Wynik wyborów samorządowych pokazał, że w dużych miastach Prawo i Sprawiedliwość wciąż może liczyć na poparcie rzędu 30-40 proc. A taki wynik pozwala z nadzieją myśleć o wyborach parlamentarnych
– powiedział w rozmowie z „Super Expressem” europoseł Ryszard Czarnecki, dopytywany o nastroje po II turze głosowania i słowa Jarosława Sellina o tym, że „jest się czym martwić”.
CZYTAJ TAKŻE: WSZYSTKO o wyborach samorządowych 2018 - komentarze, frekwencja, sondaże, opinie
Polityk zwrócił uwagę na bardzo dobry wynik Patryka Jakiego w Warszawie i podkreślił, że mówienie o klęsce jest mocną przesadą.
Jedyne, co było czymś nowym, to mobilizacja drugiej strony. Stąd wygrana Trzaskowskiego już w pierwszej turze. Jednak patrząc na liczbę oddanych głosów, nie była to jakaś porażka ani Prawa i Sprawiedliwości, ani naszego kandydata
– mówił Czarnecki.
Dopytywany o to, dlaczego ze strony PiS nie ma reakcji podobnych do tych po stronie Koalicji Obywatelskiej, która mimo porażki w wyborach do Sejmików odtrąbiła ogromne zwycięstwo, europoseł powiedział, że nastroje opozycji trzeba studzić, bowiem chociażby Jacek Majchrowski w Krakowie nie jest politykiem KO, ale startował z własnego komitetu. To samo w Gdańsku.
Wyjaśnił, że Kacper Płażyński przegrał z Pawłem Adamowiczem, a nie z kandydatem Koalicji Obywatelskiej, którym był Jarosław Wałęsa. Dodał, że to, iż Koalicja Obywatelska wsparła w II turze wyborów niektórych kandydatów, nie zmienia faktu, że włodarzami zostali, lub obronili swoje stanowiska ludzie, którzy z PO i N nie mają nic wspólnego.
To pozornie mało istotne szczegóły, ale warto je przypominać, bo pokazują pełny obraz tego, jak Polacy głosowali w wyborach samorządowych. Demonizowanie wyniku w dużych i średnich miastach nie jest uprawnione. Podobnie jak nieuprawniony jest triumfalizm opozycji
– podkreślił Ryszard Czarnecki.
Pytany o to, czy nie sprawia to wrażenia, że PiS nie ma pomysłu na dotarcie do większości mieszkańców wielkich miast, europoseł wyjaśnił, że miasta zawsze były trudne dla Prawa i Sprawiedliwości. Jednak patrząc na „suche liczby” to okazuje się, że w niektórych miastach faktycznie wyniki są gorszę, ale w wielu są dużo lepsze.
Poparcie w miastach dla nas nie spada. Co więcej, wydaje się, że rośnie, ale bardzo powoli. Zbyt wolno. Dlatego czeka nas refleksja nad tym, jak w szybszym tempie pozyskiwać wyborców wielkich miastach – zauważył Czarnecki dodając, że wybory parlamentarne będą prawdziwym egzaminem.
wkt/”Super Express”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/419848-pis-ma-sie-czego-obawiac-czarnecki-studzi-emocje