Jeżeli chce się coś spieprzyć i to koncertowo, od strajku poprzez Wolną Polskę na własnym życiorysie i proteście niepełnosprawnych skończywszy, wystarczy zaprosić Lecha Wałęsę. Były prezydent i laureat nagrody Nobla dał dzisiaj taki popis w Sejmie, że ci co go zaprosili będą tę wizytę jeszcze długo pamiętać. Rozparł się jak basza w fotelu otoczony wianuszkiem niepełnosprawnych na wózkach i powtarzał, operując dalej jego językiem, swoje kocopoły o walce z komuną, która teraz w jego umyśle przeniosła się na Prawo i Sprawiedliwość i obalenie tego „perfidnego rządu”. Tylko kogo to z protestujących już miesiąc w Sejmie obchodziło. W wypowiedziach Wałęsy nie zabrakło niczego z jego niezbyt bogatego repertuaru spostrzeżeń. Jak z czarnej komedii zabrzmiały wypowiedziane przez niego do protestujących słowa, właściwie dobra rada, że
„jak tylko protestujący wymyślą, jak wyjść z tego pata, mogą zadzwonić do jego sekretariatu i mu powiedzieć, albo skontaktować się przez internet”.
I wtedy raczy udzielić poparcia niepełnosprawnych swoim autorytetem. Na takie niedogodności jak skorzystanie z wolnego materaca, by wesprzeć swoim osobistym udziałem protest, proponowane przez opiekunów niepełnosprawnych, rzecz jasna nie mógł się zgodzić. Po pierwsze dlatego, że ma spotkanie w Puławach o 18.00, a po drugie po co tam koczować skoro wygodniej jest we własnym łóżku w willi na Polanki w Gdańsku. Występ w tym spektaklu jednego aktora nie byłby pełny, gdyby w kółko nie używał ulubionego przez siebie zaimka osobowego czyli części mowy zastępującej rzeczownik, a mianowicie pierwszej osoby liczby pojedynczej – „ja”. I tak:
Ja Wam powiem, jak ja zwyciężałem… Wielu mówiło, że ja byłem agentem, że kierowała mną bezpieka… (…) Ja wiem, jak błyskawicznie pokonać PiS i dlatego mnie niszczą!
lub na dramatyczne pytanie jednej z matek
— Czy Pan uważa, że kilkaset złotych wystarcza nam na życie? Noblista odpowiedział w typowym dla siebie stylu z taktem oraz wyczuciem sytuacji
— Pani ja zarabiam 5 tys., a moja żona wydaje 6 tys.
I żeby podtrzymać na duchu protestujących oraz zatrzeć przykre wrażenie, delikatnie mówiąc niezbyt fortunnej odpowiedzi, zaczął snuć swoją ulubioną opowieść o likwidacji rządu Jana Olszewskiego, „genialnego” posunięcia z desygnowaniem Waldemara Pawlaka na premiera, prezydenturze oraz różnych aspektach sprawy teczki tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek”. Zaiste musiało się to cieszyć wyjątkowym zainteresowaniem słuchających go niepełnosprawnych i ich opiekunek. Na odchodne nie mogło się obyć bez „Grand Finale”. Przy wyjściu z Sejmu noblista nawymyślał jeszcze reporterowi TVP od „głupków”. Po czym wsiadł do limuzyny i odjechał w siną dal. Ponoć do Puław. To się nazywa empatia i pochylenie się na losem niepełnosprawnych, którzy od miesiąca koczują na posadzkach parlamentu. Niestety z dnia na dzień ten skąd inąd smutny protest zaczyna przybierać formę politycznego kabaretu. Co dzień jesteśmy zaskakiwani nowymi wydarzeniami, które niestety mogą wzbudzić jedynie u obserwatorów z zewnątrz śmiech. A tu wcale do śmiechu nie jest. Niestety kompletny brak wyobraźni opiekunek i opiekunów niepełnosprawnych zamienił demonstracje w farsę, która wygląda na to, będzie ciągnąć się dalej. Upór protestujących i bezwzględne trwanie przy 500 zł „żywej gotówki” uniemożliwia jakiekolwiek negocjacje z rządem, a realizowanie coraz głupszych pomysłów w stylu przyjmowania na sejmowych posadzkach Lecha Wałęsy, kieruje całą sprawę na polityczne tory. Efekt? Duży spadek poparcia społecznego w sondażach. Do tego stopnia, że pod Sejmem pojawili się inni niepełnosprawni, którzy z dobrego serca chcą pomóc w znalezieniu rozwiązania sytuacji, jak próba rozmowy z niepełnosprawnymi, ale bez kamer, podjęta przez dr Bawer Aondo Akaa. Niestety. Widać teraz nadszedł czas na wprowadzenie w życie listy red. Stanisława Janeckiego. To spis znanych postaci z celebryckim zacięciem wspierających totalną opozycję, którzy chętnie poszliby śladem Wałęsy i upiekli swoja polityczną pieczeń na krzywdzie niepełnosprawnych i ich, śmiem twierdzić, ich nie do końca odpowiedzialnych opiekunów.
Pora na trzech „tenorów” z „Ziemi obiecanej”: Olbrychskiego, Seweryna i Pszoniaka, którzy staną w Sejmie i z emfazą w głosie wygłoszą do kamer, otoczeni niczym Wałęsa wianuszkiem ludzi na wózkach inwalidzkich, kolejną trawestację tekstu Władysława Reymonta:
„Ja nie mam nic, ty nie masz nic czyli razem mamy w sam raz tyle, żeby pomóc niepełnosprawnym”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/395283-walesa-zamienil-dramatyczny-protest-w-polityczna-farse