Prowadzić porządnie sprawę! Wszcząć natychmiast śledztwo! Zmienić prokurator prowadzącą sprawę!
Nie wiem, jak to nazwać – panoszeniem się adwokatów? Rozpychaniem się w świecie polityki, po to, aby kiedyś w niej zadomowić się na stałe? Zbyt daleko posuniętą uzurpacją do decydowania za inne instytucje? Czy wreszcie objawami wynaturzenia pięknego zawodu?
Taki po trosze patologiczny obraz zaczyna się pojawiać działaniach Romana Giertycha i Jacka Dubois, pełnomocników austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera, prowadzących sprawę jego roszczeń finansowych wobec spółki Srebrna. Elementem tego postępowania wyjaśniającego są podstępne nagrania rozmów biznesmena z Jarosławem Kaczyńskim. Wydaje się jedna rzecz pewna. Interes klienta, dobro wyjaśnienia sprawy, cierpliwość wymagana w prowadzeniu spraw niełatwych, i takich jak ta, niejednoznacznych, zostaje odsunięta na drugi plan na rzecz brylowania w mediach. Podbijanie bębenka własnych, rzekomych zasług. A po wtóre, poprzez wykorzystanie media, dążenie do osiągnięcia sukcesu i rozgłosu, których nie daje się uzyskać w normalnym toku prokuratorskiego postępowania. Co ważne, dociera się w każdym wygodnym dla siebie momencie do mediów, które nie ukrywają swojego zaangażowania w uderzenie obozu rządzącego i odsunięcia go od władzy, a najchętniej na usunięcie z rynku politycznego. I rządzącej partii i jej lidera.
Jak wiadomo powszechnie, w prowadzonej sprawie czołową postacią, właśnie dzięki skrytym nagraniom rozmów, jest Jarosław Kaczyński. To wystarcza, by zarówno niektóre media jak i pełnomocnicy wręcz przebierali nogami, żeby ich cel choć w części się powiódł. I to szybko. Najlepiej natychmiast. Klient i jego sprawa, nie wiadomo, na ile wiarygodna i czy wcale nie przypadkiem sterowana, przynajmniej od jakiejś jej fazy, czy wręcz nie ukartowana, stają się tylko politycznym kijem bejsbolowym do ataku na Jarosława Kaczyńskiego. Skąd biznesmenowi miałoby przyjść do głowy, żeby w sposób tajny rozmowy były nagrywane?! Właśnie tego nie wiemy. Sam powiedzieć nie chce. Może to dla niego rutyna?
Normalną drogą adwokaci nie mogą uzyskać swego. Próbują czegoś innego. Nieeleganckie? Może troszkę. Czy ktoś o tym będzie pamiętał, kiedy takie zabiegi pozwolą osiągnąć sukces? Adwokaci zaczynają więc od pochlebstw, przyprawiających o zdumienie. – „ Jestem bardzo mile zdziwiony wczorajszym przesłuchaniem w prokuraturze. Mamy wspaniałą panią prokurator, niezwykle dociekliwą”- powiedział .po pierwszym przesłuchaniu Birgfellnera Mec. Jacek Dubois.
Lizusostwo nie zaowocowało dostatecznie, więc nastąpił obrót o 180 stopni. Już kilka dni po słowach pełnych zachwytu nad dociekliwością pani prokurator, ci sami dwaj adwokaci wysłali „wniosek o wyłączenie prokurator prowadzącej postępowanie sprawdzające”, gdyż w czasie przesłuchania ich klienta, prokurator próbowała „spisać zeznania, które nie zostały wypowiedziane przez świadka”.
Zarzut wobec prokurator, wydaje się, jest absurdalny. Znaczyłby, że przesłuchująca wymyśla jakieś fakty, albo wrażenia, odczucia czy oceny klienta i próbuje je mu przypisać. Czy nie było tak, co jest bardziej prawdopodobne, że świadek powiedział coś, co z punktu widzenia adwokatów mogło być dla niego niekorzystne dla ich klienta, albo korzystne dla „przeciwnej strony”, więc pełnomocnicy walczyli, aby nie było tego śladu w protokóle zeznań.
Mecenasi Giertych i Dubois mają już dosyć sprawdzania. Po co sprawdzać? Domagamy się wszczęcia śledztwa. Dlaczego właśnie śledztwa? To oczywiste. Śledztwo jest już poważną sprawą.
Lider partii rządzącej, a tu mamy śledztwo w jego sprawie – opozycja nie może się doczekać, żeby to na wiecach wyrzucić z siebie na cały głos i powielić najgłośniej jak się da przez megafony.
Trzeba się spieszyć. Wybory za pasem. Na mecenasach spoczywa poważny obowiązek.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/434689-niecierpliwosc-opozycji-nie-mozna-zwlekac-ze-sledztwem