W najbliższą niedzielę czeka nas kilka fascynujących dogrywek o fotel prezydencki. Nie tylko w dwóch najbardziej znanych obecnie miastach, w których toczą się batalie o zwycięstwo, czyli w Krakowie i Gdańsku, ale także w Radomiu.
Rozum mi podpowiada, że mimo, iż kandydaci PiS ostro idą w górę, to ostatecznie wygra „stara gwardia”. W Krakowie Jacek Majchrowski, Gdańsku Paweł Adamowicz, a Radomiu Radosław Witkowski. Wszędzie obecnie urzędujący prezydenci tych miast. Jestem raczej przekonany, że nawet przegrana w najbliższą niedzielę okaże się zwycięstwem na przyszłość. Niedziela minie jak błysk flesza, zostaną starzy prezydenci i nigdy nie dowiemy się, co nowego wnieśliby ci, którzy startują po raz pierwszy na tak eksponowane stanowisko w swoich miastach. Za to możemy raczej być pewni, iż wygrana dotychczasowych prezydentów nie pociągnie za sobą dynamicznego rozwoju tych miast. Nie załatwi najbardziej pilnych od lat trudności, jakie te miasta przeżywają. Na czym opieram swoje umiarkowanie pesymistyczne prognozy? Głównie na mechanizmach postaw mieszkańców, jakie ujawniły się dość wyraźnie w innych dużych miastach, w których obecni prezydenci wygrali już w pierwsze turze Do takich miast zaliczam Warszawę, gdyż zwycięstwo Trzaskowskiego należy w sporej części odczytywać jako zwycięstwo Hanny Gronkiewicz –Waltz w rywalizacji z PiS.
To pokazuje silną presję przywiązania mieszkańców do ludzi, którzy nie zawsze spełniają wszystkich oczekiwań i składanych wcześniej obietnic, ale za to gwarantują pewien rodzaj stabilizacji. Oraz ciśnienie przekonania, że nie spotkają ich ze strony dotychczasowych prezydentów jakieś niespodzianki, które być może okazałaby się olśniewającymi fajerwerkami, nadającymi nowy blask tym miastom, ale być może zakończonymi katastrofami. Przy starych prezydentach nie spotka ich też coś czego jeszcze nie znają, a co może stać się przeszkodą dla realizacji ich osobistych celów.
Nie chcę wchodzić w szczegółowe opisy rzeczy powszechnie znanych. Jak choćby takich, że obecni prezydenci mają zapuszczone głęboko korzenie własnych interesów w miastach, w których za kilka dni odbędzie się dogrywka. Ale też na odwrót. Wielu przedsiębiorców, przedstawicieli drobnego biznesu jest ściśle powiązanych z ratuszami tych miast. Nie wolne są też od takich wzajemnych zależności całe połacie kultury. To sprawia, że ten układ jest względnie zamknięty i broni się przed jego dekompozycją, która byłaby nieuchronna w przypadku wymiany prezydentów.
Niewielkie różnice jakie padły w pierwszej turze między Pawłem Adamowiczem a Kacprem Płażyńskim w Gdańsku, Jackiem Majchrowskim a Małgorzatą Wassermann w Krakowie czy wreszcie Radosławem Witkowskim a Wojciechem Skurkiewiczem w Radomiu, każą być ostrożnym. Mimo pozornej przewagi, o jakiej mówiłem, żaden z dotychczasowych prezydentów nie może być w stu procentach pewnym swojego zwycięstwa. Na tym polega urok tej dogrywki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/418941-uroki-dogrywki-prezydenckiej-w-miastach