Zwołano specjalny sztab, Nowogrodzka drży w posadach, a politycy PiS-u już gorączkowo planują trasę ucieczki z Polski po przegranych wyborach.
Szpieg z Krainy Deszczowców wykradł scenariusz nowego filmu Patryka Vegi, a prezes Jarosław Kaczyński po jego przeczytaniu zrozumiał, że to już koniec – nic nie zdoła uratować „dobrej zmiany”, bo miliony obejrzą to dzieło i w rewolucyjnym zapale pobiegną jesienią do urn, by kaczystowski reżim obalić.
Jestem skłonna zrozumieć, że dla promocji filmu można zrobić wiele, ale żeby zrobić z siebie pośmiewisko – to już raczej przesada.
Reżyser Patryk Vega wyznał Onetowi: „Składano mi intratne propozycje, żebym przesunął premierę , bo może mieć on wpływ na wynik wyborów”. Reżyser filmu, który ma być zatytułowany „Polityka” kręcił go pod innym tytułem, by uchronić się przed przeciekami. Pewnie aktorzy otrzymali polecenie, by spalić tekst przed przeczytaniem i nauczeniem się roli. Więcej – montowany jest w Tokio, by nawet jeden kadr nie dostał się w ręce czarnej sotni, niszczącej wszystko, co przeciw władzy może być wymierzone. Bo władza ma wyryte na pamięć słowa Ludowego Komisarza Oświaty, Anatolija W. Łunaczarskiego (niesłusznie przypisywane Leninowi), że „ze wszystkich sztuk najważniejszy jest dla nas film”.
„W moim filmie chcę pokazać polityków takimi, jakimi naprawdę są. Na co dzień widzimy pewną fasadę, obserwujemy to, co oni kreują na potrzeby mediów” mówi Vega. A głupie media to kupują, szczególnie zaś tabloidy, które chronią polityków i trzymają paparazzi na krótkiej smyczy, aby tylko nie zrobili jakiegoś kompromitującego zdjęcia.
„Scenariusz został przechwycony, a ja już kilkukrotnie spotkałem się z próbami nacisku. Komunikowano mi wprost, że ten film uderzy w określone frakcje polityczne i może mieć wpływ na wynik wyborów, dlatego namawiano mnie do przesunięcia premiery na po wyborach i składano różne intratne propozycje” wyznaje reżyser, dają do zrozumienia, że bohatersko im się oparł.
Jak już film Vegi obali władzę w Polsce, bramy Hollywoodu stoją przed nim otworem. Bowiem tylko w nieugiętym, nieprzekupnym i walecznym twórcy nadzieja, że nakręci kolejny film, który w końcu obali władzę Trumpa. To, czego nie jest w stanie dokonać nienawidzące amerykańskiego prezydenta Hollywood od kilku lat, na pewno załatwi waleczny reżyser z Polski, a wtedy Robert De Niro, zżerany zazdrością, przejdzie w końcu na emeryturę i przestanie męczyć widzów jedynym grymasem, który od kilku lat gości na jego twarzy w każdym filmie. Bo ich stać tylko na zniszczenie gwiazdy Trumpa w Alei Sław w Los Angeles, a Polak pokaże, że potrafi.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Vega ofiarą nagonki? To tylko marketing! Roboczy tytuł „Jesień” mówi wiele o prawdziwych zamiarach reżysera
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/450755-jak-bond-pod-przykrywka-polskiego-rezysera-obali-rezim