Niepotrzebnie przechodzimy do porządku dziennego nad opinią jaką wydała o Polsce niejaka Karima Bennoune, która na przełomie września i października była z wizytą w Polsce w roli ekspertki ONZ, badającej prawa człowieka w naszym kraju. Wychowana i wykształcona w Stanach Zjednoczonych, 50-letnia Algierka, na co dzień pracująca na Uniwersytecie Kalifornijskim, gdzie prowadzi zajęcia z prawa międzynarodowego oraz praw człowieka, co pewien czas jeździ po świecie, by sprawdzać, gdzie są deptane prawa. Poważne zadanie. Prawda? I odpowiedzialne.
Wystarczy wyobrazić sobie, że amerykańska wysłanniczka ma mentalność zbliżoną do umysłowości znanej felietonistki „Gazety Wyborczej” prof. Magdaleny Środy, jednocześnie nauczycielki akademickiej na Uniwersytecie Warszawskim, aby mieć dość dokładny obraz ustaleń, jaki wyjdzie spod ręki takiej ekspertki.
Drugi ważny moment , decydujący o wymowie takiego raportu, to naturalny mechanizm – konieczność wykazania się przez eksperta. W innym przypadku, byłyby to na próżno wydane pieniądze, czy wręcz wyrzucone. Gdyby wszystkie reguły przypisane państwu demokratycznemu były przestrzegane, prawa człowieka respektowane na każdym kroku i o każdej porze, to kto by wysłał panią ekspert na zbadanie stanu rzeczy do innego kraju, albo za kilka lat do Polski.
Na te dwa elementy nakłada się czynnik najważniejszy. Jak większość tego rodzaju wypraw różnych instytucji, które wysyłają do nas ekspertów, badających stan wielorakich spraw ich interesujących, eksperci kontaktują się z określonymi środowiskami, które mają swoją renomę. Dostarczają krytycznego paliwa, tak niezbędnego dla podtrzymania życia i rozwoju kontrolujących agend zagranicznych.
Przedstawiciele komisji europejskich i innych instytucji zwykle rozpoczynają w Polsce swoje rozmowy i spotkania od polityków opozycji oraz dziennikarzy sprzyjających opozycji totalnej. I na nich najczęściej kończą. Spotkania ze stroną rządzącą, są tylko listkiem figowym, którym przykrywają swój „obiektywizm”. Najważniejsi dla „badaczy” są dziennikarze, którzy plują na Polskę do mediów zagranicznych. Przywiązują też znaczenie do opinii Rzecznika Praw Obywatelskich, który jak wiemy nie reprezentuje zwykłych obywateli w ich zmaganiach z prawem, ale totalną opozycję. W sprawach reformy wymiaru sprawiedliwości kontrolerzy praworządności swoją wiedzę czerpią od liderów stowarzyszeń sędziowskich, walczących o utrzymanie poprzedniego stanu rzeczy.
Nie dziwmy się więc raportowi „specjalnej sprawozdawczyni”. Mieści się w schemacie, jaki jest „wypracowany” przez lata.
Jak się bronić przed zniekształceniami czy kłamstwami, pisanymi lekką, nieodpowiedzialną ręką w tego rodzaju sprawozdaniach?
Jedną z możliwości są natychmiastowe sprostowania, transmitowane w tych samych miejscach i do tych samych gremiów, do których kierowane sprawozdania ekspertów i raporty komisji. Kto ma sporządzać takie sprostowania? Z pewnością Polska Fundacja Narodowa winna przejąć na siebie lwią część takiego obowiązku. Nie można milcząco godzić się na utrwalanie czarnego, kłamliwego obrazu Polski. Wystarczy niekiedy wykazać absurdalność jednego zarzutu, żeby podać w wątpliwość także inne fałszywe tezy forsowane na Zachodzie.
-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/423361-walczyc-z-klamstwem-to-zadanie-panstwa-i-jego-instytucji