Propozycja Jarosława Kaczyńskiego dotycząca podpisania przez wszystkie siły polityczne w Polsce deklaracji dotyczącej wprowadzenia euro, wywołała wiele emocji wśród polityków opozycji. Jednym z oburzonych polityków był Michał Kamiński, który w programie „Tłit dał upust swojej frustracji twierdząc, że o tym, czy warto podpisywać deklaracje z prezesem PiS najlepiej wie Gerald Birgfellner.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jarosław Kaczyński mówi „sprawdzam”! Prezes PiS wysłał do liderów politycznych projekt deklaracji ws. euro
Wiarygodność deklaracji pana Kaczyńskiego jest weryfikowana jego kłopotami. Sam Kaczyński głosował za wejściem Polski do strefy euro. Wybory europejskie nie mają nic wspólnego z wchodzeniem Polski do strefy euro. Jeśliby deklarację pana Kaczyńskiego potraktować literalnie, to znaczyłoby, że Kaczyński w istocie proponuje renegocjację traktatu akcesyjnego Polski do UE. A taka renegocjacja oznacza polexit
— oświadczył Kamiński.
Zdaniem polityka, to, co słyszymy, to kolejny dowód na to, że w tyle głowy polityków PiS jest polexit, czyli wyjście Polski z UE.
Podpowiadają mu to ci sami, którzy podpowiadali mu straszenie gejami, Ukraińcami czy Żydami. To technika putinowska, szukania wroga, dzielenia Polaków. Ta polityka krótkotrwale może przynosić skutki, ale to polityka zgubna dla przyszłości Polski. Wszystko, co robi ta władza służy tej filozofii: ciemny lud wszystko kupi. Żeby utrzymać się przy władzy, prowadząc złą politykę w wielu aspektach, trzeba w jakimś stopniu kupować wyborców. Pieniędzy jest ograniczona ilość i oni zdają sobie z tego sprawę
— dramatyzował polityk, który w Sejmie zwiedził prawie wszystkie partie, dodając, że Beata Szydło po to startuje w wyborach do PE, żeby spełnić obietnicę PiS - będzie miała europejską płacę i polskie ceny.
Rozmowa dotyczyła też protestu nauczycieli. Zdaniem Kamińskiego, rząd ma problem ze strajkiem, i to na paru płaszczyznach.
Niezauważalną płaszczyzną jest to, że ten strajk, poza swoim wymiarem resortowym, unaocznił prawie każdemu, jaka jest prawdziwa intencja i filozofia, która leży u podstaw tzw. polityki socjalnej Prawa i Sprawiedliwości
— mędrkował Kamiński.
Jak wyjaśnił, polityka socjalna PiS „nie wynika z chęci naprawy czegokolwiek w systemie społecznym Polski”.
Jest chłodną i bardzo cyniczną kalkulacją, gdzie doraźnie przekazywać pieniądze po to, by wygrywać kolejne wybory. Nauczyciele, jako grupa społeczna, w tym planowaniu nie zostali uwzględnieni. Dla PiS, dla Jarosława Kaczyńskiego społeczeństwo jest mięsem armatnim, które ma służyć do tego, żeby większość była po tej stronie, po której jest dziś w Sejmie
— stwierdził polityk, dodając, że „tam, gdzie jest inwestycja w realną przyszłość i edukację, tam nie ma pieniędzy. Tam, gdzie jest utrzymanie się u władzy, tam pieniądze są”.
CZYTAJ TAKŻE: Tylko jego brakowało! Wałęsa przybywa z odezwą do nauczycieli: Strajkującym zapłaćcie podwójnie. Poczekamy na zmianę władzy
Co ciekawe, Kamiński - na swój sposób - staną w obronie Pierwszej Damy, która jest krytykowana za to, że jako nauczycielka nie włącza się do protestu.
Ja będę bronił Pierwszej Damy. Jej mąż nie ma wielkiego wpływu na to, co się dzieje w polskiej polityce. Tym bardziej tego wpływu nie ma pani prezydentowa, która formalnie swojej pozycji nie spełnia. Co ona może zrobić? Jest rzeczą nierealistyczną oczekiwanie, że ona się postawi środowisku politycznemu, które wyniosło jej męża do niewyobrażalnego zaszczytu, jakim jest bycie prezydentem. Nie oczekujmy rzeczy nierealnych od kobiety, która ma męża, który został prezydentem. To nie jej wina. Ma swoje ograniczenia. Nie mieszałbym w to Pierwszej Damy. Tym bardziej, że ona dość konsekwentnie trzyma się z daleka od polityki. trzeba to uszanować. Nie ona odpowiada za sytuację w oświacie
— powiedział Michał Kamiński.
wkt/Tłit
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/443168-alez-ich-to-boli-kaminski-kpi-z-deklaracji-pis-to-polexit?wersja=mobilna