To naprawdę mocowanie się z rzeczywistością. Taką, jaka ona jest i taką, jaką widzi wybitny przecież mocarz myśli, doktor praw Włodzimierz Cimoszewicz. Cóż, do diabła, dzieje się teraz w Polsce, skoro PiS, pomimo nieprzerwanych afer i wpadek wciąż cieszy się tak znaczącym poparciem społecznym? Nie, zdaje się, doktor nie użył w swych dociekaniach słowa diabeł, bo jeśli diabeł, to pewnie i anioł mógłby się znaleźć, ale przecież taka koegzystencja nie mieści się w otoczeniu ludzi aż tak bardzo światłych, jak osoba byłego premiera, byłego ministra sprawiedliwości, byłego ministra spraw zagranicznych, byłego marszałka Sejmu. To faktycznie zadziwiające, wokół ruina, materialna i duchowa, moralna zgnilizna sięga szczytów, a tu ludzie nic tylko PiS. Zapomnieli niewdzięcznicy o pomnikowych postaciach, takich choćby jak sam Włodzimierz z okolic Białowieży, który zawsze był aktywistą na miarę czasów.
Ta okrutna myśl o kompletnym zaczadzenia narodu ideami dobrej zmiany nie daje spokoju doktorowi Cimoszewiczowi i próbuje on swą natarczywą dezaprobatą wezwać społeczeństwo do porzucenia Jarosława Kaczyńskiego, albowiem jest on prowodyrem grupy łamiącej demokrację i praworządność. Jak powszechnie wiadomo Włodzimierz Cimoszewicz nigdy nie przebywał w towarzystwie politycznym łamiącym demokrację i zasady praworządności, nawet wówczas, gdy przez dwadzieścia lat przebywał w znaczących grupach PZPR, z sekretarzowaniem na uczelni włącznie. W owych latach demokracja była kwitnącą ideą, a sam Cimoszewicz był jej wręcz sztandarowym przykładem. Zdaje się nawet dziedzicznym.
Ale pal licho przeszłość, choć gdyby nie osoby, jak były premier, mający dziś tyle rozterek, do porządków w Polsce można by przystąpić jeszcze w latach osiemdziesiątych. Panie premierze, sprawa jest jednak nieco prostsza niż pan ją kreśli. Jeszcze tak całkiem pana ideały nie padły. Przynajmniej dopóki tacy bliscy pańskiemu widzeniu spraw jeszcze gdzieś nas reprezentują. Jak choćby też człowiek wybitny, a może nawet jeszcze wybitniejszy – Dariusz Rosati. Zapewne pan się orientuje, to ten sam, co to w radzie nadzorczej FOZZ przebywał do samego końca. I też niczego tam nie rozumiał, choć nosił już profesorską teczkę. Niczego nie rozumiał, o niczym nie wiedział, brał forsę za nadzór i tym bardziej nie wiedział. Można być pewnym, że gdybyście razem zabrali się za naprawę błędów Jarosława Kaczyńskiego nasz świat znowu nabrałby blasków. Czyż nie tak?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/433678-inteligentny-doktor-cimoszewicz-sie-zastanawia