Marcin Mastalerek chwalił weta prezydenckie wobec ustaw sądowych przygotowanych przez PiS, gdyż jego zdaniem ustawy prezydenckie „były o wiele lepsze”. Pan Mastalerek użalał się też, że prezydent był obiektem „niespotykanej fali hejtu z prawej strony”. Według Marcina Mastalerka, hejtujący z prawej strony powinni teraz sami przyznać prezydentowi rację i przeprosić go.
Osobiście uważam jednak, że czas dla przeprowadzenia reform sądowych przez PiS miał znaczenie, gdyż pozwoliłby przed wakacjami 2017 r. zakończyć reformę ważnego segmentu funkcjonowania państwa, i rozpocząć kolejne ważne reformy zapowiedziane w programie wyborczym PiS. Zgodnie z wcześniejszym planem wyborczym.
Projekt prezydencki dla opozycji, środowisk sędziowskich, Unii Europejskiej i zewnętrznych podmiotów interweniujących w sprawy polskie jest przecież też nie do przyjęcia. „Pozytywem”, z punktu widzenia prezydenta, było przejęcie kompetencji ministra sprawiedliwości przyznanych temu ministrowi w projekcie sejmowym, chociaż w innych krajach Europy Zachodniej wpływ organów administracji, w tym ministra sprawiedliwości, na organizację i sprawy personalne sądownictwa jest jeszcze bardziej niekiedy rozbudowany.
Oba projekty – Sejmu i prezydencki – różniły się rolą prezydenta i ministra sprawiedliwości we wpływie na sprawy kadrowe wymiaru sprawiedliwości.
Kompetencje prezydenta w jego projekcie, moim zdaniem, wykraczały zresztą poza zakres kompetencji prezydenckich określonych w Konstytucji, według której prezydent ma wobec wymiaru sprawiedliwości jedynie możliwość powoływania sędziów powszechnych, Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, powoływania Prezesa i wiceprezesów Naczelnego Sądu Administracyjnego, Prezesa i wiceprezesów Trybunału Konstytucyjnego i prezesów Sądu Najwyższego. Konstytucja nie przewiduje dla prezydenta innych uprawnień „pracowniczych”, jak np. przedłużenie czasu orzekania przez sędziów, czy nadawanie regulaminu Sądowi Najwyższemu.
Tak więc nie można mówić, który projekt reformy wymiaru sprawiedliwości (o KRS, o Sądzie Najwyższym i sądach powszechnych) był lepszy, gdyż prezydencki również był i jest hejtowany z ogromną siłą i też na niego nie ma powszechnej zgody. Ani opozycja ani Unia Europejska nie uważają go „za lepszy” od projektu sejmowego. Obecnie przecież Polska ustępuje z regulacji „prezydenckich”, a nie z regulacji PiS-u. Niezależnie, czyj projekt ograniczający samowolę trzeciej władzy byłby uchwalony i tak spotkałby się z odrzuceniem opozycji i zagranicy. Dlatego też uważam, że projekt PiS-u mógł rok szybciej rozpocząć reformę sądownictwa, nie wykluczając przy tym późniejszych ew. nowelizacji.
Poza tym, moim zdaniem, wymuszony przez Unię Europejską kompromis dwustopniowej procedury przedłużania czasu orzekania dla sędziów powszechnych, w której KRS ma prawo uchylania postanowień prezydenta o odmowie przedłużenia pracy, uważam za podważający autorytet prezydenta. Zresztą, wszystkie kolejne nowe kompetencje wstawiane w ustawy sądowe tak przez prezydenta jak i w najnowszym projekcie sejmowym, wymuszane okolicznościami politycznymi rozszerzają pozakonstytucyjnie rolę prezydenta w obszarze wymiaru sprawiedliwości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/387429-w-odpowiedzi-marcinowi-mastalerkowi-obecnie-polska-ustepuje-z-regulacji-prezydenckich-a-nie-z-regulacji-pis-u