Organizacja 27. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku była przygotowana po kosztach. Ochrona zatrudniała małoletnich, a jej szef okłamał śledczych. Matka mordercy zgłaszała, że z synem dzieje się źle. Co robi opozycja? Obwinia Telewizję Polską.
O reżimie i propagandzie wylewającej się z TVP Info, pomimo, że Służba Więzienna oficjalnie zdementowała, jakoby oskarżony mógł w ogóle taką telewizję w zakładzie karnym oglądać, nadal krzyczą opozycyjni politycy. Współosadzony mordercy wyznaje, że bywało, że pożyczał mu do poczytania „Gazetę Wyborczą”. Ale mit trzyma się mocno. I jest utrwalany kolejnymi komentarzami.
Dlaczego nie widzimy dziś w większości mediów pytań o zabezpieczenie imprezy? Pytań, które same nasuwają się od pierwszych chwil po tragedii. Pytań o to, jak to możliwe, że taka cykliczna, organizowana co roku impreza, była zgłoszona jedynie jako zajęcie pasa ruchu drogowego, a nie impreza masowa? Przecież można było śmiało zakładać, że na finał WOŚP przyjdą tłumy.
Dlaczego nie mówi się o tym, o czym pisał portal wPolityce.pl, że firma Tajfun zatrzymanego już Dariusza S. zatrudniała małoletnich? Dlaczego eksperci liberalnych mediów bronią wręcz ochroniarzy? Dlaczego wreszcie nie chwali się ministra Brudzińskiego za to, że śledczy zadziałali w tym przypadku szybko i sprawnie nie tylko zatrzymując Dariusza S., ale także sprawdzając gdańskie komisariaty?
Dlaczego wreszcie, nie stawia się pytań o to, jak to możliwe, że Stefan W. w ogóle znalazł się na wolności? Przecież jego matka donosiła policji, że obawia się, że jej syn może zrobić coś strasznego. Policja informacje przekazała służbie więziennej. A ta, wedle już istniejącego prawa, mogła jeszcze podjąć decyzję o zbadaniu osadzonego. I jeśli wyniki badań wskazywałyby na chorobę, skierować go na leczenie.
Sama idea WOŚP, o czym już pisałam, jest piękna i skupia ludzi o wielkich sercach, którzy całymi dniami na mrozie pomagają potrzebującym. Ale szef Fundacji w obliczu tragedii zachował się, mówiąc delikatnie, najmniej odpowiednio. W dniu informacji o ataku na prezydenta Gdańska nie wstrzymał imprezy. W dniu jego śmierci zwołał konferencję prasową, by wskazać, że to on od lat jest obiektem hejtu. I zrezygnował ze stanowiska po to, by wrócić. W dniu pogrzebu śp. Pawła Adamowicza. I ani razu nie wytłumaczył się ze sposobu organizacji swojej imprezy w całej Polsce. Tak, są już informacje o tym, że gdański finał organizowało konkretnie Regionalne Centrum Wolontariatu w Gdańsku, ale przecież odnieść się do niejasności mógłby sam odpowiedzialny za cały WOŚP.
Kiedy eksperci mówią w telewizji wPolsce.pl o tym, że zajęcie pasa ruchu drogowego jest zwyczajnie tańsze i zgłaszając imprezę w taki sposób organizator zwyczajnie unika nie tylko dużych kosztów, ale także spełnienia wielu wymogów bezpieczeństwa, Jerzy Owsiak mówi o hejcie. Dlaczego opozycja o to nie pyta? Dlaczego nie żąda kwerendy wszystkich firm ochroniarskich w Polsce, jak radzą eksperci od bezpieczeństwa, a bojkotuje TVP?
Dlaczego wreszcie politycy unikają jasnej deklaracji o merytorycznych rozmowach z premierem Mateuszem Morawieckim o projektach, które pomogłyby zapobiec takim sytuacjom w przyszłości?
Bo to zwyczajnie wygodniejsze. I podsyca polityczne emocje. Do granic hejtu. Do granic tego hejtu, z którym opozycja teraz chce walczyć. To nie jest rozmowa merytoryczna, która doprowadziłaby do porozumienia, do zapobieżenia takim atakom w przyszłości. To sposób na PiS.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/430941-jest-sposob-na-mowe-nienawisci-merytoryczna-dyskusja