„Partie i koalicje, spory o programy, dąsy i miny. To wszystko politycy, a nie my. Pora na porzucenie szczegółowych programów, zwłaszcza w sferze światopoglądowej” - ogłasza w „Gazecie Wyborczej” prof. Marcin Król. Filozof próbuje wzbudzić nadzieję u sympatyków totalnej opozycji (coraz bardziej rozbitej, skłóconej i pogubionej) i przedstawia własną drogę, jaką powinna podążać. Trzeba przyznać, że jego myśli są – delikatnie ujmując – dość surrealistyczne.
Dlaczego? Już sama pierwsza, najważniejsza idea, by zamiast wielkich programów skupić się na „polityce nadziei”. Mało tego, nazywa sojuszu opozycji „Koalicją Obywatelską Nadziei”.
Niebezpieczna jest w znośnych czasach polityka ideologiczna, proponująca rozmaite iluzje, takie jak naród, rodzina czy religia, jako cele. Iluzje nie dlatego, że naród, rodzina i religia nie istnieją, bo istnieją i są bardzo ważne, ale dlatego, że nie wolno dopuścić, by stały się celem polityki. Dlaczego – tego uczy historia nowożytna. Jednak wiemy, że czasy są niezwykłe. Że to nie mieszczańska burleska, ale grecki dramat. Dlatego polityka nadziei jest konieczna
— pisze. Co przez to rozumie? Filozof zachęca bowiem do rozmów, ale nie z tłumami, a z „pojedynczymi obywatelami”.
Na razie politycy czynią wszystko, żeby nas do polityki zniechęcić. Partie i koalicje, spory o programy, dąsy i miny. To wszystko politycy, a nie my. Pora na porzucenie szczegółowych programów, zwłaszcza w sferze światopoglądowej. Jestem liberałem i zwolennikiem równego traktowania osób LGBT, jestem przeciwko hierarchii kościelnej w jej obecnym stanie i tak dalej. Ale zostawmy to na czas zwyczajny, wtedy będziemy o tym poważnie rozmawiać. Teraz jest czas na zmianę, a nie na rozmowę o kształcie programów. Jest tylko jeden postulat: przywrócić zainteresowanie polityką
— stwierdza.
Prof. Król wymyślnymi teoriami próbuje usprawiedliwić prawdziwy to, co i tak każdy wie, nie dając się nabrać na dodatki w postaci jakichkolwiek obietnic programowych. Chodzi po prostu o zdobycie władzy. Tyle.
Żeby tak się stało, politycy muszą pogodzić się z tym, że ich zadanie polega na zdobyciu władzy, ale tylko po to, żeby zrealizować powyższe cele, żeby służyć snuciu nowych opowieści. Ich zadanie to stworzyć warunki, oni tych opowieści sami nie skonstruują. Minimalizm programowy powinien towarzyszyć maksymalizmowi nadziei na uczynienie społeczeństwa prawdziwym społeczeństwem politycznym (a nie tylko obywatelskim, co i tak się nie udaje)
— czytamy.
Naprawdę „ciekawie” robi się jednak wtedy, gdy prof. Król zachęca opozycję do rozmów ze zwolennikami obozu władzy. Nazywa tych obywateli ludźmi, którzy… „wsłuchują się w głos diabła”.
Nie wierzcie, że z tymi, którzy wsłuchują się w głos diabła, nie da się rozmawiać. Trzeba tylko odrobinę mniej roztropności i odrobinę więcej szaleństwa (Adam Mickiewicz). Wielu z nich jako jednostki też by chciało rozmowy, ale zostali zastraszeni. My im nic złego nie chcemy zrobić. My chcemy razem z nimi zmienić nasz kraj
— pisze dalej.
W końcu filozof potępia też symetrystów po stronie opozycji.
Trzeba z całą mocą potępić tych, którzy głoszą tezy, że nic nie jest jednoznaczne, że jest wiele odcieni szarości, że mogłoby być gorzej. To znowu poglądy słuszne w zwyczajnych czasach, ale nie teraz, teraz to są zwyczajni szkodnicy, wrogowie zmiany panicznie obawiający się tego, że Koalicja Nadziei pozbawi ich okazji do marudnego tonu. Nie ma już „z jednej strony i z drugiej strony” ani „do pewnego stopnia”. Jest tylko wybór między nadzieją a diabelską beznadziejnością
— wystrzela z grubej rury.
Polityka nadziei? Zachęcanie obywateli do zainteresowania polityką? Nie dajmy się nabrać. Filozof prezentuje wyłącznie sofistykę. Gdy zedrze się z tych słów warstwę pięknych metafor, porównań, cytatów i teorii, pozostaje prawdziwy obraz obozu antyPiS – chodzi mu wyłącznie o władzę.
CZYTAJ WIĘCEJ: Stanisław Janecki: Mamy współczesnego Mickiewicza – to wieszcz Marcin Król. Ale jego wzlot ducha to kompletny odlot
kpc/”GW”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/454905-prof-marcin-krol-probuje-ratowac-pogubiona-opozycje