Tragicznie smutno zrobiło się po śmierci premiera Jana Olszewskiego. I nie ma tu nic do rzeczy Jego podeszły wiek. Prawda, najgorszego można było spodziewać się już od pewnego czasu, bo szpitalna pomoc stawała się często niezbędna. Lecz świadomość Jego coraz krótszych, ale jednak istotnych ocen bieżącego stanu państwa była dla wielu bardzo ważnym punktem odniesienia. To był Wielki Człowiek, tyle wielki, ile skromny i dysponujący politycznym rozsądkiem trudnym do przecenienia. On żadnej partyjnej gry nie organizował, nigdy nie starał się być kimś innym, niż w rzeczywistości. O żadne względy nie zabiegał, o nic nie prosił. Podkreślał jedynie, że wszystko należy poświęcać Polsce i że trzeba to czynić uczciwie, solidnie i bezkompromisowo.
Odezwały się teraz rozmaite głosy zasmucenia. Może i prawdziwe, ale wolałbym, by wszyscy ci, którzy brali czynny udział w niszczeniu Jego rządu i Jego samego, raczej milczeniem uczcili pamięć śp. Jana Olszewskiego. Defiladę tych marnych postaci przedstawił dość dokładnie Jacek Kurski w swym reportażu „Nocna zmiana”. Dlatego dziś wszelkie żałobne słowa „bohaterów” wydarzeń z czerwca 1992 roku można tylko pokwitować ponurym wspomnieniem.
Szczególnie odnoszącym się do wciąż merdającego całym sobą przewodniczącego Rady Europejskiej. On nadal niczego nie zrozumiał, jak zwalczał rząd Jana Olszewskiego, z tym samym zacietrzewieniem i tak samo bezczelnie atakuje obecnie rządzących w Polsce. Dopiero co zapragnął również poniżyć Brytyjczyków. Tylko dlatego, że nie chcą akceptować jego arogancji i buty. Wszak Brexit to głównie protest przeciwko rządom arogantów w Brukseli. Ciekawe, jakie miejsce w piekle widzi dla siebie Tusk?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/433127-jakie-miejsce-w-piekle-tusk-przewidzial-dla-siebie