Różne nacje mają swoich bohaterów. Nam się trafił egzemplarz wyjątkowy i nie wiadomo za co ta kara.
Trwa swoisty festiwal Lecha Wałęsy. W ciągu dwóch dni dwa wyroki sądowe i karykaturalny udział w uroczystościach pogrzebowych prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Postać Lecha Wałęsy jest szczególnie przykra dla ludzi dwóch systemów, to znaczy takich, którzy w 1980 roku przeżyli świadomie karnawał ”Solidarności”, byli świadkami Okrągłego Stołu i dziś też obserwują stan spraw publicznych.
Tak jak był uwielbiany i fetowany Lech Wałęsa w sierpniu 1980 roku, to chyba nie było dane żadnemu politykowi w naszej historii, a jeśli, to nielicznym. Nagle z w peerelowskiej beznadziei objawił się przywódca potrafiący zmusić pezetpeerowskie marionetki do ustępstw. Ileż to było radości, nadziei, wiary w lepszą Polskę. Ile było autentycznej sympatii dla Lecha Wałęsy.
Lata stanu wojennego i początki prezydentury to też czas wiernego stania przy Lechu Wałęsie. Też należałem do jego najbardziej zagorzałych zwolenników Burzyło mnie w 1990 roku, że intelektualiści chcą odsunąć robotnika, który przyczynił się do upadku komunizmu i odmawiają mu prawa do prezydentury. Chyba jak większość nie rozumiałem ówczesnej wojny na górze.
Dziś gdy patrzę na Lecha Wałęsę, pełnego pychy, buty, obrażającego kogo można za prawdę o nim, walczącego o ochronę swojego fejk życiorysu, to wiem, że nikt nie jest tak winny fatalnego stanu stosunków polsko-polskich jak właśnie on.
To on mógł i tu na miejscu, i na świecie zrobić wiele dobrego dla Polski.
Nawet jeśli miał w swoim życiorysie rzeczy niegodne to rola jaką odegrał w dziejowych przemianach jest niepodważalna. Gdyby wyraził jakąkolwiek skruchę, przyznał się do przewin, przeprosił tych, którym wyrządził krzywdę, byłby znowu naszym wspaniałym Lechem. Wiadomo istota ludzka jest ułomna, a zbłądzić zdarza się i najlepszym.
Niestety na nic takiego nie możemy liczyć. Od lat mamy Lecha Wałęsę uwikłanego w wybielanie swojej przeszłości i drobnego cwaniaczka nastawianego wyłącznie na korzyść własną.
Mógłby się wznieść ponad spór krajowy i zrobić coś dla Polski za granicą. Ale o tym też nie ma mowy. Pogrzeb prezydenta Stanów Zjednoczonych jest tego klinicznym przykładem. On tam nie pojechał reprezentować wyłącznie siebie. Reprezentował Polskę… I jak to wyglądało? Wystroił się w sposób urągający powadze uroczystości. Pomysł, że kogoś w takim momencie zainteresują nasze krajowe waśnie jest kompletnie karkołomny. Na co liczył Lech Wałęsa, że prezydent Trump podejdzie do niego i zapyta o to gustowne wdzianko, a wtedy usłyszy, że to jest element walki z kaczystowskim reżimem?
Swoim zachowanie przyniósł wstyd nie sobie, bo on chyba wstydu już nie ma, przyniósł wstyd nam wszystkim.
I niewielką pociechą jest wyrok gdańskiego sądu, nakazujący przeprosiny za bezeceństwa wygadywane pod adresem Jarosława Kaczyńskiego. Wyrok wydany przez panią sędzię, także chętnie obnoszącą się w koszulce KONSTYTUCJA, jest niezwykle łagodny, a poza tym nieprawomocny. Zanim sprawa otrze się o Trybunał w Strasburgu minie dużo czasu. Trudno przypuszczać, żeby Lech Wałęsa nie zachciał wykorzystać swojego międzynarodowego statusu i obwieścić całemu światu jak jest szykanowany przez obecne władze.
Nawet jeśli uda się ten wyrok utrzymać, to Lech Wałęsa, obwieści, że nie ma zamiaru przepraszać! I co? Ano nic.
Najlepiej by było, żeby Lech Wałęsa wycofał się, ale na to nie możemy liczyć. Cały czas totalna opozycja chętnie wykorzysta go jako tuza antypisu.
A jakie są tego efekty? Widzimy. I nie może być taryfy ulgowej. Od kogoś komu Bóg okazał tyle łask możemy wymagać by działał na rzecz swoich rodaków, szczególnie tych, którzy kiedyś w niego uwierzyli.
Nadziei jednak na to nie ma.
I pomyśleć, że to nasz jedyny żyjący Noblista.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/424500-lech-walesa-zatruwa-nam-rzeczywistosc-w-kraju-i-za-granica