„Francja i Niemcy to kraje, w których udało się ograniczyć wpływ wojny dezinformacyjnej na wybory”, a to dlatego, że „w tych państwach tradycyjne media są uznawane za wiarygodne, nowe nie mają takiej siły przebicia” - mówi w „GW” Anna Mierzyńska, najpierw platformerska, a teraz okołoplatformerska specjalistka od marketingu politycznego.
Mówi to w wywiadzie, poświęconym głośnej tezie mówiącej, iż w czasie wyborów 2015 roku sztab Andrzej Dudy zapłacił za internetowe wsparcie przez tzw. boty. Ale mnie zainteresowało przede wszystkim to, cytowane powyżej zdanie.
Zostawmy na boku fakt, że jest ono w jakimś zakresie wątpliwe, przynajmniej jeśli chodzi o Niemcy, gdzie trumfy święci ostatnio termin „Lügenpresse”, czyli „kłamliwe media”, a dziennikarze pojawiający się w Cottbus w trakcie antyimigranckich zamieszek nie ryzykowali wyjścia na ulicę bez wynajętych ochroniarzy. Załóżmy, że Mierzyńska prawdziwie przedstawia stan faktyczny - że tam, gdzie media zachowały autorytet i poczucie wiarygodności, „populistyczna rewolta” (czyli zwycięstwa jakichś PiS-ów czy Trumpów, bo, używając języka bliskiego „GW”, o to w aferze z botami przecież chodzi) nie uzyskuje ciężaru gatunkowego, umożliwiającego jej zagrożenie na serio pozycjom elit.
OK, ale przecież w Polsce partia Kaczyńskiego wygrała. Więc w myśl wizji świata Mierzyńskiej można to zrozumieć dwojako.
Albo trzeba by uznać, że w naszym kraju tradycyjne media (a przecież „Wyborcza jeszcze niedawno była ich okrętem flagowym i trendsetterem) skompromitowały się i wiarygodność straciły. Ciekawa myśl, szkoda że nie rozwinięta w wywiadzie.
Albo też – że nie straciły. Ale jeśli tak, to zwycięstwo PiS w 2015 roku, odniesione wbrew nim, musiało mieć jakąś głęboką, społeczną przyczynę. Bo przecież w takim razie nie było ono efektem nie tylko kampanii botów, ale w ogóle jakichkolwiek i czyichkolwiek podstępnych, tajnych ingerencji (wszak p.Mierzyńska postawiła tezę, że tradycyjne media, jeśli są powszechnie uznane za wiarygodne, stanowią nieprzełamywalną barierę dla „populistów”). O tej przyczynie również niczego się nie dowiadujemy. Ani z wywiadu, ani w ogóle z „Wyborczej”.
Nieśmiało podsuwam myśl: może więc zwycięstwa „populistów” to wina kosmitów?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/413450-wiarygodne-media-i-boty-czy-moze-raczej-kosmici?wersja=mobilna