Ta wiadomość została umieszczona na Twitterze. Analitycy twierdzą jednak, że podobno Trump wykonał w piątek telefon ostrzegawczy do Tillersona w czasie jego podróży do Afryki. Tillerson tę wyprawę skrócił i dzisiaj się żegna. Natomiast na świecie - mówiąc kolokwialnie – jest wiele rozgrzebanych spraw i w tym momencie rodzi się pytanie czy taka zmiana sekretarza stanu była słuszna
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Waszczykowski, były minister spraw zagranicznych.
wPolityce.pl: Jak odebrał Pan decyzję Donalda Trumpa o zwolnieniu Rexa Tillersona? Media amerykańskie od dawna donosiły, że narasta konflikt między obu politykami, Pan go też wyczuwał?
Witold Waszczykowski: O tym rzeczywiście mówiło się już od kilku miesięcy i była nawet jawna dyskusja między nimi. Na początku grudnia 2017 r. byłem w Brukseli, gdzie uczestniczyłem w spotkaniu ministrów NATO. Miałem tam mieć spotkanie z Tillersonem, które zostało jednak szybko odwołane. Zamiast niego przyszedł na nie Wess Mitchell i powiadomił mnie, że trwa napięta dyskusja między Tillersonem, a Donaldem Trumpem, który chce za kilka godzin ogłosić swoją decyzje w sprawie Jerozolimy. Wess Mitchel poinformował, że Rex odwołał spotkania, poza jednym z Turkiem, które z oczywistych względów było ważne, bo Turcja byłaby pierwszym krajem, który odczuwałby ewentualne zmiany tej sytuacji. Mówił, że próbuje on powstrzymać prezydenta Trumpa od podjęcia tej decyzji. Już wtedy było jasne, że były także różnice zdań między nimi co do Korei Północnej. Prezydent Trump podejmował – przynajmniej wszystko na to wskazuje- decyzje o ewentualnym spotkaniu z Kim Dzong Unem bez konsultacji z Departamentem Stanu. Do tego dochodzą różnice charakteru, podejścia do wielu kwestii politycznych. To było do przewidzenia. Zaskakuje jednak czas i sposób.
Dlaczego?
Bo ta wiadomość została umieszczona na Twitterze. Analitycy twierdzą jednak, że podobno Trump wykonał w piątek telefon ostrzegawczy do Tillersona w czasie jego podróży do Afryki. Tillerson tę wyprawę skrócił i dzisiaj się żegna. Natomiast na świecie - mówiąc kolokwialnie – jest wiele rozgrzebanych spraw i w tym momencie rodzi się pytanie czy taka zmiana sekretarza stanu była słuszna. Przecież nie odbędzie się ona z dnia na dzień, lecz może potrwać wiele tygodni, bo on musi przejść przez przesłuchania w Kongresie i zostać zaakceptowany. A w tym czasie mamy poważny, rozwijający się kryzys z Rosja, nierozwiązaną sprawę w Syrii, kwestię Korei Północnej i wiele innych spraw. Widocznie rozbieżności były na tyle duże, że już nie dało się ich pogodzić i panowie musieli się rozstać.
Nie wiem jak Pan w osobistych relacjach odebrał Tillersona, ale np. w książce „Ogień i furia. Biały Dom Trumpa” mówi się o tym, że jest on politykiem trochę nieprzewidywalnym. To prawda?
Nie odczuwałem konfliktowości w zachowaniu Tillersona, przeciwnie wydawało się, że jest takim mało charyzmatycznym misiem, czy żółwiem powoli decydującym. Chociaż z głębi Departamentu Stanu dochodziły głosy, że rządzi biznesowo, zarządza straszne redukcje, oszczędności i to się mogło też nie podobać. Do tych powodów mogę dodać również też to, że Tillerson był postrzegany - z oczywistych względów, jako wcześniejszy szef ExxonMobil - jako człowiek mający kontakty z Rosjanami. A to obecnej administracji amerykańskiej nie było na rękę, bo była przez jakiś czas oskarżana -nawet sam prezydent Trump - o jakieś konszachty z Rosją. To zostało w tej chwili rozstrzygnięte, komisja wywiadowcza Izby Reprezentantów przecięła sprawę i uznała, że nie było takich kontaktów. Ale być może prezydentowi zależało w którymś momencie, żeby zakończyć sprawę ewidentnie doprowadzając do tego, żeby w jego administracji nie było już ludzi, którzy w przeszłości takie kontakty mieli z Rosjanami. To były kontakty biznesowe Exxon Mobil z Gazpropmem i innymi spółkami energetycznymi.
Pojawiły się głosy, że dymisja Tillersona może mieć związek z jego wypowiedzią na temat zabójstwa Stripala, że za tym może stać Rosja. Łączyłby Pan te dwie sprawy?
Nie sądzę, by ta wypowiedź jakoś na to wpłynęła. Być może Trump chciał w tej chwili wykorzystać wszystkie inne okoliczności, natomiast mowa o tym, że są rozbieżności między nimi, wiedziano już od wielu miesięcy.
A jak ocenia Pan kandydaturę Mike’a Pompeo?
To jest ciekawy ruch, bo mówimy o zmianie w Departamencie Stanu, ale to jest w tej chwili całe przemodelowanie zagranicznej polityki bezpieczeństwa.
No tak, bo też pierwszy raz w historii pierwszym dyrektorem CIA ma być kobieta.
No właśnie. Natomiast Pompeo to człowiek związany ze służbami i z wojskiem. Prezydent Trump ma już przecież kilku generałów: generała Matisa, który rządzi Departamentem Obrony czy Mc Mastera, który rządzi Narodową Radą Bezpieczeństwa. Tu też chodzą plotki, że może odejść, bo również jest dość umiarkowanym politykiem. Ale być może ta grupa ludzi związana ze służbami i wojskiem wpasuje się. Komentarze są takie, że prezydent Trump oczekuje w tej chwili bardziej zdecydowanej polityki. Widać było bowiem, że interesy amerykańskie nie są realizowane na wielu płaszczyznach, nie ma postępu na Bliskim Wschodzie, jest zastój z Koreą, z Rosją, więc wiele spraw jest po prostu nierozstrzygniętych. Mówi się, że prezydent chciał zebrać taką ekipę, która byłaby bardziej stanowcza i pokazałaby męski, asertywny typ polityki zagranicznej, a także bardziej odpowiadałaby charakterowi samego prezydenta. Być może to idzie w tym kierunku.
Jak odnosi się Pan do informacji, że prezydent Andrzej Duda tuż przed podpisaniem ustawy o IPN nie odebrał telefonu od Tillersona?
Nie mogę oczywiście tego potwierdzić, natomiast z dzisiejszej wypowiedzi ministra Dery wynika, że tak mogło być. Potwierdzenia jednak proszę szukać w Pałacu Prezydenckim.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/385740-nasz-wywiad-witold-waszczykowski-o-dymisji-tillersona-to-bylo-do-przewidzenia-zaskakuje-jednak-czas-i-sposob?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+%28wPolityce.pl+-+Najnowsze%29