Słynna scena z „Psów” Pasikowskiego, na której Franz Maurer i koledzy z „firmy” palą dokumenty SB nie jest filmową fikcją. Jak wynika z listu napisanego w 1990 roku przez Jana Rokitę do Bronisława Geremka, tego typu praktyki miały miejsce. List odnaleziono w archiwach amerykańskiego Stanford.
Jak Rokita doskonale pamięta okoliczności powstania listu.
Byłem coraz bardziej zdesperowany, gdyż nie udawało mi się zatrzymać procederu niszczenia bezcennej dokumentacji MSW, pomimo że miałem bardzo mocne dowody, i poruszyłem sprawą „wszystkich świętych”, z premierem włącznie
– mówi były polityk w rozmowie z dziennikarzami Polskiego Radia.
Co znajdziemy w treści listu? Rokita opisuje proceder niszczenia archiwów komunistycznego MSW. Miał on mieć miejsce jeszcze przed likwidacją Służby Bezpieczeństwa. Rokita podaje Geremkowi konkretne przykłady zdarzeń, o których został poinformowany. Późniejszy polityk Platformy Obywatelskiej był wtedy przewodniczącym Komisji Nadzwyczajnej.
Pragnę zwrócić pańską uwagę na nasilające się informacje dotyczące metodycznego niszczenia archiwów MSW na terenie całego kraju. W ostatnich dniach akcja ta przybiera – moim zdaniem – charakter zjawiska panicznego, nie otaczanego nawet przez resort szczególną tajemnicą
– czytamy w liście Rokity do Geremka.
Następnie Rokita podaje różne przykłady niszczenia przed esbeków dokumentów.
Po ponad 28 latach udało się odnaleźć oryginał listu opisującego ten proceder. Jak się okazuje, trafił on do samego głównego bohatera historii w nim opisanej, bo nadzorującego wówczas MSW, generała Czesława Kiszczaka. Potem wraz z archiwum, w ramach tzw. „Kiszczak Papers”, trafił do amerykańskiego Stanford, gdzie znaleźli go dziennikarze „Polskiego Radia” i „Rzeczpospolitej”
– czytamy na portalu Polskiego Radia.
Mly/polskieradio.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/434893-tak-sb-palila-akta-rokita-alarmuje-geremka?wersja=mobilna