Czy wypada, by mężczyzna ujawniał różne szczegóły dotyczące kobiet? Nawet jeśli tą kobietą jest koleżanka partyjna. Niestety, takie rzeczy zdarzają się nawet w środowisku elit politycznych.
Zastanawiam się, czy swoją obroną nie zaszkodzę młodej (ale chyba tylko stażem partyjnym w Platformie Obywatelskiej) polityk, znanej z agresji i krzykliwości, która nie ma nic wspólnego z czupurnością, Kamili Gasiuk–Pihowicz. Ja na pewno nigdy nic takiego o kobiecie, a tym bardziej o takiej, z którą zamierzam w jednym szeregu i ramię w ramię walczyć o najwyższe wartości, takiej jak demokracja, praworządność, sprawiedliwość, jednakowy dla wszystkich dostęp do wiedzy i awansu społecznego oraz równość ras, nigdy nie powiedziałbym. Dlaczego bym tego nie zrobił? To oczywiste. Po to bym nie psuć kobiecie opinii. Choćby przez sekundę.
Rozumiem, autor ujawnienia tej tajemnicy będzie tłumaczył, że to tylko ułamek sekundy, w którym pojawia się dziwne skojarzenie. Prawdę mówiąc, mało korzystne. A przecież niesłuszne. Nieprawdziwe. Co okaże się to już zaraz po tym pierwszym ułamku sekundy. Wszystko się wyjaśni. Wyprostuje. To prawda. Tyle tylko, że to jedna strona zagadnienia.
Druga jest taka. Jeśli te ułamki sekund pomnożymy przez liczbę tych, u których w pierwszej chwili takie skojarzenie się pojawi, to już robią się minuty. A z tych minut mogą powstać nawet godziny. Wówczas, sytuacja robi się krępująca. Wymaga wytłumaczenia, sprostowania. A wiadomo jacy ludzie są nieufni, kiedy już z czymś się zżyją. Przyjmą coś za dobra monetę. Później trudno im się z tego wycofać. Wyperswadować im, że chodziło o absolutnie coś państwowo twórczego. O poświęcenie. Niemal o położeniu na szalę własnego życia. To także prawda panie kolego. Ale tak się nie zaczyna jak pan.
Byłoby czymś wysoce niestosownym, gdyby miało dojść do takiej sytuacji, że ktoś niewłaściwie sobie pomyśli. Kamila Gasiuk-Pihowicz w najwyższym stopniu nie zasłużyła sobie, aby miał dotknąć ją krąg skojarzeń, jaki prawdopodobnie mimo woli, chcę w to głęboko wierzyć – wywołał swoim brakiem dyskrecji i niefortunnym początkiem sekretarz warszawskich struktur PO Jarosław Szostakowski.
Nawiasem mówiąc, owo pierwsze skojarzenie jego również w pewnym stopniu obejmuje. Ale jego los, to być może dziwne i niehumanitarne, nie wzbudza u mnie tak silnego ładunku troski, jak to ma miejsce wobec Kamili Gasiuk-Pihowicz.
Mogę ci tylko panie Jarosławie Szostakowski życzyć, oby ci język skołowaciał, za to, że napisałeś na Twitterze: - „Kamilę poznałem na ulicy”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/453550-chropawy-jezyk-sekretarza-mazowieckiej-platformy