Skoro wszelkie metody podważania efektów pracy rządu Prawa i Sprawiedliwości zawodzą, trzeba chwytać w łapy młot i walić nim na odlew. Może ktoś przypadkiem znajdzie się pobliżu i padnie trafiony.
Jednak to działanie jest tylko odwetem facetów, którzy nie potrafią sprostać normalnej rywalizacji politycznej i muszą wmawiać społeczeństwu, że trawa jest niebieska, a drzewa rosną od wierzchołka ku korzeniom. Ludzie, kto z jako tako rozgarniętych przywódców podjąłby się zadania, przeciwko któremu jest 70, a może i 80 proc. ludności? Polacy wcale nie chcą opuścić Unii, nie chce tego także nikt z przywódców Prawa i Sprawiedliwości, a na pewno już Jarosław Kaczyński i jego najbliższe otoczenie. I nie tylko z tego powodu, że większość mieszkańców Polski sobie tego nie życzy. Przynależność do Unii jest naszym obowiązkiem, choć czasowo powinność ta bywa mało przyjazna. Albowiem to nie Polska sprzeniewierzyła się najważniejszym przesłaniom powołania do życia Unii Europejskiej, to nie Polska poniewiera idee Ojców Założycieli tej organizacji, choć wówczas nosiła ona inną nazwę. Robert Schuman, Jean Monnet, Alcide De Gaspari, Konrad Adenauer dostaliby natychmiast ataku serca, gdyby doczekali się wystąpień takich ignorantów umysłowych i ideowych, jak niejaki Timmermans, czy Verhofstadt. Nie sądzę, by mogliby spokojnie słuchać Angeli Merkel, czy też jej odźwiernego Donalda z Sopotu. Natomiast można być spokojnym w sprawie oceny Ojców Założycieli obecnego postępowania Polski, czy Węgier.
To nie Polska oddala się od Unii i jej ideałów, ale samozwańczy biurokraci z Brukseli, którzy na dodatek każą sobie płacić bajońskie sumy za swe ideowe wynaturzenia. Przecież Ojcowie Założyciele nie pobrali z kas Wspólnoty Węgla i Stali nawet przysłowiowego szeląga! Oni wnieśli do przyszłej Unii wspaniałe idee tylko z powodu umiłowania międzynarodowego pokoju i wiary w szlachetność europejskich przywódców, którzy potrafią uszanować chrześcijańskie korzenie i najlepsze wartości europejskich narodów. Tymczasem dzisiejsi zarządzający Unią nie mają niczego wspólnego z tymi wartościami. Dla nich wytyczną są lewackie mrzonki i dewiacje. Polska chce dziś o tym przypominać i chce się domagać przestrzegania tych zasad, które w Unii zostały zapisane, a nie tych, które zostały wyimaginowane w umysłach dotkniętych lewactwem. A pewnie i niezłą kasą z Kremla, ponieważ niejeden z brukselników pobiera, bądź pobierał jurgielt z Moskwy. Wystarczy przyjrzeć się dokładniej wielu życiorysom czołowych z Unii. Tyle.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/417292-wmawianie-ze-kaczynski-chce-polski-poza-unia-jest-durnota