Czy konflikt z prawem może przeszkodzić w karierze politycznej? Ależ skąd! Jaki wpływ na wynik wyborów ma cycata ruda, i jedna taka straszliwie chuda, i pani od seksu, i inne napalone? Jak się okazuje, spory!
Skąd te wnioski? Jak się okazuje, słynny jak Polska długa i szeroka z seksistowskich żartów prezydent erotuman z Legionowa Roman Smogorzewski wygrał wybory już w pierwszej turze, a poparło go aż dwie trzecie mieszkańców tego miasta… - sukces niepodważalny! I w mieście Łodzi nie będzie drugiej tury, bo na dotychczasową prezydent Hannę Zdanowską, skazaną prawomocnym wyrokiem sądu głosowało ponad 70 proc. wyborców.
„Wasze zaufanie to dla mnie zaszczyt. Tak wysokie poparcie to wielkie zobowiązanie. Obroniliśmy nasze miasto. Kocham Was, Kocham Łódź, nie zawiodę!”,
— podziękowała na Twitterze pani Zdanowska. Jedni twierdzą jedni, niezależnie od tej wygranej nie będzie mogła pozostać na stanowisku, ale zdaniem innych, np. szefa Państwowej Komisji Wyborczej Wojciecha Hermelińskiego, ręcz przeciwnie - może złożyć ślubowanie i do roboty… Kandydat na prezydenta Warszawy Rafał Trzaskowski w konflikt z prawem nie popadł, ale reprezentuje obóz, ba wcześniej reprezentował samą Hannę Gronkiewicz-Waltz, za której rządów wybuchła gigantyczna afera reprywatyzacyjna, i co? I nic, też wygrywa w pierwszej turze, choc jego rywal z PiS Patryk Jaki dwoił się i troił, i więcej już rzeczywiście zrobic nie mógł. Zachodniopomorskim wstrząsnęła afera korupcyjna z udziałem (obecnie byłego już) sekretarza generalnego Platformy Obywatelskiej Stanisława Gawłowskiego, zwolnionego z tymczasowego aresztu po wpłaceniu półmilionowej kaucji, na jaw wyszły też niedawno nagrania, w których tenże rozprawia z sekretarzem stanu w ministerstwie gospodarki w rządzie premiera Donalda Tuska Tomaszem Tomczykiewiczem oraz marszałkiem województwa Olgierdem Geblewiczem o „ch…wym” traktowaniu platformianego elektoratu, i co? I nic! Szczecińsko/koszaliński elektorat cierpi widać na syndrom sztokholmski, bo stary układ będzie mógł kontynuować swe dzieło w nowej kadencji. I żeby tylko tam…
Prawo i Sprawiedliwość znów wygrało i to z niezłym rezultatem, ale przegrało, gdyż przejąć władzę w sejmikach będzie mu trudno. Nie ma co się obrażać na wyborców, należy natomiast zastanowić się, dlaczego partia zapowiadająca zmianę, która spełnia wyborcze zapowiedzi, na którą wedle sondaży głosowałoby dziś więcej Polek i Polaków niż trzy lata temu, nie może przebić się w dużych miastach? Bo, że popełniono błędy, nie ulega wątpliwości, skoro wynik jest taki, a nie inny. Czy zawiniła nierzadko skłócona w terenie „baza”, gdzie PiS nie zdołało wyszukać i wykreować osobowości zdolnych do zintegrowania środowiska i pozyskania zaufania lokalnych społeczności, czy też nachalna, momentami wręcz prostacka propaganda w TVP, przy równoczesnym dopieszczaniu opozycji przez należące wciąż do zagranicznych koncernów media regionalne, czy wszystko razem…?
To fakt, PiS wgrało w większości sejmików, i się tym szczyci, tzw. Koalicja Obywatelska (PO, Nowoczesnej i Inicjatywy Polskiej) może wmawiać sobie i światu, że również odniosła sukces, jednak w obu tych sukcesach jest kilka „ale”:
-
po pierwsze, wyborczy wynik trzech ugrupowań wchodzących w skład KO jest na takim samym poziomie jak samej PO w poprzednich wyborach, czyli de facto gorszy
-
po drugie, wobec bardzo dobrego rezultatu niedocenianych w sondażach ludowców z PSL, których Grzegorz Schetyna już zaprosił do rozmów koalicyjnych, wpływy PiS w terenie nie wzrosną, a nawet mogą zmaleć.
Partii Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego nie jest potrzebne samozadowolenie lecz pilna wewnętrzna debata, czy, co, z kim i dlaczego nie wyszło, bowiem czasu do kolejnych wyborów – do europarlamentu i do Sejmu pozostaje już niewiele…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/417692-pis-nie-jest-potrzebne-samozadowolenie-lecz-pilna-debata