Tomasz Lis z bólem serca przyznał, że nieudana próba zjednoczenia opozycji, to również jego osobista porażka. Trudno się nie zgodzić. To w końcu on, jak zresztą sam przyznaje, przez lata wzywał do jej powstania. Nie udało się. Myślę jednak, że nie tylko naczelny „Newsweeka” może dziś odczuwać gorycz porażki, bo przecież opozycja znalazła się tu, gdzie się znalazła, nie tylko z winy polityków, ale także „dzięki” wspierającym ją media.
CZYTAJ WIĘCEJ: Opozycja w końcu podjęła decyzję. Schetyna: Koniec z koalicją partyjną. Idziemy jako koalicja obywateli, ludzi aktywnych
Po przegranych przez opozycję eurowyborach pisałem, że przyczynili się do niej również redaktorzy z Czerskiej i Wiertniczej, suflujący przez niemal ostatnie cztery lata Schetynie i spółce same „dobre rady”. Gdzie one zaprowadziły opozycję? Sami Państwo widzicie. Andrzej Stankiewicz z Onetu nie może wyjść ze zdumienia, że w przededniu prawdopodobnie najważniejszych wyborów na przestrzeni ostatnich 30 lat, opozycja „jest podzielona, jak nigdy dotąd. I kompletnie niegotowa do wyborów, których termin — jeśli się umie liczyć do czterech — jest przecież znany od lat”.
Opozycja miała niemal cztery lata, aby odrobić lekcję z przegranych w 2015 r. wyborów i zacząć skuteczną rywalizację z PiS. Zamiast tego, zareagowano oburzeniem na decyzję jaką podjęli Polacy. Większościowy rząd Zjednoczonej Prawicy przyjęto za chwilowy kaprys, który miał niechybnie minąć. Próbowano rozhuśtać emocje, licząc na to, że uda się pokonać PiS na ulicy. Co chwila słyszeliśmy o „bombach”, które miały wysadzić rząd. Wycinano tych, którzy ośmielali się mieć inne zdanie, krytykowali, wskazywali możliwe inne rozwiązania, a najlepszym tego przykładem, jest zamknięcie działu „Opinie” na portalu Gazeta.pl, gdzie głównymi tenorami byli Sroczyński z Wosiem. W międzyczasie dystans pomiędzy rzeczywistością przedstawianą na Czerskiej i Wiertniczej, a rzeczywistymi nastrojami Polaków rósł z coraz większą prędkością. Opozycję coraz mocniej oplatały zaś więzy „antypisu”. Na horyzoncie wciąż nie było żadnego programu, spójnej narracji, pomysłu na Polskę po odzyskaniu władzy. Miesiące mijały…
Czołowe zderzenie ze ścianą miało miejsce 26 maja 2019 r. W powyborczy poniedziałek salon III RP obudził się z wielkim kacem. Publicyści „Wyborczej” rozpoczęli krytykę Koalicji Europejskiej. Punktowano jej bezideowość, brak programu, słabą kampanię, lecz było już za późno. Skoro przez ponad trzy lata utwierdzano Schetynę w tym, że warto być opozycją totalną, to trudno oczekiwać natychmiastowych zmian. Nic z tego. Na to po prostu nie ma czasu. Nie da się w jeden weekend przejść z „antypisu” do „merytorycznej opozycji”. Tego nie robi się w dwa-trzy miesiące. Pierwsi zrozumieli to ludowcy, którzy uciekli z tonącego statku.
Kilka dni temu Eugeniusz Kłopotek w rozmowie z portalem wPolityce.pl zaapelował, aby skończyć z „wciskaniem ludziom kitu, że opozycja może wygrać z PiS”. Po tych słowach, jednym z pierwszych, którzy się oburzyli był Tomasz Lis. Wczorajsza decyzja Grzegorza Schetyny pokazuje jednak, że w wygraną w jesiennych wyborach nie wierzy już nikt. Eugeniusz Kłopotek miał rację. Opozycji pozostała jedynie walka o to, aby PiS nie zdobył większości konstytucyjnej. Walkę tę rozpoczęto od wymierzenia sobie nawzajem kilku mocnych ciosów, choć politycy opozycji, powinni raczej zacząć od wymówienia prenumeraty mediom III RP.
CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. Kłopotek w szczerych słowach: PiS wygra wybory i nie wciskajmy ludziom kitu, że opozycja jest w stanie wygrać
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/455648-czy-opozycja-wymowi-prenumerate-mediom-iii-rp