Wrzawa wokół planowanego w nadchodzącym tygodniu spotkania prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z liderem włoskiej Ligi Matteo Salvinim świadczy o tym, że liberalna oligarchia trzymająca dziś niemal niepodzielną władzę w Unii Europejskiej poczuła się zagrożona. Bo oto na kilka miesięcy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego pojawia się ryzyko zawarcia międzynarodowego porozumienia różnych sił, których celem jest reforma Unii Europejskiej.
Na razie unijna oligarchia próbuje bronić się przed zmianami, dążąc do zwiększenia kontroli nad przepływem informacji i mocno tłukąc pałką, zarówno tą prawdziwą – tak jak we Francji – jak i tą ideologiczną, zaostrzając rygory politycznej poprawności. Jednak wynik tego starcia ciągle nie jest przesądzony. Bo choć demokracja w Europie nabiera coraz bardziej rytualnego charakteru, to przecież ciągle jest furtką prowadzącą do zmian. Furtką coraz węższą, czego dowodzą demonstracje bezsilnego tłumu we Francji, ale nadal istniejącą.
Dlatego tak duży niepokój wewnątrz liberalnych elit wywołują ruchy polityczne kwestionujące obecny układ sił. W tym kontekście znacznie łatwiej nam zrozumieć, dlaczego grillowanie „pisowskiej” Polski jest dla instytucji unijnych ważniejsze od debaty nad zamieszkami we Francji. Bo we Francji władza znajduje się we właściwych rękach, a w Polsce – wręcz przeciwnie. Wszechwładzę liberalnej oligarchii mogłyby naruszyć nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego pod warunkiem wszakże, że społeczeństwa Europy – w tym polskie – solidarnie wyraziłyby swój sprzeciw przy urnach. Wielką nadzieję na zmiany w Europie ma współrządząca Włochami koalicja Ligi i Ruchu Pięciu Gwiazd. Sekunduje im z Węgier Viktor Orban.
Niewykluczone więc, że majowe wybory do Parlamentu Europejskiego staną się jaskółką zwiastującą przyszłe zmiany. Każde zwycięstwo kandydatów sprzeciwu daje bowiem szansę na wprowadzenie nowych nurtów do europejskiej polityki. A to może z kolei prowadzić – w dalszej perspektywie – do powstania w Unii całkiem nowego otoczenia politycznego wokół Polski. W tym sensie wybory europejskie są wielkim wyzwaniem i nadzieją dla polskiej prawicy.
Nic więc dziwnego, że siły kwestionujące obecny porządek próbują się porozumieć. Mówi się, że Salvini chce zachęcić PiS do stworzenia wspólnego reformatorskiego bloku w przyszłym Parlamecie Europejskim. Włoski wicepremier i jego Liga dążą bowiem do budowy silnej struktury zdolnej do przełamania monopolu liberalnych elit europejskich. Salvini nie może liczyć tu na pomoc Fideszu Viktora Orbana, który uznał, że – póki co – jego ugrupowaniu bezpieczniej będzie pozostać w składzie chadeckiej grupy EPP. Jednak dla partii Jarosława Kaczyńskiego propozycja Salviniego może być kusząca, zważywszy że grupa Międzynarodowych Konserwatystów i Reformatorów, w których skład wchodzi PiS, zostanie poważnie osłabiona po odejściu brytyjskich torysów. Współdziałanie z włoską Ligą i – zapewne – innymi nowymi formacjami zdecydowanie wzmocniłoby pozycję polskiej prawicy w Europie, co w kontekście obecnego konfliktu z Unią, ma duże znaczenie również dla przyszłości polskiej sceny politycznej.
Oczywiście między poszczególnymi ruchami reformatorskimi istnieją spore różnice. W takich kwestiach jak stosunek do Rosji czy też do polityki atlantyckiej porozumienie między PiS a Ligą Salviniego jest raczej niemożliwe. Tak samo zresztą jak trudno byłoby porozumieć się w tych kwestiach Jarosławowi Kaczyńskiemu z Viktorem Orbanem. Jednak nie uniemożliwia to współpracy zmierzającej do przebudowy Unii Europejskiej. Taka współpraca jest wręcz konieczna, jeśli chce się skutecznie stawić czoła zwartemu blokowi trzymającemu władzę w Unii. Alternatywą jest bowiem dalsze pogłębianie kryzysu trwiącego dziś Europę i paraliż demokracji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/428381-alternatywa-dla-salviniego-jest-macron-timmermans-i-tusk