Kandydatka na przyszłą szefową KE Ursula von der Leyen opowiedziała się w środę w PE za stworzeniem mechanizmu pomagającego utrzymywać praworządność w państwach UE. Zdeklarowała, że jej podejście do tego problemu będzie bardziej stanowcze niż obecnej KE. Liczymy na to, że podejście kandydatki na szefową Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen do kwestii praworządności będzie bardziej zobiektywizowane - powiedział w środę w Warszawie szef MSZ Jacek Czaputowicz po spotkaniu z szefem MSZ Luksemburga Jeanem Asselbornem.
Sądzę, że powinniśmy mieć mechanizm, zapewniający przejrzyste monitorowanie tego, czy praworządność jest utrzymywana w państwach członkowskich
—powiedziała von der Leyen.
Niemiecka minister obrony, której kandydatura na szefową KE zostanie poddana pod głosowanie w europarlamencie w przyszłym tygodniu, po raz pierwszy od czasu nominowania jej do objęcia stanowiska przez szefów państw i rządów wypowiadała się szerzej publicznie.
Okazją była sesja pytań i odpowiedzi podczas posiedzenia frakcji Odnowić Europę (RE), w której zasiadają eurodeputowani liberalni oraz startujący z listy prezydenta Francji Emmanuela Macorona.
Choć kandydatka starała się mówić ogólnie, w drażliwych kwestiach pytania europosłów zmusiły ją do złożenia jednoznacznych deklaracji. Tak stało się, gdy holenderska deputowana Sophie in’t Veld zażądała, by von der Leyen powiedziała, czy będzie bardziej stanowcza niż poprzednia Komisja w działaniach na rzecz demokracji, podważania praworządności i praw podstawowych. Niemka odpowiedziała na to pytanie twierdząco. Zapowiedziała również, że nie będzie unikała politycznej odpowiedzialności za działania w tym obszarze, zasłaniając się oczekiwaniem na decyzje unijnego Trybunału.
Von der Leyen tłumaczyła, że mechanizm monitorowania praworządności jest potrzebny m.in. z tego powodu, że żadne z państw członkowskich nie jest idealne. Z jej słów wynika, że mechanizm taki miałby polegać na wzajemnym porównywaniu sytuacji w poszczególnych krajach członkowskich, by KE „mogła działać w przypadku deficytów dotyczących praworządności w krajach członkowskich”.
Uważam, że byłoby lepiej, gdybyśmy identyfikowali jakiekolwiek naruszenia czy deficyty natychmiast i podejmowali działania. Ja mam zaufanie do naszego wymiaru sprawiedliwości i chciałabym go dalej podbudowywać
—powiedziała kandydatka. Jak wskazała, w jej podejściu nie chodzi o wytykanie nikogo palcem, ale rozwiązywanie w przejrzystym dla wszystkich procesie problemów, które wiążą się z nieprzestrzeganiem zasad rządów prawa.
Von der Leyen zapowiedziała, że pierwszym wiceprzewodniczącym jej Komisji zostanie Frans Timmermans, który był kandydatem wiodącym socjalistów na stanowisko przewodniczącego KE. Ważną pozycję według jej słów będzie miała w KE również Margrethe Vestager, która była kandydatką wiodącą liberałów. Niejasność w określeniu, czy Vestager będzie miała dokładnie taką samą pozycję jak Timmermans spowodowała spięcia podczas posiedzenia.
Chcę Komisji, która będzie się składała z 50 proc. kobiet i 50 proc. mężczyzn. Poproszę szefów państw i rządów o zaprezentowanie dwójki kandydatów: kobiety i mężczyzny
—oświadczyła von der Leyen.
Kandydatka opowiedziała się też za celem neutralności klimatycznej UE do 2050 roku.
Będziemy musieli położyć duży nacisk na zmiany klimatu. Zegar tyka, czas się kończy i musimy działać. Posunęliśmy się do przodu, ale musimy być bardziej ambitni. W pełni popieram cel, aby w 2050 roku gospodarka UE była neutralne klimatycznie. Chcę, aby Europa stała się pierwszym kontynentem, który jest neutralny klimatycznie. Żeby tak się stało, musimy być bardziej ambitni, jeśli chodzi o nasze cele klimatyczne na 2030 rok
—podkreśliła Niemka.
Żeby tak się stało - wskazywała - trzeba „poszerzyć” unijny system handlu emisjami (ETS) o sektor lotniczy, morski. Von der Leyen oznajmiła, że jeśli uda się przekształcić EBI w „Europejski Bank Klimatyczny”, to UE będzie wzorem na świecie w walce ze zmianami klimatycznymi.
Kandydatka na szefową Komisji mówiła też o chęci przezwyciężenia podziałów na wschód-zachód, północ-południe w UE i otwarciu Unii na Bałkany Zachodnie. Określiła się jako adwokatka rozszerzenia strefy Schengen, a także strefy euro o kraje, które tego chcą i spełniają odpowiednie kryteria.
Mówiąc o Rosji, oznajmiła, że UE powinna być otwarta na dialog z nią, ale z pozycji siły, którą wypracowała w minionych latach.
Kreml nie wybacza słabości
—stwierdziła, przypominając, że aneksja ukraińskiego Krymu była pierwszym przypadkiem zmian granic w Europie siłą od czasu II wojny światowej.
Aneksja Krymu to złamanie międzynarodowego prawa. Jeśli chcemy mieć szacunek dla naszych zobowiązań na rzecz państwa prawa, musimy się tego trzymać
—zaznaczyła von der Leyen.
Niemiecka minister zadeklarowała też prace nad Europejską Unią Obrony, by w razie potrzeby i woli politycznej, istniały struktury i procedury, aby działać na czas. Zastrzegła jednak, że odpowiedzialnością parlamentów narodowych powinno być decydowanie o skierowaniu żołnierzy w rejon konfliktu, bo później to posłowie krajowi musza tłumaczyć w okręgach wyborczych takie decyzje.
Liczymy na to, że podejście kandydatki na szefową Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen do kwestii praworządności będzie bardziej zobiektywizowane - powiedział w środę w Warszawie szef MSZ Jacek Czaputowicz po spotkaniu z szefem MSZ Luksemburga Jeanem Asselbornem.
Ministrowie zostali zapytani na wspólnej konferencji prasowej o oświadczenie Ursuli von der Leyen, która opowiedziała się w środę w Parlamencie Europejskim za stworzeniem mechanizmu pomagającego utrzymywać praworządność w państwach UE.
Po pierwsze cieszymy się, że Rada Europejska porozumiała się co do desygnowania pani Ursuli von der Leyen na przewodniczącą KE (…). Liczymy też na to, że jej podejście do kwestii praworządności będzie bardziej zobiektywizowane
—powiedział szef polskiej dyplomacji.
Jak zaznaczył, w UE z inicjatywy Belgii toczy się „dłuższa dyskusja” dotycząca stworzenia mechanizmu kontroli praworządności istniejącego w ONZ. Zaznaczył, że chodzi o stworzenie mechanizmu, który byłby uniwersalnie stosowany do wszystkich państw tak, żeby nie było sytuacji jak obecnie, że dane państwo „jest piętnowane w związku z art. 7”, ale żeby każde państwo UE składało raporty dot. praworządności.
Gdyby na to spojrzeć z tej perspektyw, to jest to bardzo ciekawa inicjatywa
—powiedział Czaputowicz. Dodał, że późniejsze dyskusje na temat tego mechanizmu szły jednak w kierunku stworzenia nowego instrumentu, który mógłby być stosowany selektywnie.
Musimy przeanalizować dokładnie propozycję pani Ursuli von der Leyen, ona zawiera pewne bardzo interesujące elementy, obiektywizujące ten proces
—zaznaczył szef polskiej dyplomacji. Ocenił, że jest to ważne, bo „UE stosuje podwójne standardy”.
Elementy w naszym systemie sądownictwa są krytykowane, a takie same elementy w systemach innych państw członkowskich są przemilczane. To jest naszym głównym zastrzeżeniem w stosunku do postępowania Unii Europejskiej wobec Polski
—wskazał szef MSZ.
Jeżelibyśmy tę dyskusję zobiektywizowali, byłoby dobrze. Zapoznamy się z propozycją pani von der Leyen i zobaczymy, jakie stoją za nią konkretne posunięcia. Z góry nie zamykamy się na tę propozycję
—powiedział Czaputowicz.
Asselborn podkreślił, że wraz z Czaputowiczem zgadzają się, że „Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest organem powołanym do stwierdzania, czy przepisy prawa europejskiego są w państwach członkowskich przestrzegane”.
Szef MSZ Luksemburga również opowiedział się za tym, by wprowadzić w UE procedurę, która obowiązuje w ONZ.
Dlaczego nie wprowadzić podobnego rozwiązania w Unii Europejskiej, by wszystkie państwa przechodziły przegląd pod tym kątem (praworządności - PAP). Niech te kraje Unii Europejskiej wspólnie zasiądą, by przejrzeć co się dobrego dzieje w ich krajach, a co złego, jeżeli chodzi o zasady państwa prawa
—powiedział.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/454503-ursula-von-der-leyen-zapowiada-zaostrzenie-kursu-ke?wersja=mobilna