„Rozliczę PiS jak apartheid” - krzyczy na portalu Gazeta Prawna PL tytuł wywiadu Magdaleny Rigamonti z Robertem Biedroniem, przywódcą partii, która jest, a jakby jej nie było.
Jest, bo w sondażach plasuje się na trzecim miejscu (n. b. od dawna twierdzę, że sondaże opinii publicznej stały się zwykłym narzędziem walki politycznej, a nie odzwierciedleniem rzeczywistych preferencji poparcia czy też wyborczych), a nie ma -bo konwencja powołująca partię Biedronia i prezentująca jej program dopiero ma się odbyć i nawet nie wiemy, jaką nazwę będzie nosiła, a właściwie wiemy jedno - w nazwie będzie nazwisko jej założyciela.
Okrutna Magdalena Rigamonti większych szans w wywiadzie Biedroniowi nie daje i być może dlatego ta rozmowa jest skrzętnie przemilczana przez mainstreamowe, liberalno-lewicowe media, widzące w byłym prezydencie Słupska ostatnią nadzieję w walce z PiS-em.
Z wywiadu dowiadujemy się,że Biedroń chce być premierem, a jak już nim zostanie, to powoła Komisję Prawdy i Pojednania - „na wzór tej, która powstała w RPA po zniesieniu apartheidu”. Bowiem w Polsce za dyktatorskich rządów PiS-u wprowadzono w życie teorię o konieczności osobnego rozwoju różnych ras, segregację rasową, zakaz mieszanych” małżeństw, sądzenie „białych” za stosunki seksualne z „czarnymi”, wprowadzono klasyfikację na ”białych, czarnych i kolorowych” i stworzono dla nich oddzielne strefy mieszkaniowe i komercyjne, z zakazem przebywania w tych dla nich nie przeznaczonych. Oczywiście pan Biedroń, człowiek bywały w świecie (jako prezydent Słupska w czasie pierwszych siedmiu miesięcy objechał dwa razy kulę ziemska w ramach służbowych delegacji) doskonale wie, czym był apartheid, jakie zbrodnie w trakcie jego popełniano i zapewne zna słowa prezydenta Nelsona Mandeli, który owo Komisję Prawdy i Pojednania powołał , iż „ujawnienie prawdy jest ważniejsze niż sprawiedliwość”. Pan Biedroń chce więcej - chce, żeby zostały wyjaśnione wszystkie przypadki nadużyć prawa, złamania konstytucji przez PiS i żeby osoby za to odpowiedzialne stanęły przed Trybunałem Stanu. Mniemam, że ugrupowanie Biedronia stworzy „białą księgę” przestępstw PiS-u, z szerokim uwzględnieniem przejawów łamania Konstytucji, bo te szczególnie mnie interesują, a od nikogo z opozycji nie mogę się dowiedzieć, kiedy i w związku z jakim artykułem miało to miejsce.
Zestawianie Polski po demokratycznych wyborach z Republiką Południowej Afryki za czasów apartheidu obraża mnie, jako Polkę, bez względu na moje polityczne poglądy. Tak samo jak szermowanie przez jednego z profesorów przy ocenie polskiej „wojny plemiennej” - tak to określa - porównaniem do walk Tutsi i Hutu. W 1994 roku w Rwandzie Hutu w ciągu stu dni wyrżnęli od 800 tysięcy do ponad miliona przedstawicieli plemienia Tutsi. ONZ określa to jako największe w dziejach ludobójstwo dokonane w tak krótkim czasie. Profesor chyba nie chce zostać premierem, więc to idiotyczne i niczym nieusprawiedliwione porównanie tragedii setek tysięcy ludzi do wojenek i potyczek słownych naszych polityków niech mu ujdzie płazem. W końcu nie takiej ekwilibrystyki dokonywano w mediach społecznościowych dla chwili nędznego poklasku.
Biedroń chwali w wywiadzie Janusza Palikota za „zagospodarowanie emocji posmoleńskich” - czyżby chodziło o słynne słowa Palikota: „Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż w Europie” , które padły w czasie wieczoru wyborczego Bronisława Komorowskiego, czyli wtedy, gdy w pośpiechu „zagospodarowywano” schedę po prezydencie Lechu Kaczyńskim?Wykręca się od odpowiedzi, dlaczego nigdy ani Palikot, ani jego pretorianie - a przecież był jednym z nich - za to nie przeprosili. Wspomina go rzewnie jako tego, który dał mu szansę w polityce.
Aż się boję, czy nie otrzymamy w ofercie Palikota w wersji light… Z niepasującym do obrazu „chłopaka z sąsiedztwa”, na jakiego się medialnie kreuje, czyni cynicznewyznanie, że startuje do Parlamentu Europejskiego tylko po to, by „pociągnąć” swoją partię, bo jak wygra, to natychmiast złoży mandat.
Perełek w wywiadzie Magdaleny Rigamonti jest wiele, ale na zakończenie dwie: „Nie jestem zupą pomidorową, nie muszę wszystkim smakować” - odpowiedź na stwierdzenie dziennikarki, że 40% Polaków nie chce takiej Polski, jak Biedroń i clou rozmowy:
Największym osiągnięciem polityka jest to, jak ludzie chcą się do niego przytulić. Ludzie chcą się przytulać, tylko mało k tory polityk daje im do tego okazję.
Biedroń da.
W Komisji Pojednania i Prawdy. Najpierw będzie przytulał, a potem stawiał przed trybunałami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/431186-o-tym-jak-premier-biedron-rozliczy-apartheid-w-tymkraju