Jacek Żakowski chce reanimować gasnące zainteresowanie książką Tomasza Piątka. Neguje więc kpiące komentarze i niemal kompletny brak reakcji na kolejne opowieści dziennikarza, który w wyjątkowo karkołomny, momentami wręcz karykaturalny, sposób próbuje więc powiązać premiera Mateusza Morawieckiego z Kremlem i mackami UBecji. Gani też tych rozumnych komentatorów z centrum polskiego życia politycznego i medialnego, którzy słusznie nie zwracają uwagi na kolejną opowieść Piątka, w którego rewelacje powątpiewał niedawno nawet Adam Michnik.
CZYTAJ TAKŻE:Nagły przypływ szczerości? Michnik odcina się od rewelacji Piątka: Macierewicz nie był agentem. Brakuje argumentów
Kampania zaprzeczania i ataki trolli ruszyły, zanim książka trafiła na rynek. Autor ani wydawca nie rozsyłali wcześniej kopii recenzenckich, a tom ma ponad 300 gęsto drukowanych stron i wymaga kilkunastu godzin intensywnej lektury, ale już w przeddzień premiery prawica kopiowała pod różnymi nazwiskami i tytułami przekaz, że Piątek uprawia „myślenie spiskowe, szukanie prawidłowości tam, gdzie nie istnieją, dopisywanie teorii do zbiegów okoliczności, łączenie ludzi w skomplikowane sieci powiązań i wiszącą nad wszystkim złowrogą siłę Kremla”. Czyli autor zwariował i nie ma sprawy.
– przekonuje Jacek Żakowski.
Publicysta „Gazety Wyborczej” ubolewa więc, że „poważne media” nie przyjęły kolejną publikację Tomasza Piątka zbyt poważnie i nie pochyliły się z należytą powagą nad „aferą”.
Fakt, że metoda zaprzeczenia przez unieważniające obśmianie jest stara i prymitywna, nie chroni politycznego centrum przed szantażem. Przekaz prawicy, że tylko głupek może poważnie traktować wariackie asocjacje Piątka, zwalnia poważne media z przyjęcia ważnych informacji i z analizy łańcucha niepodważalnych faktów, które w odniesieniu do osoby premiera powinny niepokoić każdego Polaka.
– pisze z całą powagą Jacek Żakowski.
Żakowski, w pełni świadomy, że książką Piątka niemal już nikt poważny się nie interesuje, wpada wręcz w histerię i słusznie zauważa, że sprawa adopcji dzieci przez Mateusza Morawieckiego zabrała Piątkowi „show”.
Ten szantaż sprawia, że opozycja o książce Piątka znów milczy, a większość mediów woli się zająć ujawnieniem przez kogoś innego informacji, że Morawieccy adoptowali dzieci, niż opisanymi przez Piątka rosyjskimi mackami w kancelarii premiera.
– twierdzi Żakowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Internauci kpią ze schematów przedstawionych w nowej książce Tomasza Piątka. „Grafika z ‘gwiezdnych wojen’”
Co ciekawe, Żakowski sam przyznaje, że Piątek nie posiada żadnych dowodów na bezpośrednie kontakty premiera z kremlowskim teatrzykiem. Twierdzi, że są „poszlaki”. Jakie? Publicysta twierdzi jedynie, że jest ich „bez liku”.
Wszystkim jest wygodniej powtarzać, że Piątek nie ma niepodważalnych dowodów, niż weryfikować poszlaki, których w książce jest bez liku. To zrozumiałe. Ale nawet struś musi kiedyś wyjąć głowę z piasku, jeśli nie chce bez walki stracić tego, co z piasku wystaje.
– załamuje ręce Żakowski.
Z komentarza Jacka Żakowskiego wynika, że Tomasz Piątek nie ma niemal nic na potwierdzenie swoich tez, ale to nie jest istotne. Ważne, że naród i media nie zdały „egzaminu” i zamiast tonąc w błotnistej mazi książki Piątka, zajmują się historią Mateusza Morawieckiego. Jacek Żakowski doskonale wie, dlaczego poważne media nie rzuciły się na rewelacje Piątka. Zna też wszystkie kontrowersje związane z tym autorem. Woli ich jednak publicznie nie podnosić. Szkoda, by tych jest akurat „bez liku”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/446352-zakowski-oburzony-ze-nikt-nie-wierzy-w-rewelacje-piatka?wersja=mobilna