Władysław Kosiniak-Kamysz szefem rządu Anno Domini 2019? Sam szef Polskiego Stronnictwa Ludowego dyplomatycznie odpowiada, że to nie jest najlepszy czas, aby rozmawiać o tym, kto będzie premierem po wygranych wyborach. Z kolei Grzegorz Schetyna robi dobrą minę do złej gry i nerwowo przekonuje, że to partia, która wygra wybory wskaże premiera. O co w tym wszystkim chodzi? Po co komu Kosiniak-Kamysz? I co z tym wspólnego ma Donald Tusk?
W przypadku szefa ludowców nie mamy do czynienia z podobną sytuacją jak w przypadku Roberta Biedronia, z którego najpierw zrobiono Emmanuela Macrona, aby później oskarżyć go o działanie na rzecz PiS. Kosiniak-Kamysz jest liderem partii, która w sondażach ledwo łapie się do Sejmu i nikt w nim „mesjasza” opozycji nie widzi. Co jednak istotne, w namaszczeniu szefa PSL na premiera palce miał maczać sam Donald Tusk. Przypomnę, że według Wirtualnej Polski, szef Rady Europejskiej miał uwarunkować swój start w wyborach prezydenckich tym, że fotel szefa rządu przypadnie właśnie liderowi PSL. Oczekiwanie, że Donald Tusk wróci na białym koniku i pomoże odzyskać utraconą władzę wśród środowiska związanego z opozycją jest tak duże, że o ile doniesienia Wp.pl są prawdziwe, to oczekiwania Tuska mogą stanowić realną formę nacisku na Schetynę.
CZYTAJ WIĘCEJ: Schetyna zazgrzyta zębami. Tusk planuje start w wyborach prezydenckich. Stawia jednak warunek. W tle Kosiniak-Kamysz
Trzeba jednak przyznać, że lider PSL zanim został „namaszczony” na premiera, to już wcześniej cieszył się względnie dużą popularnością wśród Polaków, a już na pewno cieszył się większym zaufaniem niż przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Dlaczego więc to Schetyna, do którego Polacy nie pałają szczególną sympatią miałby być premierem? Z drugiej strony, gdyby cała sytuacja była jedynie sondażowym żartem, sam Schetyna nie zareagowałby tak nerwowo jak w rozmowie z Marcinem Fijołkiem, reportem wPolsce.pl, co widać na wideo poniżej:
CZYTAJ WIĘCEJ: Szef PO będzie kandydatem KO na premiera? Schetyna do reportera wPolsce.pl: Będą decydować ci, którzy wygrają wybory. WIDEO
Po co komu Kosiniak-Kamysz? Czego Schetyna może się obawiać? Odpowiedź jest prosta: swojego odwiecznego rywala – Donalda Tuska.
Szef Rady Europejskiej wskazując na Kosiniaka-Kamysza zdaje się pokazywać, że nawet po powrocie do Polski i ew. wygranej w wyborach prezydenckich, nie zamierza „pilnować żyrandola”, a będzie nadal pełnić nieformalną funkcję lidera opozycji. Taktyka Tuska zakłada jednak, że to Pałac Prezydencki będzie ostateczną instancją odwoławczą, a nie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Czy Schetyna poszedłby na to? Niekoniecznie. Zresztą sam Tusk wydaje się nie widzieć obecnego lidera PO na stanowisku szefa rządu. Być może wchłonięcie części Nowoczesnej miało pokazać siłę Schetyny, ale był to sukces na krótką metę. Dziś politycy opozycji spoza Platformy Obywatelskiej nie są już tak optymistycznie nastawieni do współpracy ze Schetyną jak wcześniej. Sama Katarzyna Lubnauer stwierdziła, że Polacy we Władysławie Kosiniaku-Kamyszu mogą widzieć „premiera pokoju”, którym z pewnością nie będzie Grzegorz Schetyna.
Lider Platformy Obywatelskiej ma twardy orzech do zgryzienia. To na Schetynie leży odpowiedzialność za pokonanie PiS i to on pierwszy będzie rozliczany za ew. porażkę z Jarosławem Kaczyńskim. Przed nim dwa poważne wyborcze sprawdziany, a kto wie, może po tym jak obleje pierwszy w maju, nie przyjdzie mu podejść do drugiego na jesieni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/428232-kosiniak-kamysz-szefem-rzadu-anno-domini-2019