Nie zamierzam analizować szczegółowo expose premiera Mateusza Morawieckiego. Polecam tekst mojego redakcyjnego kolegi Marcina Fijołka, który na szybko podsumował wystąpienie nowego premiera. Chciałbym zatrzymać się tylko na jego jednym fragmencie.
Chodzi o finał bardzo dobrego przemówienia nowego premiera. Końcówka expose Morawieckiego była łącząca. Życzenia wigilijne wprost do opozycji, apel o wyciszenie emocji- to coś więcej niż pusty pijar. To zmiana taktyki. Metodyczna i zaplanowana w porozumieniu z Nowogrodzką. „Spór tak, wojna nie”- powiedział Morawiecki, który postawił znamienną „kropkę nad i” całego wystąpienia. Merytorycznego, trochę suchego choć wzbogaconego odniesieniami do literatury i historii oraz w wyważony sposób emocjonalnego ( oddanie hołdu rodzicom).
Trudno opozycji będzie atakować takiego Morawieckiego. Spokojnego technokratę, który z jednej strony podkreśla swoją wiarę i konserwatyzm, a z drugiej wyciąga ręce do środowisk feministycznych, przypominając o dyskryminacji kobiet na rynku pracy. Morawiecki docenił wykluczonych z mainstreamowej narracji III RP bohaterów z Solidarności Walczącej i jednocześnie nie zapominał o geopolityce i miejscu Polski w strukturach europejskich. Podkreślił bohaterstwo zapomnianych herosów Solidarności, ale nie zerwał z głównym nurtem polityki zagranicznej poprzednich ekip.
„Spór tak, wojna nie”- to hasło obiecuje nowe otwarcie rządu Morawieckiego. Rządu, który zostanie zapewne zrekonstruowany na początku przyszłego roku. Czy odejdą z niego najbardziej kontrowersyjni ministrowie? Możliwe. Jednak to nie tylko na tym manewrze będzie polegała zmiana tonu w polityce premiera. Expose zapowiada politykę merytoryczną, skupiającą się na wyzwaniach gospodarczych, ale też ma to być polityka wyciszenia. Jeżeli Morawiecki przez następne dwa lata będzie prowadzić politykę w taki sposób, jak zaznaczył w finale wystąpienia, to Zjednoczona Prawica ma jeszcze większą szansę na pełne zwycięstwo wyborcze. Warto jednak zadać pytanie, jak zareaguje na słowa Morawieckiego opozycja.
PO i Nowoczesna nie jest w stanie prowadzić z rządem wyrównanego wyścigu w żadnej dziedzinie. Najgorszym polem dla niej jest boisko takich polityków jak Morawiecki. Od pierwszych chwil po przegranych wyborach opozycja prowadziła agresywną i totalną wojnę z rządem. Ogień był jej główną bronią. Strzelano z najcięższych działa zarówno w rząd Beaty Szydło i prezydenturę Andrzeja Dudy. Politycy Zjednoczonej Prawicy chętnie na ten ogień odpowiadali własnym arsenałem. Przeprowadzali kontrowersyjne zmiany. Ba, dokonywali radykalnej rewolucji. Czy przyszedł czas na jej drugą fazę? Morawiecki zapowiedział, że odpowiadać ogniem nie będzie. Trudno zresztą wyobrazić sobie kogoś o tak technokratycznym usposobieniu na pierwszej linii frontu obok pisowskich fighterów. Dobrze o tym wie Jarosław Kaczyński, który zastępując kochaną przez Polaków Szydło nie wzbudzającym powszechnej sympatii Morawieckim dokonał ryzykownego, ale możliwe, że genialnego kroku.
Morawiecki nie tylko otworzy nową jakość w polityce zagranicznej, wykorzystując swoje korporacyjne zdolności, ale również w polityce wewnętrznej może parować ciosy sfrustrowanej opozycji lepiej nawet niż opanowana, ale kojarząca się z wojowniczą twarzą PiS, Beata Szydło. Wystarczy zresztą zestawić ze sobą idealnie skrojone, pełne danych i liczb, ale też żywych historycznych emocji, przemówienie nowego premiera z uliczną agresją Obywateli RP. Polacy mimo anarchistycznej natury kochają spokój. Możliwe, że Morawiecki wie na jakich nutach w polskiej duszy grać.
To fatalna wiadomość dla opozycji, która poza krzykiem i histerią nie ma nic do zaoferowania. Może jednak pojawianie się na pierwszej linii do bólu merytorycznego i technokratycznego Morawieckiego, zmusi opozycję do przegrupowania własnych szeregów?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/371538-spor-tak-wojna-nie-te-wazne-slowa-koncza-bardzo-dobre-expose-premiera-co-na-to-opozycja