Gdy nad Warszawę nadlatywali faszyści, czyli pradziadowie zaprzyjaźnionych obecnie czołowych demokratów, władze szybko opracowały komunikat - Uwaga, uwaga, nadchodzi… koma trzy… Dziś wyraźnie brakuje ostrzeżenia o nadlatywaniu komunistów, ich dzieci oraz pogrobowców i naiwnych naśladowców, przeto straty mogą być coraz wyższe i takie też poczucie bezradności. Bezradność trzeba odrzucić.
Skoro wiadomo, że po wyborach oni wsadzą nas, następnie osądzą oraz usuną z zawodów, jakie wykonujemy – trzeba wdrożyć przygotowania i nie opuszczać rąk.
Obecnie zagrażają manifestacje, w których obrywają policjanci, niesłuchający rad premiera Buzka i nie śpiący jak świerszcze za kominem, gdy rząd jest atakowany. Szkoda policjantów i premiera Buzka, który ujawnił się dość późno, ale czytelnie u boku premiera Cimoszewicza, a nie Olszewskiego. Jeśli więc nie policja, to my sami podjąć musimy dzieło samoobrony, sięgając do sprawdzonych specjalistów. Oto ujawniona ostatnio Pani podporucznik (awansować natychmiast!!!) powinna natychmiast otrzymać czas antenowy dla porad – jak rozganiać manifestacje, demaskować i obnażać, wreszcie wypleniać ze szczętem w duchu uchwał stosownego plenum. Jest to osoba doświadczona, przy mężu generale, widywała przy pracy generała Kiszczaka, więc jest autorytetem i siłą fachową, co potwierdzą narodowcy. Trzeba więc opracować, czyli odtworzyć metody rozganiania.
Pierwsza jest siłowa i tej nie doradzamy, bo jeszcze jaki z naszych upadnie i pomyli się z ich pieszczochem i ulubieńcem, który udawał zabitego, ale niekonsekwentnie.
Druga metoda rozganiania opiera się na osobniku, który budzić będzie w manifestantach strach i odrazę (straszydło, smok ziejący), co wskazuje, że należałoby wykorzystać po naszej stronie pułkownika Mazgułę dyskretne go przekupiwszy. Bez Mazguły osłabną, gdy zobaczą go przeciw sobie – uciekną z krzykiem i odrazą. Jak się nie zgodzi – należy zastosować metody faszystowskie, według porad posłanki Pichowicz, która na faszyzmie zna się jak mało kto. I bez pułkownika lico odrażające znajdzie się wszędzie, nawet taniej.
Trzecia - to kontrmanifestować, najlepiej 11 listopada. Obok metod fizycznych należy zastosować zastraszanie.
Tu, być może Pani porucznik, zechciałaby osobiście przypomnieć – dlaczego wszyscy obecnie żarliwi patrioci masowo chodzili na pochody pierwszomajowe. Wystarczy stworzyć atmosferę, że jest ktoś, kto śledzi każdego i zapisuje, a zaraz liczebność manifestantów się zmniejszy.
Ideologicznie sięgnąć trzeba do haseł wsparcia polityki partii i rządu lansowanych w niedalekiej przeszłości. Proponuję znającego temat ekspremiera Cimoszewicza, który z nostalgią wspomina i dziś doradza usuwanie przeciwników z zawodu, w czym znajduje wsparcie w niektórych radach adwokackich, które straszą kandydatów do Sądu Najwyższego takim też wykluczeniem.
Jak to w wolnych zawodach. Wydawałoby się, że z wolnych zostali już tylko adwokaci i prostytutki. Trzeba więc sięgnąć do tych ostatnich. Po odpowiednim uświadomieniu.
Jeśli Pani Prezydent Warszawy zechciałaby jeszcze oddelegować kilku swoich pracowników przejętych po generale Kiszczaku, to do zbożnej akcji przygotowania się do wyborów (które przecież można zawsze odwołać, jak to w faszyzmie) mogliby, razem z Panią porucznik, prowadzić pogadanki o życiu i dziele generała, z wypowiedziami wdów i sierot. Przyciągnie to stary elektorat, który wyjdzie z nor i już go mamy.
Skoro władza jest faszystowska i cała stanie przed Trybunałem, to niech nie staje sama. My z władzą. Powinna zawczasu przygotować odpowiednio obszerne i komfortowe ośrodki dla swoich zwolenników, by opozycja mogła sobie porządzić sama, pełna uciech, radości, aborcji, wszechwolności oraz dotacji, aż do nadejścia eutanazji, co spadnie na nas, ale trudno. Uważać należy na pożytecznych idiotów, którzy nosząc konstytucję, dają fałszywie do zrozumienia, że umieją czytać, a nieliczni – że ze zrozumieniem.
Konstytucję należy więc upowszechnić, wyeksponować, przymusowo wysyłać opozycji (niepiśmiennej opozycji jako komiks), z nadzieją, że opozycja przeczyta, a nie tylko pomacha. Wprowadzić danie – bigos konstytucyjny a la Kwaśniewski, roladki owalne prezesa Safjana z sosem uwielbienia niektórych pań i panów (wystarczy wpisać w menu odpowiednio postępowe nazwisko). Koniecznie wprowadzić należy puree konstytucyjne – łatwostrawne i nieprzerywające snu prawdziwym patriotom, amatorom konstytucji. I koniecznie podawać to w szykownej restauracji – najlepiej na rogu Cenckiewicza i Kamińskiego (uświęconego łaską). Zmieniać nazwy ulic jak najszybciej! Konstytucję też, bo ślepy widzi, że jest jak dziurawa bielizna, by nie powiedzieć gacie. Na zdrowy rozum to wszystko jest niepojęte - i aż dziw, i aż żal, że pioruny nie biją.
Oto pochód upiorów sędzia Iwulski ramię w ramię z rodziną Gaworów, za premierem Cimoszewiczem, który maskował się długo, ale wylazła Gawor z worka, na czele pretendent Czarzasty, który też chce wsadzać jako grupa reprezentująca władzę. A przed Czarzastym, ale tymczasowo, nadlatujący Tusk do objęcia szefostwa nad tą ferajną. Temu ostatniemu trzeba by zaoferować dobrą posadę gdzieś w Himalajach lub Peru, to rzuci przywództwo, jak rzucił premierostwo.
A za nimi szeregi lwów, lwic i lwiątek opozycji, co nie zdążyli się wyżyć, gdy czas był po temu, mordy nasze kochane, bracia i siostry. Jak to mówią.
I przywrócić pomnik Lenina. Bo Lenin miał rację, że najważniejsze są kadry. I niech stoi w koszulce a na koszulce niech będzie konstytucja…
Ale jeszcze nie wszystko stracone. Ogłaszam więc alarm…
Uwaga, uwaga, nadchodzi…
-
Wyjątkowy PREZENT dla prenumeratorów!
Super oferta dla czytelników tygodnika „Sieci”! Zamów i opłać roczną prenumeratę pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”, a książkę Jacka i Michała Karnowskich „Pilnujmy Polski!” otrzymasz GRATIS!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/407782-alarm-ale-jeszcze-nie-wszystko-stracone?wersja=mobilna