No to odetchnęli z ulgą! Pani marszałek Barbara Dolniak będzie nadal wicemarszałkiem z gabinetem i służbowym samochodem, pani poseł Lubnauer też nie będzie musiała jeździć tramwajem, tym bardziej że na Wiejską komunikacja miejska nie dociera, a z placu Trzech Krzyży do gmachu Sejmu kawał drogi.
Będą także pieniądze na personel biura i ekspertyzy, słowem klub Nowoczesnej się ostanie, a jego przedstawiciele nadal będą zasiadać w prezydium Sejmu i mieć swoich przedstawicieli w komisjach. To wszystko dzięki wzięciu w leasing posła Jacka Protasiewicza, „europejskiego demokratę” z klubu PSL-UED ( Unia Europejskich Demokratów). Koszty leasingu nie są znane, a poseł Protasiewicz, choć jak przyznaje miał obawy „wizerunkowe” doszedł jednak do wniosku, że w polityce „nie jest się dla braw i oklasków”.
Posła Protasiewicza „wyjęto” z klubu, który swoich apanaży z tego powodu nie straci – trzeba mieć 15 posłów, by stworzyć klub, ten ma 17. Ale możliwości leasingowe się kurczą…Jest natomiast w Sejmie dziesięciu posłów niezrzeszonych. Gdyby byli bardziej zaradni, mogliby stworzyć „Biuro wynajmu posłów” i ratować nie tylko kolegów klub tracących, ale na przykład wynajmować się do poszczególnych głosowań, gdy brakuje większości.
I jeżeli się zdumiewasz, dziwisz, oburzasz, jesteś pełen niesmaku i potępienia dla takich praktyk, drogi wyborco, to weź pod uwagę słowa posła Protasiewicza, że w polityce nie jest się dla braw i oklasków. A po co? Na to pytanie wyleasingowany parlamentarzysta być może odpowie, jeśli nie zagłuszą go gwizdy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/425529-biuro-wynajmu-poslow-ale-mozliwosci-leasingowe-sie-kurcza?wersja=mobilna