Coraz częściej zastanawiam się, jak dziwne i niespodziewane są ścieżki ludzkiego żywota. Co jest przyczyną zaskakujących metamorfoz ludzkich przekonań? Jakie mechanizmy powodują wędrówki ludzkich poglądów z jednego brzegu rzeki na drugi? Z brzegu umiłowania wolności i prawdy na brzeg ślepego posłuszeństwa i fałszu. Jak jest możliwe, że ludzie mający piękną kartę w walce o wolną, demokratyczna Polskę w latach 70 i 80, przeszli tak ogromnie zmieniającą ich ewolucję, że dziś przypominają raczej elity dawnej nomenklatury komunistycznej niż spadkobierców idei „Solidarności”?
Nie będę tworzył takiej listy, bo musiałbym na nią wpisać wielu, których ceniłem, lubiłem, z którymi się przyjaźniłem niemal. A teraz przykrość miesza się ze wstydem, kiedy wodze jak się zachowują, co mówią, z czym i z kim walczą, jak Polska im się marzy. Może raczej, jakie Polski chcą. –„Żeby było, jak było”.
Żeby było ćwierć demokracji. Pół sprawiedliwości. Żebyśmy byli jako państwo trochę samodzielni, a trochę nie. Żeby były u nas ślady przemysłu, ale żeby nie kłaść nacisku na jego rozwój, nie stawiać sobie jego unarodowienia jako celu strategicznego. Żeby w Polsce było trochę rodzimych banków, ale nie za wiele. Obcy kapitał bankowy może dominować. To oznaka europejskości. Ten sam kierunek europeizacji powinniśmy rozwijać w obszarze mediów, szczególnie pisanych, w oparciu o obcy kapitał. Może być niemiecki, francuski. Nie francuski niech się zajmie handlem. I rozwija swoją sieć supermarketów.
Na liście takich kameleonów politycznych, i to na jednym z czołowych miejsc muszę umieścić Różę Thun. Poza zmianą postawy wobec Polaków i Polski, co samo w sobie jest potężnie rozczarowujące, a nawet niesmaczne, Róża Thun nabrała nawyku wcześniej u niej nieznanego. Wydaje się, że nie tylko nie potrafi zachować umiaru w swoich pełnych napastliwości opinii o rządzącej partii i jej politykach, ale robi to bez żadnych zahamowań. Najgorsze jednak, że nie ma też hamulców, aby zachować odrobinę rozsądku, kiedy zaczyna wygłaszać opinie w roli eksperta politycznego, ideologicznego czy wreszcie filozoficznego.
Okazuje się jednak, że zapalczywość polityczna potrafi być naturalnym źródłem głupoty ludzkiej, z czym Róży Thun naprawdę nie jest do twarzy. Niestety na żadne inne określenie niż głupota nie zasługują słowa euro posłanki Platformy o tym, że „w Polsce można dostrzec początki tworzenia się faszyzmu”, czy jak te, że „idziemy w kierunku dyktatury”.
Ciekawa jest też wizja mediów Róży Thun. Punktem wyjścia ich obecnej roli jest sprawa Stanisława Gawłowskiego: - „Najpierw nagonka, a potem idiotyczne, ohydne oskarżenia w TVP, obrzucanie kalumniami…”
Prawdopodobnie euro posłanka chciałaby cofnąć media do czasów PRL. Wówczas w telewizji nie było żadnych informacji o przestępstwach korupcyjnych działaczy PZPR, ani innych moralnie dwuznacznych, kompromitujących ich krokach, bo telewizja – takie obowiązywały reguły - nie jest po to, obrzucać polityków ohydnymi oskarżeniami. Świat komunistycznego ładu dbał o to, by w oczach opinii publicznej był promienny, czysty, i malował piękne perspektywy, a jego partyjni przywódcy nieskazitelni. Obraz partii w środkach masowego przekazu nie mógł zawierać brudów moralnych ani żadnych przejawów nieuczciwości i łamania prawa.
Nie wiem, czy jest na to szansa, ale myślę sobie, że mogłaby Róża Thun trochę zmądrzeć i uświadomić sobie, że nie ma już powrotu ani do PRL, ani do PRL-Bis, czyli III RP.
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/394757-roza-thun-w-oparach-glupoty?wersja=mobilna