazurka przypomina mi sławną deklarację Jolanty Szczepkowskiej. Owszem, komunizm upadł, ale nie komuniści. III RP kruszeje, ale jej nomenklatura trzyma się nieźle.
W czasach afery Rywina pewna znana profesor socjologii w dyskusji z Zybertowiczem na pytanie oto, kto rządzi w Polsce, odpowiedziała:
„W Polsce rządzi rząd, który wyłaniany jest przez większość parlamentarną wybraną w wyborach”.
Socjologowie zajęci czytaniem prac innych socjologów nie mają czasu, aby obserwować to, co dzieje się poza murami instytutów. Ale Mazurek? Dziennikarz?
Demokracja liberalna polega na tym, aby coraz mniej spraw pozostawało do rozstrzygnięcia dla wyłonionej w wyborach władzy, czyli coraz mniej zależało od obywateli. To także porządek, w którym ci, którzy nie zgadzają się na ten stan rzeczy, są eliminowani z życia publicznego jako populiści, czyli prawie (a niekiedy wręcz) faszyści. W systemie tym prawica została skutecznie skolonizowana przez liberalną lewicę i niczym się od niej nie różni, a wybór społeczeństwa ogranicza się do opakowania. Rządzi oligarchia, czyli dominujące ośrodki w swoim interesie, a władze polityczne są tylko jej, nie najważniejszym, elementem. Liczą się wielki biznes, potężne korporacje z prawniczą na czele, media czy centra opiniotwórcze. Ten personalno-instytucjonalny splot, którego liderzy doskonale się znają, nazwać można salonem
Wszystkie te ośrodki jako legitymacją swojej władzy posługują się ideologią emancypacji, ana straży tego porządku stoi UE. III RP wcielała ten model, z tym że ze względu na historyczne uwarunkowania rewolucja obyczajowa przebiega u nas z pewnym opóźnieniem, chociaż z równie nieubłaganą konsekwencją.
I Mazurek chce mi powiedzieć, że wszystko to zostało unieważnione, dlatego że PiS wygrało wybory i potrafiło utrzymać władzę przez całą kadencję, a nawet, co prawdopodobne, wygra wybory kolejne? Że wystarczyło to, aby sędziowie zarzucili ambicje bycia nadrządem i nadparlamentem, media prywatne zaczęły bezstronnie relacjonować wydarzenia, międzynarodowe korporacje zrozumiały, że Polska nie będzie ich tanim zapleczem, potęgi europejskie z Niemcami na czele zaczęły traktować nas po partnersku, a wyznawcy nowej ideologii przestali z pogardą podchodzić do podludzi, którzy jej nie akceptują?
Czy wszystkie te ośrodki utraciły moc i zaakceptowały demokrację bezprzymiotnikową? Czy walec ideologii, po przetoczeniu się którego wszyscy mamy być wyemancypowani jak spod jednej sztancy, przestał się poruszać? Czy elity wielkich miast zrozumiały, że pluralizm to więcej niż debata Lisa z Żakowskim?
Zapędziłem się. Nie przesadzajmy i nie oczekujmy niemożliwego, czyli uczciwości, zrozumienia i odrzucenia ambicji do panowania. Wystarczy, aby prawica posiadała porównywalne środki z siłami III RP.
Gdyby tak się stało, mógłbym się zgodzić z Mazurkiem i wspólnie (?) świętować zwycięstwo. Ale do tego stanu jeszcze daleko, a władza PiS, choć usiłuje odbudować demokrację, możliwości ma ciągle ograniczone, tak jak współcześnie każdy polityczny ośrodek.
Żeby nie było nieporozumienia: w przeciwieństwie do moich (salonowych) antagonistów, nie nawołuję do ich anihilacji. Niechże nadają TVN i„GW”, Onet i„Newsweek” oraz legion im podobnych, choć nie widzę powodów, aby spółki skarbu państwa miały im płacić haracz, ale oczekiwałbym, że powinna działać równorzędna wobec nich ideowa konkurencja. A ciągle tego nie widzę i – w tej kwestii przypuszczalnie również różnię się z Mazurkiem – jestem przekonany, że nie z powodu nieudacznictwa po prawej stronie
Nie twierdzę, że taka chwila nie nadejdzie, ale jeszcze dużo czasu musi upłynąć i sporo pracy nie tylko na politycznej niwie musi zostać wykonane. Pewnie to moje kompleksy.
Felieton ukazał się w tygodniku „Sieci” nr 30/2019
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/457793-iii-rp-kruszeje-ale-jej-nomenklatura-trzyma-sie-niezle?wersja=mobilna