Hanna Gronkiewicz-Waltz jest szkolnym przykładem bezgranicznej hucpy. Ale także skłonności ludzkiego umysłu do zacierania, a często wręcz wypierania z pamięci niewygodnych dla niej zdarzeń i faktów z przeszłości.
Jeśli idzie o hucpę, zbudowana jest na cynizmie i bezwstydzie. To niestety, nierzadko typowe cechy ludzi robiących karierę. Właściwości niemal niezbędne, aby w świecie bezkrwawej rywalizacji wspinać się na szczyty. Oczywiście, iż same te cechy nie wystarczają, aby zajść w życiu wysoko w jakichkolwiek strukturach, zawodach i instytucjach. Jednakże w wielu środowiskach, oprócz talentów czysto profesjonalnych, cechy te są ogromnie ważną, niewidzialną dźwignią, umożliwiającą drogę w górę. Nie będzie odkryciem, jeśli powiem, że z im bardziej zdegenerowanym środowiskiem mamy do czynienia, tym większy wpływ na wspinanie się wyżej i wyżej, mają właśnie dwulicowość i bezczelność.
Nie będę przywoływał bardziej gorszących przykładów postaw znanych postaci, które miały na koncie naganne, a niekiedy haniebne czyny, a w obronie przed poniesieniem za nie konsekwencji, próbowali przekuć je w zasługi. Pozostańmy przy Hannie Gronkiewicz-Waltz.
Przypomnę jej przemówienie z okazji 73. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Powiedziała wtedy, że w Polsce każde pokolenie, także dzisiejsza młodzież, musi przejść próbę. Dziś tą próbą, według niej, jest obrona wartości. A są to: wolność, demokracja i prawa człowieka. Wykorzystywanie przez Hannę Gronkiewicz-Waltz męczeńskiej krwi, jaką składała młodzież podczas patriotycznego zrywu wolnościowego w Powstaniu Warszawskim do aktualnych potrzeb politycznych, niemal wszyscy uznali za rodzaj świętokradztwa i zarazem cynizmu.
Jak ktoś trafnie spojrzał szerzej na to wystąpienie, zawarte w nim były dodatkowe ukryte intencje, skierowane do wnętrza swego obozu politycznego, czyli do Platformy Obywatelskiej, o próbie wykreowania się na lidera partii, zdolnego do podjęcia w 2020 roku rywalizacji o fotel prezydenta Polski, na wypadek, gdyby nie wystartował w tych wyborach Donald Tusk.
Pamiętajmy, że wypowiadała słowa, kiedy już od kilku miesięcy stała pod pręgierzem afery reprywatyzacyjnej w stolicy. Bez żenady występowała nie tylko jako gospodarz bohaterskiego miasta, lecz jako polityk o najwyższych aspiracjach.
Cynizm czy absolutna znieczulica? Perfidia w wykorzystywaniu swego stanowiska czy kabotynizm? Tupet posunięty do skrajności czy zaślepienie głupotą?
Tak, jak dziś, kiedy z okazji 11 rocznicy objęcia urzędu prezydenta stolicy ma śmiałość napisać:
Dziękuję warszawiakom, którzy obdarzyli mnie swoim zaufaniem i wspólnie z którymi mogliśmy czynić Warszawę miastem, z którego wszyscy możemy być dumni.
Do tej auto laurki należy dodać: - W tym 40 tys. osób, które w wyniku dzikiej reprywatyzacji trafiło na bruk. W większości osób schorowanych, w podeszłym wieku, którzy przez kilkadziesiąt lat remontowali swoje mieszkania, dbali o nie, traktowali je jak swoje, w myśl gwarancji, jakie dostali w momencie podpisywania z władzami miasta bezterminowych umów najmu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/369903-piekielna-rocznica-hucpa-hgw-zbudowana-jest-na-cynizmie-i-bezwstydzie