Zastanawialiście się kiedyś, do czego była/jest Donaldowi Tuskowi potrzebna władza? Przypomnijcie sobie duże bilbordy z napisem „Nie róbmy polityki. Budujmy boiska”, a na nich sympatyczne i jakby odmłodzone oblicze Donalda Tuska. To było jesienią 2010 r., podczas kampanii wyborczej do samorządów. Ciesząca się wtedy największym poparciem partia polityczna, od trzech lat rządząca krajem, rozmieściła na terenie niemal całej Polski bilbordy z takim właśnie przekazem. Iście bałamutne.
CZYTAJ WIĘCEJ: W nowym numerze tygodnika „Sieci”: Oto rachunek za niemieckie zbrodnie. UJAWNIAMY ustalenia raportu o stratach wojennych
A skąd budżet?
Plakat miał jeszcze co najmniej dwa inne warianty drugiego zdania: „Budujmy szkoły” i „Budujmy Polskę”. To nie było uczciwe. Uderza logiczna niezgodność między pierwszym i drugim zdaniem (w każdym jego wariancie) hasła wyborczego. Szkoły i boiska powstają ze środków budżetowych. To, ile szkół i boisk powstanie, oraz gdzie zostaną wybudowane, zależy od decyzji polityków. To politycy konstruują budżet, ustalają, ile środków idzie na edukację, ile na sport, ile na obronność, na sądownictwo, służbę zdrowia etc. Szkoły i boiska powstają właśnie dzięki robieniu polityki, dzięki wyborowi takiej, a nie innej polityki rozdzielania środków publicznych przez osoby, które wcześniej zostały demokratycznie wybrane do sprawowania władzy, czyli do robienia dobrej polityki.
Nawet gdy szkoły lub boiska budowane są przez samorządy, to ich środki także zależą od wcześniejszych regulacji ustawowych, czyli decyzji politycznych. Również to, jak dużymi środkami dysponuje budżet danego państwa, zależy od jeszcze wcześniejszych politycznych decyzji rządzących – w tym od tego, czy polityka gospodarcza sprzyja przedsiębiorczości, czy wprost przeciwnie.
To od jakości „robienia polityki” zależy, jak wiele środków można dzielić przy konstruowaniu budżetu. To polityka, nie abstrakcyjne czary-mary, przesądza, czy boiska powstają po cenach rynkowych, czy korupcyjnie zawyżonych. Skoro tak, to dlaczego wmawia się ludziom coś innego?
Niby-polityk?
Do „nierobienia” polityki we wspominanej kampanii wyborczej wzywał ówczesny szef PO. Człowiek, który dzięki życzliwości wyborców zawodowym politykiem jest nieprzerwanie od 1989 r. Urzędujący wówczas premier, utrzymywany z podatków obywateli Donald Tusk publicznie wzywał swych wyborców – w pierwszej osobie liczby mnogiej „Nie róbmy polityki”. Przecież gdyby poważnie potraktował swoje hasło, to następnego dnia powinien podać się do dymisji.
Niby-obywatelska?
Jest jeszcze trzeci wymiar tamtej kampanii. Niezgodność przesłania „Nie róbmy polityki” z nazwą partii, której wtedy przewodziła twarz ze zdjęcia. Platforma Obywatelska – to nie tylko sama nazwa, to także hasła, którymi posługiwano się zwłaszcza wtedy, kiedy partia ta wyłaniała się ze swej poprzedniczki, Unii Wolności. Hasła odnowienia polskiej polityki dzięki oddolnej, obywatelskiej właśnie aktywności, która miała – tak deklarowano – przełamać zastygłe, już spatologizowane struktury władzy III RP. W istocie przecież być obywatelem, troszczyć się o sprawy publiczne, to angażować się w politykę. Łączyć jedne interesy z innymi, wypracowywać kompromisy, negocjować, przezwyciężać konflikty, tworzyć nowe formy koordynacji działań zbiorowych. Wzywać „Nie róbmy polityki”, to jak wołać „Nie bądźmy obywatelami”, „Nie troszczmy się o dobro wspólne”!
Bałamuci dalej
Chwila obywatelskiej refleksji i widać, jak nieuczciwy był to przekaz. Z czego się brał? Pewnie z wiedzy o tym, że wielu Polaków było polityką III RP rozczarowanych, postrzegali ją jako coś brudnego, niedobrego. I może z przekonania, że nie poznają się na tej wyborczej manipulacji?
Po kilku bałamutnych sztuczkach, jakie Tusk wykonał podczas swych niedawnych przemów na uniwersytetach w Warszawie i Poznaniu, wnioskować można, że nadal cynicznie wykorzystuje rozczarowanie Polaków do polityki.
Ale w istocie, co zamiast „robienia polityki” proponuje Donald Tusk teraz? Co chciałby zbudować? Jako kto i dla kogo? Czy uczciwie odpowiedziałby na te pytania?
Katarzyna i Andrzej Zybertowiczowie
Felieton ukazał się w 19 numerze tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/447146-zybertowiczowie-w-sieci-sztukmistrz-polityczny-tusk