Międzynarodowa nagonka na Polskę, której najnowszą odsłoną stał się konflikt z Izraelem, to rodzaj sprawdzianu dla opozycji: czy jest ona w stanie, dla dobra własnego państwa, powstrzymać się od ostrej walki politycznej z PiS? Jak na razie opozycja tego egzaminu nie zdała
—pisze na łamach najnowszego wydania tygodnika sieci Konrad Kołodziejski.
Autor tekstu trafnie opisuje, jak w sporze politycznohistorycznym na linii Polska-Izrael zachowuje się polska opozycja.
Od chwili powstania rządu PiS głoszę pogląd, że jednym z najpoważniejszych problemów jest dziś w Polsce brak opozycji. Bo jeśli definiować opozycję jako przeciwwagę dla rządu, krytycznego recenzenta jego polityki, to dziś w Polsce takiej formacji na dobrą sprawę nie ma. Prawica nie ma partnera, z którym mogłaby prowadzić rzeczową debatę czy polemikę wokół najważniejszych wyzwań stojących przed Polską. Zamiast tego mamy na scenie politycznej kogoś w rodzaju puczystów, którzy nie tylko czekają z utęsknieniem na każde potknięcie znienawidzonej władzy (co jeszcze byłoby zrozumiałe), lecz świadomi swojego nikłego poparcia w kraju coraz gorliwiej szukają sojuszników za jego granicami
—czytamy.
Konrad Kołodziejski opisuje kto, w momencie gdy polska scena polityczna powinna być zjednoczona, jako pierwszy dał opozycji sygnał do ataku na rząd PiS.
Kierunek uderzenia wskazał tu sam Donald Tusk. Po wybuchu konfliktu nadał z Brukseli tweeta, w którym odciął się wprawdzie od twierdzenia, że Polacy są współwinni Holokaustu, ale zaraz dodał, iż winę za zniszczenie wizerunku Polski ponosi rządząca prawica. A zatem – jak można wnioskować – w opinii Tuska należało siedzieć cicho i ignorować przekłamywanie historii, które w ostatnich latach osiągnęło już taką skalę, że zaczęło zagrażać fundamentalnym interesom Polski. Taką interpretację wypowiedzi Tuska potwierdza wniosek PO o odroczenie dyskusji sejmowej nad wprowadzeniem Narodowego Dnia Pamięci Polaków Ratujących Żydów. Pikanterii dodaje tu fakt, że wniosek (odrzucony przez posłów) zgłosiła Iwona Śledzińska Katarasińska, ta sama, która w 1968 r. publikowała w peerelowskiej prasie antysemickie artykuły
—pisze Kołodziejski.
Podobnym tropem poszła Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej, wskazując jakieś wyliczenia, że po wybuchu konfliktu z Izraelem zwalczane przez Polskę hasło „Polish Death Camps” osiągnęło niespotykaną dotąd liczbę odsłon w internecie. A zatem że rząd, walcząc z tym pojęciem, w istocie je rozpropagował. Pojawiały się też całkowicie bałamutne argumenty, jak u Marcina Mellera w „Newsweeku”, że sprzeciwiając się przekłamywaniu historii, obóz rządzący sprawia wrażenie, jakby chciał coś ukryć. A tym, co chce ukryć, jest współudział Polaków w Holokauście
—czytamy.
Bo o tym, że Polacy brali systemowo udział w mordowaniu Żydów, przeciwnicy PiS są przekonani. Początkowo nieśmiało, ale – wraz z eskalacją konfliktu – coraz bardziej otwarcie przyłączali się do kłamliwej nagonki. Marcin Święcicki, poseł PO, a kiedyś sekretarz KC PZPR, w programie telewizyjnym
Grzegorza Jankowskiego w Polsacie wprost oświadczył: „Choć nie budowaliśmy obozów śmierci, to mordowaliśmy Żydów”, co wywołało oburzenie prowadzącego program, który przypominał o swoim dziadku przerzucającym żywność za mur warszawskiego getta- kontynuuje autor.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 12 lutego, także w formie e-wydani. Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej wPolsce.pl.
kk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/381296-kolodziejski-w-sieci-o-zachowaniu-opozycji-wobec-sporu-z-izraelem-kierunek-uderzenia-wskazal-tu-sam-donald-tusk?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+%28wPolityce.pl+-+Najnowsze%29