Bardzo źle, że takie sprawy są rozpatrywane w kontekście satysfakcji z potknięcia się politycznego rywala. Czy wielkie, niebieskie oczy pani poseł Kingi Gajewskiej już tak bardzo zaszły żółcią, że nie widzi własnej małości? A może kłania się tutaj po prostu niedojrzałość parlamentarzystki, która w sercu ma tylko partyjne interesy?
Oto wpis na tt, który naprawdę mną wstrząsnął:
Nie będzie ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie. NSA orzekł, że Wojewoda Mazowiecki nie może się panoszyć w tak perfidny sposób w samorządach!
— napisała Gajewska.
W każdej partii są takie „pistoleciki”, które najpierw ze swoich kapiszonów strzelają, potem myślą. To się nawet nieźle sprawdza w programach telewizyjnych, choć do tych akurat pani poseł Gajewska nie jest wysyłana, może jednak za mały kaliber? Może jej szczytem jest kąsanie po kostkach i ujadanie w mediach społecznościowych? Do tego nie potrzeba wiedzy, szerszego spojrzenia na Polskę, na historię. Coś się poda dalej, coś zalajkuje, coś czasem - niestety - napisze od siebie. I jakoś się kręci.
W tematach dla naszego Narodu fundamentalnych to jednak o wiele za mało.
Czy poseł na Sejm Rzeczpospolitej może nie rozumieć, czym jest dekomunizacja? Jeśli tak, to czy może nie rozumieć też, czym był komunizm? W Polsce to jednak poniżej pewnego poziomu, który możemy akceptować.
Mam nadzieję, że 4819 wyborcom pani Kingi Gajewskiej (dostała 4820 głosów, zakładam, że także swój) będzie niemiłosiernie źle na sercu, gdy będą oglądali obrazki z operacji zdejmowania tablicy z nazwą ul. Lecha Kaczyńskiego i wieszania szyldu Armii Ludowej. W szerszym kontekście to niewielkie pocieszenie, ale przypomnijcie to sobie koniecznie przy urnie wyborczej.
CZYTAJ TAKŻE: Trzaskowski stanie na wysokości zadania? IPN apeluje do władz stolicy, aby odstąpiły od przywracania komunistycznych nazw ulic
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/424756-beznadziejny-przypadek-kingi-gajewskiej?wersja=mobilna