Pod pretekstem informacji o zmianie czasu obraża „prawdziwych patriotów” nazywając ich tępymi cepami. A przecież on sam dał dowód braku inteligencji, nieudolnie tłumacząc się z posiadania drogiego zegarka, który ostatecznie kosztował go polityczną karierę. Jego przypadek świadczy o nuworyszostwie politycznych elit III RP.
Sławomir Nowak, były minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej, nie unika trudnych tematów. Takim tematem powinno przecież być wszystko, co związane jest z zegarkami — szwajcarski czasomierz marki Ulysee Nardin, którego nie wpisał do oświadczenia majątkowego, sprawił, że Nowak w atmosferze skandalu musiał ustąpić z rządu. Byłego ministra pozbyto się też w końcu z PO. Wydawałoby się więc, że na sam dźwięk słowa „zegarek” będzie się wzdrygać nerwowo.
Ale nic podobnego. Przy okazji zmiany czasu na zimowy, zamieścił na Twitterze instrukcję dla „prawdziwych patriotów „, nazywając ich z właściwą sobie elegancją „tępymi cepami ” i pouczając, jak mają tę operację przeprowadzić.
Przy okazji wprowadził definicję zegarka , jako rzeczy, którą „prawdziwi patrioci ” dostają na komunię.
Ładunek pogardy zawarty we wpisie Nowaka jest potężny, były minister nie ukrywa wyższości wobec ludzi, których najwyraźniej uważa za plebs.
Zostawiając z boku niewątpliwe chamstwo tego wpisu, spójrzmy na sprawę chłodno.
Sławomir Nowak kpi z ludzi, którzy dostają zegarki na komunię, jednak to sposób, w jaki on sam wszedł w posiadanie szwajcarskiego zegarka jest żałosny i godny kpiny. Przypomnijmy: gdy okazało się, że Nowak nosi kosztowny zegarek, którego nie wpisał do oświadczenia majątkowego, tłumaczył się w wyjątkowo pokrętny sposób. Najpierw twierdził, że „wymieniał się na zegarki z kolegą „. To tłumaczenie godne licealistki, która wymienia się na ciuchy z koleżanką, bo chce wywrzeć wrażenie na obiekcie swych uczuć i innych dziewczynach.
Potem Nowak zmienił wersję :mówił, że tak marzył o zegarku, iż cała jego rodzina przez dłuższy czas solidarnie oszczędzała, by spełnić jego marzenia. Wersja zgodnie z którą cała rodzina, także rodzice Nowaka żyjący z emerytury i renty, odkłada do skarbonki pieniądze, by kupić drogi zegarek politykowi, jest zdecydowanie żenująca.
Naprawdę pan Nowak uważa, że jest to lepsze niż kupienie zegarka dziecku na komunię ? Nie odczuwał wstydu, tłumacząc się w ten sposób?
I nie rozumie, jak bardzo infantylne, narcystyczne i kompromitujące jest takie tłumaczenie ? Twierdzi, że marzył o kosztownym zegarku, bo „dopełnia to wizerunku ” polityka i jest wyznacznikiem statusu. Zapewne tak, ale ludzie, dla których taki zegarek jest wyznacznikiem ich prawdziwego statusu, po prostu wchodzą do sklepu i taki zegarek sobie kupują, nie zmuszając do oszczędzania wielopokoleniowej rodziny. Ostatecznie Nowakowi zegarek kupił pewien biznesmen — za pieniądze, jak twierdzi b. minister , zgromadzone przez rodzinę. To ciekawe tłumaczenie i poprzestańmy na tym stwierdzeniu.
Cała historią z zegarkiem Nowaka i jego pogardliwym komentarzem na Twitterze jest symboliczna dla nuworyszowskich elit .politycznych III RP. Patrzą z wyższością na ludzi, uważanych przez siebie za plebs, nie widząc, jak bardzo sami są żenujący i śmieszni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/418782-zegarkowa-obsesja-bylego-ministra-po