Dotychczasowy monopol partyjny w Gdańsku został rozbity przez oddolny, obywatelski ruch Wszystko dla Gdańska

— powiedział w piątek ubiegający się o reelekcję prezydent miasta Paweł Adamowicz podczas konferencji prasowej podsumowującej kampanię przed wyborami samorządowymi.

Adamowicz podziękował wszystkim konkurentom ubiegającym się o najwyższy urząd w Gdańsku.

Oczywiście nie obyło się bez pewnych wzajemnych uszczypliwości. Nawet poszedłem do sądu i wygrałem sprawę z Kacprem Płażyńskim, bo trzeba reagować na mówienie nieprawdy. Bałem się, że ta kampania będzie bardziej agresywna, bardziej brudna. Na razie oceniam ją jako dość stonowaną, jak na atmosferę, która w kraju panuje. Zobaczymy, co będzie przed II turą

— dodał Adamowicz, który w tegorocznych wyborach startuje z bezpartyjnego komitetu Wszystko dla Gdańska.

Pytany, czy wyobraża sobie sytuację, w której w II turze wyborów znajdą się jego rywale Kacper Płażyński (Zjednoczona Prawica) i Jarosław Wałęsa (Koalicja Obywatelska) odpowiedział:

Z dzisiejszych rozmaitych sondaży wynika, że raczej jest to wariant najmniej prawdopodobny, ale poczekajmy na wyniki w poniedziałek.

Dotychczasowy monopol partyjny w Gdańsku został rozbity przez Wszystko dla Gdańska, ruch oddolny, obywatelski. To też powinno dać do myślenia liderom partyjnym, jak partie mają funkcjonować na poziomie lokalnym. Czy to liderzy partyjni z Warszawy mają dyktować, kto będzie kandydatem w danym mieście, a czasami czy nie powinni sami obywatele, członkowie tych partii decydować? To jest pewien rys kryzysu partii opozycyjnych wobec PiS-u

— ocenił.

Przed briefingiem prasowym podczas krótkiego przemówienia do kandydatów na radnych z komitetu Wszystko dla Gdańska Adamowicz mówił, że czuje „wielkie przebudzenie obywatelskie w mieście”.

To przebudzenie musi trwać nie tylko 21 października, nie tylko 4 listopada w II turze wyborów, ale później też. Bowiem nasze stowarzyszenie, nasz ruch obywatelski Wszystko dla Gdańska to nie jest sezonowy ruch. My wierzymy, że polska demokracja będzie się odradzać od demokracji lokalnej - to wszystko się opiera na obywatelkach i obywatelach

— dodał.

Osiem miesięcy temu startowaliśmy od zera. Nie były za nami żadne centrale partyjne, żadne fundusze partyjne, subwencje rządowe. Byliśmy my - obywatele i obywatelki Gdańska. Uwierzyliśmy w siłę i moc naszej aktywności, siłę i moc naszej gdańskości. Stworzyliśmy podwaliny ruchu społecznego, oddolnego, obywatelskiego. My nie potrzebujemy wskazówki z centrali. Budowaliśmy oddolnie program dla każdej dzielnicy i osiedla. 50 celów Adamowicz to nie są obiecanki-sasanki i gruszki na wierzbie. To jest konkretne 50 celów, które możemy zrealizować w ciągu najbliższych pięciu lat nowej kadencji. My to robimy dla gdańszczan i gdańszczanek, nie robimy dla szyldów tej czy innej partii politycznej

— powiedział prezydent Gdańska.

Podczas spotkania wypuszczonych zostało w niebo 14 białych gołębi pocztowych.

Niech będą one symbolem pokojowego Gdańska, ale też i zaproszeniem dla wszystkich gdańszczanek i gdańszczan, aby 21 października skorzystali z prawa wyborczego

— zaapelował Adamowicz.

W wyborach samorządowych, które odbędą się 21 października, o najwyższy urząd w Gdańsku, oprócz Pawła Adamowicza jako kandydata bezpartyjnego komitetu „Wszystko dla Gdańska”, sprawującego funkcję prezydenta miasta od 20 lat, ubiegają się także: syn b. prezydenta RP, europoseł PO Jarosław Wałęsa (Koalicja Obywatelska), prawnik Kacper Płażyński (Zjednoczona Prawica), Elżbieta Jachlewska (Lepszy Gdańsk), Andrzej Ceynowa (Sojusz Lewicy Demokratycznej Lewica Razem), Jacek Hołubowski (komitet Gdańsk Tworzą Mieszkańcy, współorganizowany przez wyrzuconego z PiS radnego Gdańska Łukasza Hamadyka) oraz Dorota Maksymowicz-Czapkowska (KWW Narodowego Frontu Polskiego - Wojciecha Olszańskiego).

as/PAP