Paweł Wojtunik jak ulał pasuje do biurokracji Unii Europejskiej, bo - jak kiedyś mówiono - jest mocny w gębie. I nic więcej. Ale to jak na potrzeby Unii całkowicie wypełnia pożądany model konkursowy.
Przesłuchanie byłego szefa CBA Pawła Wojtunika, przed Sejmową Komisją Vatowską było tanim popisem jednego podrzędnego aktora o skłonnościach megalomańskich. Najpierw próbował wysadzić w powietrze najgroźniejszego dla siebie przeciwnika, przewodniczącego Komisji Marcina Horałę. Wiedział, że to z jego strony będą padać wnikliwe a zarazem najbardziej kłopotliwe pytania.
Zamach, aby usunąć Marcina Horałę z Komisji na czas przesłuchania Wojtunika nie powiódł się, ponieważ pomysł najwidoczniej powstał w ostatniej chwili. Zarówno adwokat jak i sam Wojtunik nie byli przygotowani, a eksperci Komisji uznali, że wniosek jest gołosłowny. Nie poparty żadnymi konkretami, które miałyby wskazywać, że przewodniczący może być nie obiektywny, gdyż wcześniej publicznie wypowiadał się mało życzliwie o Wojtuniku. Po tej nieudanej szarży, Wojtunik przystąpił do realizacji planu numer jeden, skrupulatnie przygotowanego, czyli słowa wstępnego, które trwało kilka godzin. Zamieniło się ono w wielką epopeję pisaną prozą. Opowiadała z biurokratyczną precyzją, nudną do stanów kołysania statkiem na Oceanie Indyjskim, o bohaterskiej walce policyjnego barona Munchausena w walce z przestępcami wszelkiej maści. Za wyjątkiem kategorii interesującej Komisję, przestępcami wyłudzającymi VAT.
Mnie zafascynował fragment, który ukazał kawałek prawdy o samym Wojtuniku, ale też, a może głównie, o standardach Unii Europejskiej. Było to już pod koniec fazy przesłuchiwania. Upust jego megalomani sprowokowało pozornie niewinne pytanie posłanki Małgorzaty Janowskiej; - Czy w dostaniu posady doradcy rządu Mołdawii miał jakieś poparcie polityczne?
Tak go to pytanie oburzyło, że zamiast krótkiej odpowiedzi, której oczekiwała posłanka (i cała Komisja) „tak” lub „nie”, runęła lawina. Najpierw oświadczenia, że całe życie jest policjantem, (nawiasem mówiąc, nigdy „nie pracował”. Wyłącznie „służył” lub „był w służbie”). Jest policjantem wyłącznie apolitycznym. Nie wyobraża sobie, aby miał dostać jakieś rekomendacje polityczne. Pracę w Mołdawii otrzymał w wyniku konkursu przeprowadzonego w Unii Europejskiej. Wygrał ten konkurs, a konkurencja była ostra i takaż rywalizacja, bo startowało w nim kilkudziesięciu kandydatów.
Muszę powiedzieć, że byłbym zdumiony, gdyby Wojtunik nie wygrał takiego konkursu. Jeśli chodzi o werbalną stronę prezentacji swoich dokonań niezwykłych i osiągnięć, moim zdaniem, nie ma równego sobie w Europie. Gdyby jego opowieści ze „słowa wstępnego” nadać materialny kształt, w Polsce zniknęłaby przestępczość mafijna oraz korupcyjna. To jest niewątpliwy atut w jego ręku jako uczestnika konkursowych rywalizacji.
Myślę, że konkursową komisję brukselską ostatecznie przekonał do siebie tym, kiedy opowiedział, przez jaki rząd został praktycznie zmuszony do odejścia z szefostwa CBA.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/428883-zwyciezca-konkursu-pawel-wojtunik-nasz-reprezentant