Z rozwodu Brytyjczycy chcą jedynie wyjść bez większych strat. Premier Mateusz Morawiecki zaapelował do europejskich przywódców by pomogli Teresie May w rejsie przez sztorm Brexitu. Skrytykował niezręczne zachowanie niektórych przywódców UE na ostatnim szczycie w Brukseli.
Brytyjska premier jest obecnie w ogniu krytyki w swoim własnym kraju, a unijni przywódcy zdają się z tego korzystać, próbując obarczyć ją całą winą za Brexit, niezadowolenie Brytyjczyków i części brytyjskich parlamentarzystów, także tych z jej własnej partii konserwatywnej.
W wywiadzie dla Daily Telegraph premier Mateusz Morawiecki powiedział, że jest zawiedziony “trochę niezręcznymi zachowaniami” niektórych przywódców UE, takich jak Jean-Claude Juncker, który zasugerował że brytyjska premier była „mglista” na grudniowym szczycie.
Niestety temat Brexitu sprawił, że miały miejsce dość niezręczne zachowania. Mocne, ostre słowa niektórych polityków nie tylko nie pomagają, ale wręcz utrudniają osiągnięcie wspólnego celu, którym jest osiągnięcie porozumienia oczekiwanego przez wszystkie strony
— powiedział premier Morawiecki.
Stawka jest wysoka, opinie różne, a więc i emocje muszą być silne. Ale nie powinno być wątpliwości, że Teresa May reprezentuje naród brytyjski i wszyscy powinni mieć to na uwadze
— dodał.
Zwrócił uwagę że UE powinna utrzymywać serdeczne relacje z Wielką Brytanią, niezależnie od wyniku rozmów o Brexicie – i że komentarze podgrzewające atmosferę rodzą ryzyko zrażenia do siebie opinii publicznej, co jest kluczowe przed parlamentarnym głosowaniem na temat umowy wyjścia.
Retoryka niektórych urzędników UE zawarta w anonimowych relacjach, zgodnie z którymi Wielka Brytania miałaby zostać ukarana przez UE, również nie podoba się w Warszawie, która uważa UK za jednego z najbliższych sojuszników.
Dziś Morawiecki i May spotkają się na Downing Street, gdzie polski premier ma zapewniać o wsparciu dla jej wysiłków w celu przeprowadzenia umowy Brexitu przez parlament. May wielokrotnie podkreślała, że wynegocjowała najlepsze porozumienie dla swojego kraju, jakie można było osiągnąć.
Polska wielokrotnie wypowiadała się o swoim poparciu dla May w rozmowach o Brexicie, ale nie sprzeciwiła się stanowisku UE w kluczowych punktach, takich jak integralność wspólnego rynku czy mechanizm tzw. backstopu na granicy z Irlandią.
Warszawa dzieli obawy Londynu wobec dążenia do głębszej integracji w ramach UE i wywierania presji na zastąpienie złotówki wspólną walutą euro.
Na ulicach Londynu protestują i zwolennicy, i przeciwny Brexitu. Nikt z nich nie głosował za tym, by żyć biedniej. Czy było warto dwa i pół roku temu głosować za wyjściem z Unii Europejskiej? Takie hasła wykrzykują protestujący. Takie niosą transparenty.
Rozstanie kosztowałoby Wielką Brytanię 39 mld funtów. I gorsze relacje gospodarcze, czy handlowe z Unią Europejską, niż miałaby Irlandia Północna. A nikt z Brytyjczyków nie chce być traktowany gorzej.
Liczący prawie 600 stron Traktat o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE w Brukseli został już przyjęty. 11 grudnia Theresa May odłożyła głosowanie w Izbie Gmin. Co jest w dokumentach? Przede wszystkim, co ważne dla milionowej Polonii na wyspach, traktat gwarantuje obywatelom UE w Wielkiej Brytanii i Brytyjczykom w UE pełnię praw po Brexicie: będą mogli zostać w swoich miejscach zamieszkania, pracować, mieć prawo do opieki zdrowotnej, zasiłków i wszystkiego czym cieszą się również dziś.
Wielka Brytania ma wypełnić też wszystkie zobowiązania finansowe wynikające z wieloletniego budżetu unijnego do 2020 r., ale też w pełni będzie z niego korzystać w tym okresie. Jest jeszcze, wspomniana już, sprawa granicy między Irlandią i Irlandią Północną. Jak zagwarantować swobodny handel między tymi dwoma obszarami niezależnie od tego, jaka umowa handlowa zwiąże w przyszłości UE i Wielką Brytanię? Westminster ma wątpliwości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/426464-premier-morawiecki-apeluje-o-wsparcie-dla-theresy-may