Wydaje mi się, że jeśli porównać ten dokument z poprzednimi, to idzie on dalej w kierunku nacisku na kontrolę, wstrzymanie migracji, na wzmocnienie granic, odsyłanie nielegalnych migrantów
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl europoseł Jacek Saryusz-Wolski.
wPolityce.pl: Szczyt UE nie przyniósł postępu ws. migracji?
Jacek Saryusz-Wolski: Inaczej odczytuję konkluzje. To znaczy uważam, że nie ma przełomu w tym sensie, że nie ma tego, czego byśmy sobie nie życzyli, w sensie wprowadzenia niechcianych rozwiązań, kwot, itd. Natomiast obserwuję w tych konkluzjach ciąg dalszy ewolucji stanowiska UE w kierunku oryginalnej propozycji wyszehradzkiej. Chodzi o położenie akcentu na zapobieganie nielegalnej migracji, sięganie do źródeł, czyli krajów pochodzenia tej nielegalnej migracji, krajów tranzytu. Jest duży akcent położony na Afrykę Północną, na walkę z przemytem ludzi, z sieciami, mafiami, o której wprost mówi dokument, że musi być wzmożona.
Co jeszcze uważa Pan za istotne w tej kwestii?
Kłodzie się też nacisk na tzw. dyrektywę powrotową oraz działania jeśli chodzi o zewnętrzną straż graniczną i przybrzeżną, a także nadzór nad granicami. Ważne jest tutaj stwierdzenie, które jest echem stanowiska Wyszehradu, że to wszystko ma być robione na zewnętrznych granicach, ale z właściwym uszanowaniem odpowiedzialności krajów członkowskich. To zaprzeczenie możliwości, żeby straż zewnętrzna interweniowała w krajach wbrew ich woli. Jest nacisk położony na skuteczną politykę powrotów, czyli odsyłania migrantów.
To znaczy, że UE wycofuje się powoli ze złej polityki migracyjnej?
Wydaje mi się, że jeśli porównać ten dokument z poprzednimi, to idzie on dalej w kierunku nacisku na kontrolę, wstrzymanie migracji, na wzmocnienie granic, odsyłanie nielegalnych migrantów. Uważam więc, że jest postęp, który z punktu widzenia Polski i krajów Europy Środkowo-Wschodniej - które mają podobny w tej materii pogląd - powinien być witany z zadowoleniem. Proces mówienia przez całą UE głosem Wyszehradu ws. nielegalnej migracji postępuje dalej. W tym sensie jest to dobra ewolucja.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego Niemiec stwierdzało w 2009 r., że TSUE nie może wtrącać się w sprawy sądownictwa krajów członkowskich UE. Jakie ma ono dziś znaczenie dla nas?
Oczywiście można się podpierać wyrokiem trybunału niemieckiego, ale już z ogólnych zasad prawa traktatów unijnych wynika, że TSUE może wyrokować w obszarze prawa europejskiego, a nie poza nim. Po drugie, ustrój sądowniczy nie jest kompetencją unijną, co też wynika z traktatów. Tym samym w tej materii nie może orzekać. Wyrokując ws. irlandzkiej, ekstradycyjnej sam TSUE uznał się za niekompetentny mówiąc sądowi irlandzkiemu: „musisz to rozstrzygać sam”. A w sprawie naruszeń demokracji właściwa jest procedura z art. 7, czyli też sam uznał się za niekompetentny.
Wniosek skierowany przez KE do TSUE był z góry skazany na porażkę?
Jest z nim tak, jak dotąd z postępowaniem w sprawie art. 7, czyli jest to instrument politycznego grillowania czy molestowania kraju i nękania politycznego. Bo jeżeli Trybunał utrzyma - a nie ma powodów, żeby nie utrzymał - dotychczasową linię orzeczniczą, to wyda wyrok, w którym być może w umówieniu będą jakieś rzeczy, które niekoniecznie mogą być przyjemne dla polskiego ucha, ale w konkluzji będzie powiedziane, że on w tej materii nie może stanowić. Będzie to zgodne z wnioskiem prokuratora generalnego do polskiego TK. A wiadomo już, że była i jest praktyka wypowiadania się przez TK państw członkowskich na takie tematy, nie tylko niemieckie. Poza tym TK niemiecki uznaje nadrzędność konstytucji niemieckiej nad prawem europejskim. Ustrój sądowy nie jest więc przedmiotem regulowanym przez prawo europejskie, a TSUE w tej materii nie jest właściwy. Pytanie do polskiego TK może tylko potwierdzić rzecz, która z tego wynika.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/417238-nasz-wywiad-saryusz-wolski-jest-postep-ws-migracji