Chciał się wpiąć w tę władzę, a władza go niestety nie zweryfikowała. Być może minister Zieliński nie uważał za stosowne napisać do ABW i zapytać o informacje niejawne na temat komendanta Maja
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl nadkom. Dariusz Loranty, były policjant kryminalny, ekspert ds. bezpieczeństwa Świętokrzyskiej Federacji Samorządowej.
wPolityce.pl: Agenci CBA zatrzymali b. komendanta głównego policji Zbigniewa M.Pełnił funkcję komendanta głównego policji od 11 grudnia 2015 r. do 11 lutego 2016 r. Jak to skomentujesz?
Dariusz Loranty: Zatrzymanie byłego Komendanta Głównego Policji nowej władzy i nowego ministra spraw wewnętrznych ma symboliczny wymiar. Walec sprawiedliwości, walec dochodzenia do prawdy pokazuje, że działa jednakowo wobec wszystkich. I to jest ogromny, pozytywny wymiar tego zatrzymania. Mam bardzo mocne podejrzenia, że to nie jest jakaś wielka sprawa kryminalna.
Co masz na myśli?
Nie podejrzewam tego człowieka, żeby uczestniczył w jakiś ogromnych przekrętach. Natomiast z całą pewnością było tam wiele działań budzących wątpliwości.
Przestępczych?
Wydaje mi się, że przestępczych. Jest decyzja o przeszukaniu. Będzie decyzja o skierowaniu sprawy do sądu.
Na czym polegały te działania przestępcze?
Zgaduję, ale nie mam wątpliwości, że będę miał rację. Jest to wykorzystanie stanowiska funkcjonariusza policji w celu osiągnięcia własnych korzyści majątkowych. To przestępstwo nie jest zagrożone jakąś szczególną karą, bo dolna granica to kara ograniczenia wolności. Nie powinno jednak coś takiego mieć miejsca w przypadku kogoś, kto miał być dziewiczo czysty niczym żona Cezara. Przed dwoma laty część mediów pisała, że Zbigniew Maj z racji swojego urzędu, wiceszefa CBŚ albo szefa komendy wojewódzkiej obiecywał pomoc, nie tylko prawną, również taką niedopowiedzianą w domyśle, jednemu z wiceprezydentów Kalisza. Samorządowiec, o którym wspomniałem ma dużo na sumieniu, a w rękawach pewnie ma nie tylko piasek, ale pewnie i bilety Narodowego Banku Polskiego. To wyszło na podsłuchach. Komendant Główny był już obrabiany intensywnie przez CBA w momencie jak został powołany na to stanowisko. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, ale tak się niestety stało. Teraz ta historia wraca.
Czy jest to sprawa polityczna?
Niewątpliwie tak. Jednak nie zawsze zatrzymanie każdego funkcjonariusza publicznego wysokiej rangi nie zawsze ma wydźwięk polityczny. Jako obserwator sceny politycznej w naszym kraju muszę przyznać, że władza daje do zrozumienia – słuchajcie, ślepa ręka i waga Temidy osądzi każdego, kto działał nieuczciwie, a był wśród nas.
Wiceminister Jarosław Zieliński, który odpowiada za Policję mimo zmian w rządzie trwa na swoim stanowisku.
Mamy niezmieniającego się wiceministra do spraw Policji, Straży Granicznej, Służby Ochrony Państwa, który jest pomnikową postacią w tym rządzie i poprzednim.
Obsypywaną konfetti.
Obsypywaną też chwałą i uznaniem. I to mi się nie podoba. Nie dlatego, że jest to taki czy inny człowiek. Ale dlatego, że ten minister, podobnie jak każdy inny posiada aparat kontrolny. Wydaje mi się, że w przypadku powołania Maja aparat kontrolny nie działał. Kiedy mnie mianowano na jakieś nikczemnie nieznaczące stanowisko w Policji kontrolowano mnie. Kiedy mnie zwalniali z Policji dowiedziałem się, że byłem kierownikiem. Wcześniej nie miałem o tym pojęcia. Ale i tak przeprowadzono procedurę weryfikacyjną. Miałem chwilowy dostęp do części niejawnej swojej teczki. Były w niej wszelkie pomówienia, dobre, złe i bardzo złe. Wszystkiemu się przyglądano. Nie bardzo mi się to widzi, że mianujemy człowieka, który zasłynął użyciem określenia Bizancjum na widok bidetu.
To był cyrk przed kamerą.
Chciał się wpiąć w tę władzę, a władza go niestety nie zweryfikowała. Być może minister Zieliński nie uważał za stosowne napisać do ABW i zapytać o informacje niejawne na temat komendanta Maja. Przestępstwo powoływania się na wpływy własne było niezwykle drobne. Ale w sytuacji komendanta Maja jest inna rzecz, niezwykle wątpliwa moralnie. Maj wpisał się w system układów dworu feudalnego w mieście Kalisz. Jego żona w wyniku tych układów była prezesem Kaliskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Prezesi TBSów zarabiali więcej niż prezydent dużego miasta. Wielokrotnie na łamach portalu wPolityce.pl apelowałem, żeby w Policji wprowadzić kilka podstawowych zasad. Policjanci powinni funkcjonować w takim systemie, żeby nie mieli fizycznej możliwości wejścia w lokalne układy. Pod okiem ministra zajmującego się zwalczaniem układów jego Komendant Główny Policji wpisał się w lokalny układ samorządowy w Kaliszu. Zrobił to wręcz wzorcowo.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/394534-nasz-wywiad-dariusz-loranty-komendant-maj-wpisal-sie-w-system-ukladow-dworu-feudalnego-w-kaliszu?wersja=mobilna