Trwa rokosz części sędziów, prowadzony jakby w oparciu o najgorsze tradycje rokoszów w I RP. „Autorytety” rwą włosy z głowy, wołają (jak zwykle) o państwie policyjnym i dyktaturze, tymczasem znacząca większość obywateli Polski woli cieszyć się mundialem, ewentualnie tym czy innym festiwalem muzycznym. Dlaczego?
Protest sędziów po reformie Sądu Najwyższego wydaje się być kolejnym aktem w trwającej od ponad dwóch lat rozgrywce między Prawem i Sprawiedliwością a tymi, którzy, mówiąc hasłowo, chcą by „było tak jak było”. Jednak obecnie coraz bardziej widać frustrację protestujących z powodu małej liczby osób dołączających do protestów.
Studenci, którzy mieli obalić rząd PiS zawiedli po tym jak nie dostarczono im na czas gier planszowych i sojowego mleka, stary KOD realnie się rozpadł i na placu boju pozostali politycy opozycji totalnej, główni zainteresowani tj. sędziowie oraz garstka Obywateli RP. Młodych ludzi niemal brak, nad czym niedawno w wielokrotnie kopiowanym i przerabianym wpisie rozpaczał jeden z protestujących. Z kolei komentatorzy patrzący na sprawę na chłodno zastanawiają się kto wygra w tym sporze. Sędziowie czy rząd i prezydent? Osobiście nie mam wątpliwości co do wyniku.
A o wyniku nie zadecyduje chłodna analiza sytuacji czy prawne łamańce tylko emocje. Konkretnie emocje ludzi skrzywdzonych przez sądy. I, co ważne, emocje te nie będą emocjami gorącymi - wściekłością, chęcią zemsty, odegrania się na złych sędziach przez, jak chce opozycja, ciemny lud. Nie, emocją, która zadecyduje o zwycięstwie rządu w tym sporze będzie obojętność.
To obojętność wobec tego konfliktu sprawia, że ludzie nie wychodzą na ulice w obronie „wolnych sądów”, bo i czemu mieliby bronić tego co było? Niesprawiedliwych, często absurdalnych wyroków? Znieczulicy na ludzką krzywdę? Nie - obywateli nie interesują protesty w obronie „nadzwyczajnej kasty”, obywateli interesuje mecz, nawet jak nie gra reprezentacja, interesuje ich koncert znanego zespołu, lokalny festiwal muzyczny. Ale obrona sądów? Wolne żarty. Czy naprawdę oczekujemy, że obywatel, który został, np. ciężko pobity przez bandytę obroni sędziego lub sędzinę, który tegoż bandytę wypuścił na wolność (przyznając nawet, że owszem, pobił, ale ten sam bandyta pobił kogoś już wcześniej, odsiedział wyrok i nie ma sensu go skazywać drugi raz za to samo przestępstwo, skoro już wie, że źle zrobił - to autentyczny wyrok)? Wątpliwe. Protesty i rokosz wygasną, tak jak wygasały wszystkie poprzednie awantury w obronie dawnych niesprawiedliwości.
Kiedy człowiek jest małym dzieckiem, często po tym jak się potknie słyszy od rodziców: „Należało patrzeć pod nogi”.
To samo należy powiedzieć sędziom. Należało wydawać mądre, sprawiedliwe wyroki. Należało być wrażliwym na ludzką krzywdę i problemy obywateli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/403463-rokosz-sedziow-trwa?wersja=mobilna