Zwolennicy totalnej opozycji - nagle po wyborach – zmienili swoją narrację o 180 stopni. Nie inaczej postąpiła Monika Olejnik. Po lekturze jej komentarza można dojść do jednego wniosku – Jarosław Kaczyński wygrał wybory, bo ma „to coś”, czego nie ma Grzegorz Schetyna.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wszystko o eurowyborach 2019. SPRAWDŹ

Totalna katastrofa! „GW” przedstawia kulisy kampanii KE. „Sztab wyborczy? To była raczej grupa towarzyska”; „Paździerzowy standard PO”

Jeździł po kraju, zagrzewał do wyborów, organizował konferencje bez pytań i mówił, że jeśli tamci wygrają, to nie będzie już „piątki Kaczyńskiego”, nie będzie 500 plus na pierwsze dziecko, nie będzie zero podatku, „trzynastka” będzie pod znakiem zapytania. A ludzie w ostatnich dniach dostali dowody, że państwo się nimi opiekuje

– wyliczała Olejnik, dodając, że Koalicji Europejskiej nie pomogło też straszenie ajatollahem przez Donalda Tuska.

Nie zabrakło jednak kpin z wyborców, o czym sama Olejnik pisze w końcowej części swojego komentarza, że nie można nimi pogardzać. Stwierdziła, że uwierzyli kreacji medialnej, że Tusk i opozycja są straszni, że gardzą zwykłymi Polakami i chcą przeprowadzać rewolucje kulturową.

Jak widać, Polska jej nie chce, LGBT stało się straszakiem do tego stopnia, że ludzie poszli do urn, by walczyć o wspólnotę kościelną, bo słyszeli, że jest zagrożona

– stwierdziła Olejnik.

Koalicja Europejska nie miała seksapilu, nie miała jasnego programu, nie potrafiła dotrzeć do ludzi. Niektórzy jej politycy zachowywali się jak tłuste misie, którym wszystko się należy, nawet nie chciało im się uruchomić mediów społecznościowych, już nie mówiąc o spotkaniu się z ludźmi

– dodała dziennikarka, zwracając uwagę, że kampanii nie przysłużył się też Grzegorz Schetyna, który ze swoją koleżanką nagrywał spoty na wałach przeciwpowodziowych.

Naprawdę trzeba iść po rozum do głowy

– podkreśliła Monika Olejnik.

To ciekawe, że po przegranych wyborach, nagle zwolennicy opozycji służą jej wieloma dobrymi radami…

wkt/”Gazeta Wyborcza”