W Internecie nic nie ginie – i choć od momentu wybuchu „afery Euroweek” zaczęło się „czyszczenie” ze zdjęć i wpisów, pojawiają się ciągle nowe i ciągle aktualne jest pytanie – jak do tego mogło dojść?
Bo nawet media, które usiłują tłumaczyć organizatorów „obozów językowych” musiały stwierdzić, że „widzimy na nich (zdjęciach -p.AJ) bardzo młode dziewczyny w towarzystwie mężczyzn o innym kolorze skóry. Przyjmowane pozy mogłyby wskazywać na bliskie relacje – dzieci często obejmują obcokrajowców” (gazeta.pl)
„Mogłyby wskazywać…”, „dzieci obejmują obcokrajowców… - zdjęć dorosłych obcokrajowców całujących, ściskających, liżących(!), siedzących razem na łóżku z małymi i trochę większymi dziewczynkami, że nie wspomnę o takich, na których widać wyraźne „wzmożenie” zagranicznych wolontariuszy. – już nie zauważono. Screeny wymiany zdań między uczestniczkami owych językowych obozów, w których pisały na jakie „tematy” rozmawiały z opiekunami, jakoś umknęły uwadze…
No bo przecież, jak tłumaczy prezes stowarzyszenia Euroweek: „Fotografie zostały źle zinterpretowane (…) Wszystko jest realizowane przy rodzicach, opiekunach. Rodzice uczestniczą w tych wydarzeniach, są cały czas obecni, najczęściej to właśnie oni robią zdjęcia, a później publikują w mediach społecznościowych” (gazeta.pl). Jak mawiano na moim rodzinnym Żbikowie – tu się zgina dziób pingwina, a tu mandolina! Pozwoliliby Państwo na takie zdjęcia swoim córkom i umieścili je w Internecie? Bo ja nie.
CZYTAJ TAKŻE: W punkt! Prof. Zybertowicz: Zastanawia mnie milczenie twórców kampanii „Zły dotyk” przy sprawie Euroweek. WIDEO
Odsiecz po pierwszych zamieszczonych na Twitterze zdjęciach i komentarzach oburzonych internautów ruszyła prawie natychmiast: portal Wirtualna Polska krzyczał w tytule: „Rasistowska nagonka w Polsce.”, a w tekście możemy przeczytać: „mnożą się insynuacje o molestowaniu dziewczynek przez cudzoziemców”, „Pod zdjęciami przedstawiającymi dorosłych, śniadych mężczyzn przytulających dziewczynki mnożą się komentarze. Ze szczególną siłą sprawa huczy na prawym marginesie polskiego Internetu”, „Nie padają jednak żadne konkretne zarzuty. Szum tworzą insynuacje, z których można wnioskować, że Unia Europejska finansuje projekty polegające na podsuwaniu polskich dziewczynek wykorzystującym je imigrantom.” Na końcu tekstu pada stwierdzenie, że „oskarżenia o wykorzystywanie dzieci są bardzo poważne i nigdy nie można ich lekceważyć. Również w przypadku EuroWeek konieczne jest szczegółowe zbadanie sprawy”.
Okazuje się, że portal też ją badał, bo kilkanaście godzin później jego dziennikarka zaapelowała do uczestniczek obozów, które mają „inne” opinie o zajęciach, w których uczestniczyły, by nawiązały z nią kontakt i ukazał się tekst pt. „Euroweek wzbudza wielkie emocje. „Nikt nikogo nie obściskiwał”, a uczestniczki projektu „podzieliły się radosnymi fotografiami z jego zakończenia”. Kilkunastoletni chłopiec mówi o swoich obserwacjach z obozu: „Dziewczynki same podchodzą do wolontariuszy po zdjęcie, bądź ‘przytulasa’ i wynika to z ich przywiązania do tych ludzi. Tak silnej relacji nawiązanej przez 5 dni! Niestety, niektórzy tego nie widzą…” – kończy nastolatek…
Prezes Euroweeku Adam Jaśnikowski jeszcze jaśniej nam to tłumaczy: „Ludzie, którzy przyjeżdżają na zajęcia, w momencie, kiedy spotykają się z człowiekiem z innej kultury, traktują ich często niemal jak „maskotki”. I wszystko jasne! Maskotki przecież się całuje, ściska, sadza na kolana… Wstydźmy się, my rasiści… Ale „rasiści” się nie wstydzą. Oto niektóre wpisy na Twitterze: „O jaką rasę chodzi? Aryjską, semicką, czy chazarską? Pytam, bo nie wiem. Ja protestuję przeciw obmacywaniu dziewczynek przez obcych, dorosłych mężczyzn”. „To maja być kursy angielskiego, a nie zapoznawcze. Chodziłem na kursy angielskiego i żadna nauczycielka mnie nie całowała i nie głaskała czy obmacywała’, „Rasistowska nagonka prawicy oburzonej zdjęciami dzieci z ciemnoskórymi mężczyznami? - Nie. Prawica oburzona przytulaniem i całowaniem dzieci przez dorosłych facetów”.
Mnie nurtuje natomiast jedno pytanie – dlaczego te dziewczynki nie integrują się ze swoimi równieśniczkami z „innych” kręgów kulturowych? Chyba miałyby z nimi więcej tematów, niż z 30-letnimi mężczyznami. Tym bardziej, że angielskiego też zbytnio nie podszkoliły, bowiem dla większości wolontariuszy język angielski nie jest językiem ojczystym - wolontariusze, którzy przybywają do Polski w ramach programu Euroweek pochodzą m. in. innymi z Etiopii, Kenii, Ugandy, Chin, Indii, Litwy, Łotwy, Włoch, Peru, Ukrainy, Turcji, Filipin, Meksyku, Białorusi, Polinezji Francuskiej, Azerbejdżanu, Rumunii, Meksyku, Czech, Hiszpanii, Włoch, Indii, Rumunii, Bułgarii, Indii, Wietnamu itp. Jedynymi wymaganiami wobec nich jest…kryterium wiekowe - wolontariuszem może zostać każdy,” niezależnie od poziomu swojego wykształcenia, posiadanych kwalifikacji czy umiejętności. Istnieje jednak ważne kryterium – WIEK. Aby móc wyjechać do innego kraju w ramach Wolontariatu Europejskiego, musisz mieć ukończone 18 lat (najpóźniej w dniu wyjazdu), ale nie więcej niż 30” – czytamy na stronie Europejskiego Forum Młodzieży, z którym współpracuje Euroweek.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szokujące! Po co polskim dzieciom integracja z dorosłymi mężczyznami pochodzenia pozaeuropejskiego?
Nie obchodzi mnie, czy obcy mężczyzna obściskujący i całujący nieletnią dziewczynkę jest czarny, biały, żółty, zielony czy w kratkę. Nie ma dla mnie znaczenia, czy nosi sutannę, spódniczkę w szkocką kratę, dżinsy czy dresy. Natomiast nie jest dla mnie rzeczą dopuszczalną i akceptowalną, by w NASZYM kręgu kulturowym takie zachowania miały miejsce czy w szkołach, czy na obozach organizowanych przy udziale różnych organizacji pozarządowych.
I proszę nie stosować cenzury politycznej poprawności – coraz częściej usiłuje się kneblować usta ludziom, którzy nie akceptują takiego modelu wychowywania młodego pokolenia, oskarżając ich o rasizm, homofobię, islamofobię, zaściankowość, brak europejskiej wrażliwości na multikulti.
Nie tak dawno światowy wrzask „postępowych” środowisk wywołała afera „Me Too”. Tych samych środowisk, które przez dziesięciolecia przymykały oczy na to, że w show biznesie, szczególnie w Hollywood, kariera przez łóżko jest czymś zupełnie normalnym i nawet utalentowane aktorki, które później odniosły światowy sukces, miały tego typu wstydliwe epizody w życiorysie. Po kilkudziesięciu latach okryte kurzem zapomnienia adeptki przemysłu filmowego przypominały sobie, że jakiś producent czy reżyser klepnął je w pupę, wsadził rękę pod spódnicę czy nawet zgwałcił, kiedy zupełnie niczego „nieświadome” przyszły wieczorem do jego apartamentu.
Nasze polskie gwiazdy też sobie zaczęły przypominać, nawet sięgając do swojego dzieciństwa, bo już wtedy doznały molestowania. Ale teraz walczą o godność karpi, które stykają się ze „złym dotykiem” ekspedientek i klientów, więc nie mają czasu wyrazić swojej opinii na temat tych zdjęć. No chyba że w tej kwestii mają podobne zdanie jak La Pasionaria KOD-u, artystka i niedoszła radna Warszawy, Dorota Stalińska, która przy okazji wniosku o ekstradycję Romana Polańskiego, oskarżonego w USA o gwałt na nastolatce, raczyła stwierdzić, że „trzynastoletnie dziewczynki same prowokują dorosłych mężczyzn” i pchają się do łóżek nie dwudziestolatkom, a czterdziestolatkom.
Nich ci wszyscy, którzy oskarżają ludzi reagujących na takie zdjęcia i sytuacje pukną się w gender albo niech wyślą swoje małoletnie córki na takie obozy i pochwalą się zdjęciami w sieci. Jeśli bycie „rasistą” to ochrona dzieci przed złem, to tak – jestem rasistką.
-
Zrób bliskim prezent na święta!
Zamawiając teraz roczną prenumeratę pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”, otrzymają Państwo aż 3 prezenty!
Książkę „Płonące Pustkowie” o wartości 39,90 zł, kalendarz ścienny na 2019 r. oraz magnetyczną zakładkę do książek.
NIE ZWLEKAJ!
Więcej informacji na:https://www.wsieciprawdy.pl/zrob-bliskim-prezent-na-swieta-pnews-3864.html
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/425870-jestesmy-rasistami-bo-chcemy-chronic-dzieci-przed-zlem?wersja=mobilna