Nie, broń Boże nie dlatego, że ludzie wyrywają sobie teraz „Wyborczą” z rąk. Jednak już same zapowiedzi oczywistej katastrofy partii rządzącej i natychmiastowe podjęcie tego tematu przez wszystkie stacje radiowe i telewizyjne, nakręciły sprężynę publicznych oczekiwań. I tych wyrażanych przez totalną opozycję i tych bliskich ocenom rządzących. Koniec politycznego świata dla Jarosława Kaczyńskiego i kompletny upadek dalszej nadziei dla jego zwolenników miał być tak pewny, jak ustalenia Euklidesa, albo Kopernika, odnoszące się do sfer niebieskich.
Tymczasem pierwsze odcinki tej prowizorycznej sklejki z dykty i makulatury wystawiają prezesowi Prawa i Sprawiedliwości oceny wystarczająco wysokie, by jakoś szczególnie martwić się o zawartość kolejnych. Przypuszczam, że „Wyborcza”, epatując tytułami i zapowiedziami, liczyła na łatwy łup, jak kiedyś bywało. Od czasów, gdy Michnik trzymał przez pół roku w szufladzie tekst o Rywinie, licząc, że Miller się ugnie i ułatwi mu kupno jednego z programów TVP, upłynęło sporo wody w rzekach i gorzałki w butelkach. Powstały nowe tytuły w prasie, a TVP, to nie kopia TVN. Nikt już nie wysyła policjantów do redakcji, by kompromitujące materiały zlikwidować w zarodku, jak to działo się w znanym przypadku tygodnika „Wprost”.
Nagrany prezes PiS rozmawia kulturalnie, tłumaczy, że obowiązuje go prawo, więc jeśli rachunków nie ma, to droga sądowa stoi otworem, a on, jako świadek, wyzna prawdę. Proste, jak Pola Elizejskie. „Wyborcza” wpadła więc we własne sidła, bo choćby nie wiadomo jak tekstem i jego interpretacjami kręciła, to zacytować może tylko to, co Kaczyński powiedział. Reszta pozostanie wyłącznie manipulacją, ale z tymi siła chcących usłyszeć prawdę bez trudu sobie poradzi. Kolejne odcinki będą tylko poprawiać wyborczy wynik PiS. Jeśli serial zostanie przerwany, oznaczać to może, że Czerscy rzecz zrozumieli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/431995-jeszcze-kilka-odcinkow-u-michnika-a-notowania-pis-wzrosna