Ci wszyscy, którzy zachowali w pamięci słynne wybory o fotel prezydenta Polski z roku 2005 między Donaldem Tuskiem a śp. Lechem Kaczyńskim doskonale wiedzą, że pod wpływem ogromnej frustracji człowieka do ostatniej chwili przekonanego o swoim zwycięstwie, a jednak ostatecznie przegranego, Donald Tusk zapoczątkował bezwzględną, pełną mściwości wojnę ze swoim zwycięskim rywalem i jego ugrupowaniem politycznym. Wojnę tę prowadzi do dziś.
Trzeba jasno powiedzieć, że to Donald Tusk położył kamień węgielny pod budowę rowu dzielącego Polaków na dwa obozy. Jego silna osobowość napędzana żądzą władzy w gruncie rzeczy doprowadziła Polskę do sytuacji dramatycznej. Być może na dziesiątki lat. Podziały między Polakami dziś są już tak silne, że praktycznie nie widzę perspektywy czasowej, w której wzajemne uczucia niechęci czy nawet wrogości mogłyby zacząć się zacierać. Najgorsze w tym polskim węźle gordyjskim jest to, że pełen agresji, nienawiści i niemal perwersyjnych sposobów poniżania przeciwnika styl uprawiania polityki przez Donalda Tuska doczekał się wielu naśladowców. Pilnych i zdolnych uczniów swego mistrza, którzy uwierzyli, że jego metody wykorzystujące pełnymi garściami kłamstwa, manipulacje i fałszywe oskarżenia są najbardziej skuteczne. Zapewniają odsunięcie wybranej w demokratycznych wyborach władzy. Przez pierwsze dwa lata zakładano nawet, że nastąpi to wyniku politycznego przewrotu , który doprowadzi do wcześniejszych wyborów.
Może przesadzam nieco z tą pilnością i talentami wśród epigonów Tuska, bo większość nie dorasta mu do pięt. Także w potencjale szkodliwości. Jednakże z pewnością gorliwie próbują iść traktem przez niego wytyczanym. Drogą, w której kłamliwe sugestie, mające zohydzić politycznego przeciwnika lub wywołać lęk przed zagrożeniami, a nawet strasznymi skutkami wynikającymi z jego działań, są chlebem powszednim. Strach Polaków przed władzą PiS mają budzić nie tylko działania, bo te i ich skutki dają się sprawdzić, lecz ukrywane zamysły. – To nic, że liderzy PiS coś deklarują, jeśli w to wierzyć nie można. Istotne jest to, co naprawdę myślą. Do czego po cichu dążą. Nas nie oszukają – twierdzą liderzy opozycji.
Na takim motywie oparty jest zarzut, o dążeniach PiS do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. Być może jeden z kluczowych elementów ostatniej kampanii wyborów samorządowych. Tego nigdy nie uda się sprawdzić, ale eksperci polityczni twierdzą, że pompowanie kampanii unijnym straszakiem mogło mieć duży wpływ na wynik wyborów prezydenckich w dużych miastach. Groźba ta poszerzała i jednocześnie mobilizowała do uaktywnienia się elektorat antypisowski.
Już kilkakrotnie podobną kłamliwą insynuację rozgłaszał Tusk, mówiąc o stosowaniu przez obecną władzę polityki zgodnej ze strategią Moskwy. Są jednak kłamstwa, które nie tylko fałszują rzeczywistą politykę, ale które mają wywołać szokujące skojarzenia i napawać nienawiścią. Takim epitetem wprowadzonym przez Donalda Tuska w przestrzeń politycznej walki jest „bolszewizm”. Kiedy mówi do swoich wyznawców i zwolenników w Polsce – „dacie radę pogonić bolszewików”.
Kiedy kilka dni po fantastycznym objawie przywiązania do Polski milionów rodaków – do naszej ziemi, języka, kultury, wiary, obyczaju, jej przeszłości i przyszłości - jakim były ciąg wydarzeń w całym kraju związanych z 11 listopada, czytam i oglądam niektóre media polskie i zagraniczne szkalujące te wydarzenia, zjadliwe spotwarzanie tych uroczystości przez polityków opozycji, widzę nad nimi unoszący się duch Donalda Tuska. Duch, który nigdy nie marzył o dobru Polski, lecz wyłącznie o władzy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/421092-wladza-ponad-wszystko-czyli-rzeka-zycia-donalda-tuska