Zawetowanie ustawy degradacyjnej jest poważnym błędem prezydenta Andrzeja Dudy. Decyzja ta wynika z tego, że prezydent jest niewolnikiem wąsko pojętej praworządności, rozumianej jako działania państwa w koniecznej zgodności z przepisami obowiązującego prawa. Nad praworządnością góruje pojęcie sprawiedliwości. A tu idzie właśnie o sprawiedliwość.
Prezydent chce podporządkować ustawę zarówno prawu ustanowionemu przez samo państwo jak i ratyfikowanym umowom prawa międzynarodowego. Pełna zgoda, jeśli idzie wymierzanie przez państwo kary, która ma charakter jakiejkolwiek represji. Kary więzienia, pozbawienia mieszkania, a nawet skazania na wykonywanie prac społecznych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent zawetował ustawę degradacyjną! „Chciałbym, by te sprawy były załatwione, ale nie w ten sposób”
Ustawa degradacyjne pełni całkowicie inną funkcję. Trafnie zauważa Michał Karnowski, że degradacja ma wymiar symboliczny. Nakierowana jest na pozbawienie stopnia wojskowego jako rodzaj wypełnienia poczucia sprawiedliwości społecznej. Ale właśnie w perspektywie symbolicznej.
Nie wolno władzy politycznej, której zależy na zachowaniu ciągłości narodowej jako wartości konstytuującej państwo, aby w ciągu postaci historycznych w ważnych strukturach tego państwa, nawet jeśli ta galeria dotyczy jego przeszłości, obok prawdziwych bohaterów, ludzi zasłużonych, honorowe miejsce zajmowali zdrajcy i zbrodniarze. Tej oceny nie da wyważyć się w sądzie. Po to ustawodawca daje prawo prezydentowi, aby on według kryteriów rozumu i etyczności podejmował każdą decyzję samodzielnie. To oczywiście duża odpowiedzialność, ale jednocześnie jeszcze większy dowód zaufania, jakie w jego ręce oddaje ustawodawca – w tym przypadku parlament i rząd.
Według schematu myślenia prezydenta Andrzeja Dudy, senat uczelni nie miałby prawa pozbawiać tytułu profesora, człowieka, który w sposób nie podlegający wątpliwościom swoim postępowaniem sprzeniewierzył się normom badacza – na przykład. Zdobywał kolejne tytuły dzięki sprytnie popełnianym plagiatom, lub nauczyciela akademickiego – który zalicza studentom egzaminy w zamian za łapówki. Choćby nie wiem jak utytułowanego profesora, dla czystości świata nauki i świata akademickiego należy pozbawić tytułów naukowych. Andrzej Duda chciałby, aby taki profesor miał możliwość zaskarżenia decyzji senatu do jakiejś instytucji odwoławczej. Tymczasem nie powinien tego robić żaden sąd, tylko właśnie ludzie nauki o dużym autorytecie badawczym i moralnym.
Podobna sytuacja jest w przypadku generałów, którzy dla pewnych ludzi są zapisani w historii Polski jako „ludzie honoru”. Podczas, gdy naprawdę, za swoje czyny powinni być osądzeni i ukarani. Wiemy, że tak się nie stało. Wiemy, dlaczego. Wszyscy też dziś rozumieją, że decyzje o degradacji powinny zapaść kilkadziesiąt lub kilkanaście lat temu. Wiemy też dlaczego, dlaczego było to wówczas niemożliwe.
W związku z tym, dziś prezydent Andrzej Duda, według własnego projektu, ma uzasadniać przed jakimś ciałem odwoławczym –w skład którego pewnie powinni wejść, to wymaga nowej ustawy, przedstawiciele wszystkich sił politycznych w kraju, w tym poza parlamentarnych – że zdegradował człowieka, który podpisał listę nagród dla komanda zabójców ks. Jerzego Popiełuszki, za udaną prowokację w prywatnym mieszkaniu duchownego na ul. Chmielnej w Warszawie. Listę nagród, dla tych, którzy kilka tygodni później zamordowali ks. Popiełuszkę.
Ja odrzucam takie kryteria dokonywania się, czy też realizacji sprawiedliwości społecznej. Nawet wobec zmarłych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/388303-sprawiedliwa-zaplata-i-to-symboliczna-nie-jest-zemsta-jest-dochowaniem-sprawiedliwosci?wersja=mobilna