Nie zamierzam wchodzić w drobiazgową dyskusję, która próbowałaby ustalić w miarę dokładnie, od kiedy można mówić nie tylko o wyraźnej polaryzacji ugrupowań politycznych w Polsce, ale w ślad za nimi również o widocznym podziale mediów na dwa obozy określane w ogromnym uproszczeniu na lewicowe i prawicowe. Szczególnie, że obecne pojęcie lewicowości jest zagmatwane i nie w pełni odpowiada zarówno rodowodowi niektórych partii politycznych jak i pierwszych etapów działalności niektórych mediów. Inaczej mówiąc podział na lewicę i prawicę w sferze teorii politycznej dawno stracił na ostrości. Teraz w Polsce podział ten wrócił do publicystyki politycznej pod wpływem rozszerzania i umacniania się idei lewicowych na Zachodzie Europy, z czego w najintensywniejszych barwach widoczny jest we Francji i krajach Beneluksu.
W Polsce od kilku lat podział ten zaczyna jednak odciskać się z coraz większą siłą. Jego motorem jest chęć wpływowych środowisk politycznych, pragnących doszlusować do Europy Zachodniej, nie bacząc na to, że traci ona przywiązanie do swoich korzeni. Coraz częściej mówi się nawet o starciu dwóch cywilizacji z odrębnymi systemami świata wartości, jakie przyświecają jednej i drugiej – zlaicyzowanej cywilizacji Europy Zachodniej i cywilizacji chrześcijańskiej Ta pierwsza zyskała nawet komiksową nazwę – Multi-kulti. To przekłada się na cały model państwa, co widać szczególnie na przykładzie Węgier i Polski. Kłopoty obydwu państw, nagonka, jaka spotyka je ze strony Unii Europejskiej zasadza się na tym dualizmie. Kluczową, ale nie jedyną różnicą dla modelu jednej i drugiej cywilizacji jest kwestia migracji.
Nasze elity polityczne i medialne, szczególnie te lewicowe, nie tylko, że nie stawiają sprawy konfliktu cywilizacji na ostrzu noża, ale udają, że takiego wyboru nie ma. Zdają sobie doskonale sprawę, że ujawnienie swoich dalekosiężnych celów – zmiany Polski chrześcijańskiej na ateistyczną, spotkałoby się z odrzuceniem przez ogromną część polskiego społeczeństwa takich zamierzeń, a więc i partii, które są zwolennikiem takiej przemiany. Ale przecież wszystkie ugrupowania nasycone pierwiastkiem lewicowości, a więc nie tylko SLD, ale także Platforma Obywatelska, nie mówiąc o walczącej z Kościołem partii Palikota , a od trzech lat jej bardziej nowoczesnej mutacji – partii Ryszarda Petru, one wszystkie żądają pozornie niewinnej rzeczy – oddzielenia Kościoła od państwa. Od tego się zawsze zaczyna. - Kościół nie może ingerować w życie państwa – domagają się lewicowcy. Jak to rozumieć? Wydawałoby się, że chodzi wyłącznie o takie współżycie, w którym centralne władze państwa będą podejmowały strategiczne decyzje bez konsultacji z Kościołem. Na to by się wszyscy zgodzili. Pozostaje jednak wiele innych kwestii do rozstrzygnięcia. Kwestia edukacji, czy głębsza – wychowania młodego pokolenia. Kształtowania moralnego. Sprawa szeroko pojmowanej pomocy społecznej.
Prawdziwi lewicowcy, autentyczni ateiści chcieliby się pozbyć tej „strasznej” ingerencji Kościoła w nasze życie społeczne na każdym szczeblu, w każdym środowisku.
Klasycznym przykładem jest reżyser filmowy Wojciech Smarzowski, któremu należy podziękować za szczerość. Za otwarcie kart do końca. Ten znany twórca, podobnie jak setki polskich aktorów, artystów, ciążących mentalnie do nowoczesnej Europy Zachodniej, ma dość mroku duchowego i intelektualnego, jaki łączy się z Kościołem. Smarzowski ma dosyć Kościoła w każdym przejawie. Przeszkadzają mu nie tylko lekcje religii w szkołach, nie tylko ogłupianie dzieci przystępujących do komunii, on nie znosi widoku krzyży i małych ołtarzyków, przystrojonych polnymi kwiatami, stojących przy wiejskich drogach.
Pewnie nie wszyscy pośród tych, którzy za niecałe trzy tygodnie pójdą wrzucać kartki do urn, zdają sobie sprawę, że będą się opowiadać albo za Polską jako państwem narodowym, mającym własną tożsamość językową, kulturową, pielęgnującą wartości, które kształtowały w najtrudniejszych czasach godne postawy Polaków, a ich fundamentem jakże często było wychowanie w duchu chrześcijańskiej miłości i ofiarności. Albo za państwem, które – jak mówią jego zwolennicy polityczni i medialni - dzięki odrzuceniu religijnego balastu, krępującego swobodny i radosny rozwój człowieka, będzie chciało się wtopić w postępową Europę z jej wszystkimi najnowszymi osiągnięciami – nowymi prądami w kulturze, wedle których z barbarzyńskim okrucieństwem przedstawia się Jana Pawła II, a jutro księdza Jerzego Popiełuszkę. Które od przedszkola rozpowszechnia i utrwala ideologię gender, narzuca współżycie z tysiącami imigrantów, ludźmi innych kultur, innych religii w tym z fanatykami islamu.
Dziś lewica i prawica mają nowe znaczenie. Ale klarowne. Szczególnie Europejska lewica i polska prawica.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/415013-najwieksze-od-lat-rozdroze